Alkoholizm to choroba, możesz nauczyć się ją kontrolować ciesząc się pełnią życia
Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.
Colin: Koniec z alkoholem i narkotykami
Wielka metamorfoza Colina Farrella za sprawą Alicji Bachledy-Curuś i jego "nawrócenie" z enfant terrible na miłośnika domowego ogniska - to wiodący temat wywiadu, jaki ukazał się z gwiazdorską parą na łamach weekendowego magazynu dziennika "Corriere della Sera" - "Io donna".
Cover story najnowszego wydania pisma opatrzono nagłówkiem: "Koniec z alkoholem, narkotykami i durnym życiem. Zakochałem się w prymusce, która mówi pięcioma językami i pisze wiersze".
Autorzy wywiadu zapewniają, że gwiazdor po narodzinach drugiego syna przeszedł niebywałą metamorfozę: przestał pić i przeklinać, chodzi na siłownię z osobistym trenerem i je warzywa. On sam przyznaje, że "bajki są prawdziwe" i jego życie zmieniło się na lepsze.
"Życie jest piękne, a ja jestem wielkim szczęściarzem: jestem ojcem, mam pracę, którą lubię, mam dwóch wspaniałych synów. Rezygnacja z upijania się i tych wszystkich kłopotów to było coś najważniejszego, co sam dla siebie zrobiłem" - stwierdził Farrell.
Nadal chodzi spać o świcie, jednak kiedy się budzi, prowadzi zdrowszy tryb życia. Nie przestał przeklinać, zmniejszył jedynie częstotliwość.
Opowiadając o spotkaniu z Alicją na planie filmu "Ondine", podkreślił, że miłość między nimi narodziła się dopiero po skończeniu filmu: "W czasie zdjęć byliśmy tylko przyjaciółmi. Spędzaliśmy razem sporo czasu. Głęboka intymność, zaufanie i miłość, którą włożyliśmy w naszych bohaterów, sprawiła, że poddałem się. Pewnego dnia nasz syn, Henry, będzie mógł obejrzeć ten film i dowiedzieć się, gdzie, i jak poznali się jego rodzice. Mam tylko nadzieję, że nie wyda mu się to idiotyczne".
Jak spotkanie z Colinem wspomina Bachleda-Curuś?
"Był bardzo uprzejmy. Na początku wszyscy byli podekscytowani spotkaniem z nim, była taka atmosfera: wow, w mieście jest gwiazda. Ja go wtedy jeszcze nie znałam".
Na pytanie, czy nie martwiła ją jego zła sława Don Juana i pijaka, Alicja odparła: "Nic o nim nie wiedziałam, bo nie czytam prasy plotkarskiej. Postanowiłam nie słuchać komentarzy innych i nie szukać niczego w Internecie".
"Myślę, że naszej historii pomogła nadzwyczajna natura na tej wyspie. W tej atmosferze przemyślałam wszystko, także moje uczucia. Magia wkroczyła do mojego życia i podarowała mi wspaniałe dziecko" - podkreśliła Bachleda-Curuś.
źródło: Pomponik.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz