Alkoholizm to choroba, możesz nauczyć się ją kontrolować ciesząc się pełnią życia
Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.
Alkoholizm - 9 rzeczy, które warto wiedzieć
Nie jestem alkoholikiem. Mam pracę, rodzinę i piję tylko jednego drinka dziennie.
Co naprawdę oznacza termin uzależnienie od alkoholu?, wyjaśnia psychiatra dr Stanisław Kuligowski.
1. Alkoholizm jest chorobą.
Jak każde uzależnienie. Taki status nadała mu Światowa Organizacja Zdrowia. Jest to choroba chroniczna (alkoholikiem jest się do końca życia, mimo zerwania z nałogiem) i postępująca - jeśli nie podejmie się leczenia i nie utrzyma abstynencji - o kilka, kilkanaście lat skraca ona życie i prowadzi do śmierci.
2. Choroba alkoholowa rozwija się fazami.
Przy typowym przebiegu ma cztery fazy.
- Pierwsza to tzw. picie towarzyskie - sprawia przyjemność, ma się ochotę na kieliszek w gronie znajomych, nie odmawia się, gdy inni zapraszają, dobrze się toleruje nawet sporą dawkę alkoholu.
- Druga to faza ostrzegawcza - już szuka się okazji do napicia się, samemu inicjuje się wypijanie tzw. kolejek, zyskuje się status "fajnego kumpla", "duszy towarzystwa", sięga się po alkohol, bo to rozładowuje napięcie, przynosi ulgę, rozpoczęte picie coraz częściej kończy się "urwaniem filmu" i kacem, kaca coraz częściej "leczy się" wypijaniem tzw. klina w samotności.
- Trzecia to faza krytyczna - pije się ciągami przeplatanymi okresami abstynencji, szuka się usprawiedliwień, wymówek, a wyrzuty sumienia (tzw. kac moralny) próbuje się zniwelować składaniem sobie - często również innym - przyrzeczeń niepicia, podejmuje się próby jak najdłuższego zachowania abstynencji (bez fachowego wsparcia - zwykle nieskuteczne), zaniedbuje się rodzinę. Dochodzi do konfliktów małżeńskich, wzrostu agresywności. Alkoholik zaczyna się opuszczać w pracy, nieregularnie się odżywia i zaniedbuje swój wygląd. Zaczynają się kłopoty z pamięcią. Tolerancja na alkohol nadal jest duża.
- Czwarta to faza chroniczna - okresy picia są bardzo długie, a abstynencji - bardzo krótkie, pije się od rana, upija się w samotności, następuje zdecydowany spadek tolerancji na alkohol (kiedyś pół litra czystej piło się bez konsekwencji, teraz wystarczy piwo), sięga się po tzw. wynalazki, czyli np. denaturat, dochodzi do rozpadu rodziny, następuje degradacja zawodowa i społeczna. Alkohol staje się jedynym celem w życiu - by go zdobyć, można dopuszczać się przestępstw. Przestają działać hamulce moralne. Pojawiają się psychozy alkoholowe - majaczenia (zwidy) i halucynozy (słyszy się głosy). Organizm jest coraz bardziej wyniszczony i zatruty alkoholem, zaczyna szwankować zdrowie.
3. Żeby stać się alkoholikiem, nie trzeba pić codziennie.
To prawda, niektóre osoby uzależnione od alkoholu piją codziennie, ale bardziej typowym sposobem picia w zaawansowanym stadium choroby alkoholowej jest tzw. picie ciągami, czyli przez kilka dni, tygodni czy miesięcy, a potem dłuższy lub krótszy okres całkowitej abstynencji.
4. Nie istnieje pojęcie "bezpiecznej dawki alkoholu".
Uzależnić się można, wypijając codziennie jedno piwo. Warunkowo można mówić o bezpiecznej dawce, jeśli niewielką ilość alkoholu (np. 1-2 lampki wina) sporadycznie pije dorosła osoba, która zna swoje możliwości i jest na tyle konsekwentna, że ogranicza się wyłącznie do tej ilości.
5. Kobiety i mężczyźni piją nieco inaczej.
Są pewne różnice. Organizm kobiety gorzej toleruje alkohol - tą samą dawką szybciej upije się kobieta niż mężczyzna. Ponadto kobiety zwykle sięgają po alkohol, bo mają kłopoty i próbują je "zapić", częściej piją w samotności w domu (popularnie mówi się "do lustra") i potrafią długo się kamuflować na tyle skutecznie, że mało kto podejrzewa, iż kobieta jest alkoholiczką. A potem, gdy np. ze złamaną nogą trafia do szpitala i przez 3-4 dni nie pije, odzywa się u niej majaczenie alkoholowe. Wtedy trafia do psychiatry i uzależnienie wychodzi na jaw. Mężczyźni zaś wolą pić w towarzystwie, mniej się kamuflują i piją "do dna", częściej więc leżą gdzieś pijani na ławce, na trawniku. Nie ma natomiast zbyt dużych różnic społecznych, jeśli chodzi o alkoholizm. To najbardziej demokratyczna choroba, która dotyczy zarówno ludzi z tzw. marginesu, jak i tych z wyższym wykształceniem, na stanowiskach.
6. Psychoterapia to podstawa leczenia alkoholizmu.
To psycholog, często ze wsparciem ze strony psychiatry, musi przekonać alkoholika do tego, że warto zerwać z nałogiem i zachować abstynencję. Bez odpowiedniej motywacji nie ma co liczyć na sukces. Terapeutami są też często tzw. trzeźwi alkoholicy, którzy sami przeszli drogę zmagania się z nałogiem. Są dobrym przykładem, a za takim chętnie się idzie. Ważne są także grupy wsparcia, np. grupy AA, czyli Anonimowych Alkoholików. Uzależnieni pomagają osobom w podobnej sytuacji przetrwać ciężkie chwile. Takie wielokierunkowe działania dają dobre efekty.
7. Dotychczasowe metody leczenia, np. wszywanie Esperalu czy podawanie Anticolu należą do przestarzałych.
Tak, na świecie odchodzi się od nich, ale w Polsce nadal są stosowane. Gdy osoba uzależniona z wszczepionym Esperalem napije się alko-holu, może u niej dojść np. do uszkodzenia nerwów obwodowych (efektem jest osłabienie mięśni, ból, drętwienia kończyn). A wiadomo przecież, że naczelna zasada w medycynie brzmi "przede wszystkim nie szkodzić". Ponadto, leki te wymuszają abstynencję strachem przed powikłaniami po napiciu się alkoholu, a dziś wiadomo, że strach nie jest dobrą motywacją w leczeniu. Często osoby leczone Esperalem tylko czekają, aby implant przestał działać. A gdy się już napiją, dochodzą do wniosku, że nie wyleczyły się z choroby alkoholowej, a więc po co w ogóle podejmować próby zerwania z nałogiem. I koło się zamyka. Lepsze efekty terapeutyczne dają nowocześniejsze leki (np. Campral czy Nalorex), które, działając na neuroprzekaźniki w mózgu, hamują głód alkoholowy. Niestety, są drogie - kuracja miesięczna kosztuje ok. 300 zł - i nierefundowane, czyli niewielu alkoholików na nie stać.
8. Nie wystarczy odtrucie, by uporać się z problemem.
To dopiero początek drogi. Osoba, która podejmuje próbę zerwania z nałogiem, rzeczywiście musi najpierw trafić na tydzień do szpitala, by odtruć organizm. Ale, by móc powiedzieć, że problem się pokonało, nie wolno już nigdy sięgnąć po alkohol. Trzeba zachować abstynencję do końca życia, bo inaczej nawet po jednym kieliszku wpada się w ciągi. Całkowitej trzeźwości nie da się osiągnąć, mówiąc sobie po odtruciu: "od dziś nie piję". Alkoholik wymaga wsparcia ze strony specjalistów, by pokonać nałóg.
9. Nałogowe picie wyniszcza organizm.
I to bardzo. Alkohol sprawia, że człowiek nie panuje nad emocjami, staje się drażliwy, agresywny. Ponadto nałogowe picie prowadzi do zmian organicznych w mózgu - zaczynają się kłopoty z koncentracją i pamięcią, pojawiają się psychozy, urojenia (charakterystyczny jest tzw. zespół Otella - pijący ciągle podejrzewa swego partnera o zdradę), częste są napady padaczkowe. Konsekwencją nałogowego picia jest też zwykle choroba wrzodowa, marskość wątroby, zapalenie trzustki, gorzej pracuje układ krwionośny i oddechowy.
Źródło: Poradnik Domowy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz