Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Moje psy w piciorysie


Miałam działkę 8 arową, na niej dom trzykondygnacyjny i dwa psy.
Kiedy zaczęłam pic był tylko jeden pies Drago, krzyżówka doga z owczarkiem niemieckim.
Podobno ważył 70kg, mówię podobno bo przy wadze nie stałam. Był to czas kiedy piłam 2 piwa dziennie. Bardzo szybko doszłam do tego że lepsze 4 niż 2. I tak stopniowo doszłam do 8 piw dziennie. Wtedy też przybyła nam suka Hera, która miała być żoną Dragona. Chociaż matką jej była porządna wilczyca, Hera chyba wdała się w bliżej nieznanego tatusia i była po prostu niezbyt dużą kundlicą. Moje plany matrymonialne nie powiodły się ponieważ Hera nie przyjęła Dragona. Ale że była została drugim psem w stadzie pod względem ważności.

Picie i życie miałam unormowane. Między drugim a trzecim piwem sprzątałam i prałam.
Pomiędzy 4 a 5 piwem gotowałam. pomiędzy 6 a 7 byłam na dalekim spacerze z psami w lesie. Dragon był bardzo pilnym uczniem i wykonywał wszystkie komendy. Hera nie.
Moje dzieci mówiły o niej idiotka a ja ją po prostu tolerowałam. I tak miało trwać do końca świata. Ale życie wymusiło na mnie zmiany. musiałam sprzedać samochód, dom. Dzieci poszły w świat a ja przeprowadziłam się do mieszkania 2 pokojowego w bloku. Niezmienne pozostały 2 psy i 8 piw dziennie. Ale do czasu gdyż moim sąsiadom przeszkadzały psy, a moim dzieciom zaczęły przeszkadzać wypijane przeze mnie piwa.

Postanowiłam sprzedać jednego psa i zapisałam się na terapie w ośrodku uzależnień.
Znalazł się kupiec na psa i wybrałam Hercie głupiutką, a nie mądrego Dragona.
Nowy właściciel zapłacił mi 40zł. Po 4-ech dniach wrócił z nią z powrotem, gdyż ona jako sprzeciw w zmianie właściciela zastosowała totalną głodówkę. Wtedy to po raz pierwszy piknęło mi, że ona mnie chyba kocha.
Terapia dała pewne rezultaty, 7 miesięcy abstynencji.
pochwaliłam się swoim dzieciom, a one mi nie uwierzyły.
Pomyślałam że ja tak się poświęcam dla nich, a one mi nie wierzą.
Więc zaczęłam od nowa pić.
Były jeszcze różne przerwy w piciu np. 2 terapie stacjonarne ale zawsze wracałam do picia. Nie widziałam potrzeby rzucania picia.

Dragon zachorował na nowotwór węzłów chłonnych. Trzeba było go uśpić. Została Hercia i 8 piw dziennie.
Pewnego dnia jak zwykle po kilku piwach wyprowadzałam Hercie, żeby się załatwiła, a po godzinie zjawiła się u mnie straż miejska i zabrała mi Hercie do schroniska, gdyż rzekomo w tym stanie nie byłam w stanie opiekować się psem.
Gdy wytrzeźwiałam na drugi dzień, zadzwoniłam do ośrodka, żeby podjąć leczenie i zgłosiłam się w Urzędzie Miejskim do straży miejskiej, żeby odzyskać psa.
Powiedziano mi, że suka zostanie w schronisku do sprawy sądowej. Po wytrzeźwieniu i doprowadzeniu się do porządnego wyglądu i dobrego stanu zdrowia zrozumiałam jak okrutnie zawiodłam psa i jak pies mnie kochał.
Chodziłam na terapie i po lekarzach zbierając zaświadczenia o stanie zdrowia.
Najważniejsze było od psychiatry które stwierdzało, że byłam niepoczytalna w chwili popełnienia wykroczenia. Po długich 4-ech miesiącach odbyła się sprawa, gdzie zostałam upomniana. Mogłam odebrać sukę. Kiedy mnie zobaczyła za ogrodzeniem skakała do góry na czterech łapach. Jeszcze nie mogła uwierzyć, że to ja, wąchała mnie piszczała, kwiczała i znowu wąchała.

Moja droga do trzeźwości nie była prosta, jeszcze zdarzyło mi się parę razy podnieść rękę do góry na mityngach że zapiłam. Ale miałam świadomość, że tylko droga trzeźwa i trzeźwe życie gwarantuję mi obecność mojej suki przy mnie do końca jej dni.

Lysek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz