Alkoholizm to choroba, możesz nauczyć się ją kontrolować ciesząc się pełnią życia
Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.
Książki
Kiedyś 'pochłaniałam' książki.
Uwielbiałam kryminały, potem klasykę. w innym czasie chętnie wracałam do lektur szkolnych.
Czytałam przy świetle dziennym, lampie ulicznej, która była przy oknie, lampkach nocnych, bywało, że przy świeczce ...............co zależało od okoliczności i możliwości.
Miałam mnóstwo książek. Półki uginały się od nich.
Gdy już było ich nadmiar oddałam część do biblioteki publicznej, by zrobić miejsce na nowe.
Dużo oddałam swojej córce, sporo zabrała do Paryża - druga.
Wciąż jednak miałam ich dużo.
Gdy zostałam sama, a moje mieszkanie skurczyło się, postanowiłam się ich pozbyć.
Wymyśliłam więc, że w klubie zrobię 'tydzień książki', a pieniądze uzyskane ze sprzedaży przeznaczę na dzień dziecka.
Do mojego pomysłu dołączyli inni i zrobił się piękny kiermasz książkowy.
Do klubu przychodzą w większości ludzie, którzy dopiero zaczęli swoją drogę trzeźwości, czasem wykluczeni społecznie, więc nie dysponujący nadmiarem pieniędzy, bo także często poszukujący pracy, ale też tacy, którzy już mocno od biedy się odbili.
Wymyśliłam więc książkę na każdą kieszeń i wywiesiłam informację, że każdy sam ocenia wartość wybranych książek.
Ależ była frajda. Ktoś kupił za złotówkę, ktoś inny dał za książkę 50,- zł.
Dość, że zebranych pieniędzy było tyle, że dzieci członków stowarzyszenia miały bezplatną wycieczkę do 'Jaskini Raj' .
Pojechaliśmy tam pełniutkim autokarem, bo chętnych dorosłych było mnóstwo, a wycieczka kosztowała nas dzięki tym wpływom z książek naprawdę niewiele.
Po drodze zwiedziliśmy gichtociągową hutę rudy żelaza z wieku XVI w Samsonowie, podziwialiśmy 1400-letniego 'Bartka', podumaliśmy przy oryginalnym pręgierzu w Szydłowcu, zwiedziliśmy ruiny zamku w Chęcinach.
I nie tylko dzieciaki były szczęśliwe. Dorośli świetnie po smacznym obiedzie bawili się tańcząc na polanie przy jaskini, do której wchodziliśmy o wyznaczonym czasie.
Jurek muzyk- grał na harmonii, Ela pięknie śpiewała, a kto chciał, to wtórował.
Byłam jak zaczarowana.
Wracaliśmy już dość późno, a po drodze z Chęcin żegnał nas tak piękny zachód słońca, że wszystkim dech zapierało z wrażenia.
Do dziś niektórzy tę wycieczkę wspominają.
Ja też...............
źródło: blog cisza58a
Jeśli tylko się chce można wiele
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz