Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Włodzimierz Siemionowicz Wysocki




Włodzimierz Wysocki (właśc. Владимир Семёнович Высоцкий, Władimir Wysocki)- aktor, pieśniarz, poeta rosyjski. Postać legendarna. Od kilku dziesiątek lat jego niski, ochrypły baryton oczarowuje i wzrusza ludzi. Bierzemy z niego to co najlepsze niewiele wiedząc o jego trudnym i zawikłanym życiu. Umyka nam to co nadało jego wierszom i ich interpretacjom tak głęboki, egzystencjalny wymiar. Mało znane jest jego życie a głównie kres drogi – kilka miesięcy koszmaru powolnego umierania, którego doświadczał w sztucznie ożywionej propagandowym, olimpijskim zadęciem Moskwie w 1980 roku. Przytłaczającego opisu tych kilku upalnych miesięcy dokonał dziennikarz Walerij Pierewozczikow, który po śmierci Wysockiego rozmawiał z każdym, kto go znał i gotów był o tym opowiedzieć. Z wywiadów powstały dwie książki i publikacja w miesięczniku „Sowierszenno Sekretno”. Na podstawie tych materiałów Anna Żebrowska napisała artykuł „Śmierć Wysockiego” zamieszczony w „Gazecie Wyborczej” z 23 stycznia 1998 roku.

Okazuje się, że to co do nas na co dzień dociera – filmy, wspomnienia, zdjęcia i pieśni – nie oddaje trudnej prawdy o tym człowieku. Wysocki w 1980 roku tylko z pozoru był pieśniarzem otoczonym kultem tłumów i szczęśliwym mężem pięknej, francuskiej aktorki Mariny Vlady. To tylko z pozoru szczyt jego życiowych i zawodowych osiągnięć. W rzeczywistości w 1980 roku Wysocki był już tylko ludzkim wrakiem w ostatnim stadium alkoholizmu i narkomanii, zmagającym się z apokaliptycznym, narkotycznym głodem i samotnością. Wieloletnie picie zrujnowało mu kompletnie organizm. Już kilka lat wcześniej epilepsje po wielodniowych, alkoholowych ciągach, bóle mięśni i psychiczne „odloty” uniemożliwiały mu w praktyce pracę. Wstrząsające organizmem symptomy suchego kaca leczył zastrzykami morfiny. Oczywiście pierwsze dawki pomagały – pisał, śpiewał, grał, był w formie. Jednak spirala się rozkręcała i organizm żądał coraz więcej narkotyku. Na miesiąc przed śmiercią Wysocki nawet w najmniejszym stopniu nie kontrolował już swego nałogu. Niesamowicie cierpiąc wstrzykiwał sobie i łykał wszystko co miał pod ręką - morfinę, amfetaminę, heroinę, całe ramki proszków przeciwbólowych. Głód narkotyczny usiłował też bez powodzenia zalewać morzem alkoholu. Dokuczały mu zaburzenia pamięci. Grał wtedy w teatrze „Na Tagance” Hamleta. Ponieważ nie był wstanie udźwignąć roli, za kulisami zwykle dyżurował ktoś zaufany ze strzykawką, by zaaplikować mu dawkę narkotyku, gdy tracił kontakt z rzeczywistością.

W letnie miesiące 1980 roku nie tylko organizm sprawiał mu problemy. Władze prowadziły przeciwko niemu trzy śledztwa, więc ledwie kontaktując zmuszony był włóczyć się po prokuraturach i milicyjnych komendach. Jedno śledztwo dotyczyło wypadku komunikacyjnego, który spowodował w Nowy Rok - poranił wówczas ludzi. Trawiony głodem narkotykowym staranował swym Mercedesem trolejbus. Pozostałe dochodzenia dotyczyły przywłaszczenia państwowych pieniędzy. Dwa śledztwa zostały umorzone a trzeciej sprawie sąd nakazał mu zwrot dwóch i pół tysiąca rubli. Wysocki pieniądze oddał choć jego stawka za koncert wynosiła 19 rubli.

Małżeństwo z Mariną Vlady, świadomą jego alkoholizmu i narkomanii, rozpadało się. Choć kochał ją i tęsknił od dwóch lat ciągnął zastępczy, rozpaczliwy romans z zakochaną w nim na zabój studentką Oksaną. Mieli nawet plany na przyszłość. Wysocki kupił obrączki i odwiedził kilka cerkwi chcąc wziąć z nią ślub – oczywiście bez uzyskania rozwodu z Vlady.

W połowie lipca w Moskwie rozpoczęła się olimpiada. Milicja oczyściła miasto z ludzi podejrzanych i wzmogła kontrolę, więc nasiliły się problemy ze zdobyciem narkotyków. Wysocki ciężko znosił wymuszoną abstynencję, był w coraz gorszej formie. Męczyły go halucynacje i pogłębiający się lęk przed samotnością. Coraz bardziej absorbował sobą bliskich mu ludzi. Ponieważ praktycznie przestał sypiać jego otoczenie było nim coraz bardziej zmęczone. W końcu zostali przy nim tylko najwytrwalsi i ci, którzy mieli w tym interes. W ostatnich dniach Wysockim zajmowała się głównie Oksana i matka. Byli przy nim również administrator teatralny Jankłowicz i lekarz Fiedotow, którzy dostarczali mu i dawkowali morfinę oraz znajomi aktorzy - alkoholicy Abdułow , Bortnik i sąsiad - fotograf Nisanow.

Oksana nie wytrzymała ostatnich dni gehenny i 21 lipca postanowiła go opuścić. Odeszła po bezsennej, pijackiej nocy z Bortnikiem. Wysocki chcąc ja powstrzymać zagroził samobójstwem. Wróciła widząc jak zwisa na rękach z balkonu siódmego piętra.

Następnego dnia Wysocki po raz ostatni wyszedł z domu. Kupił bilet do Paryża – chciał jechać do Vlady. Dzwonił do niej później zapewniając, że skończył z piciem i narkotykami. Zapowiedział swój przyjazd za tydzień. To była ich ostatnia rozmowa telefoniczna.

Jednak nie dotrzymał obietnicy - nie wytrzymał głodu. Ale już nawet wypite w ciągu dnia trzy butelki wódki nie były wstanie go zagłuszyć. By uciszyć jego deliryczne wycie Fiedotow naszpikował go olbrzymią dawką środków uspokajających. Wieczorem Wysocki zapadł w śpiączkę, zsiniał. Przerażeni znajomi wezwali zaprzyjaźnionych lekarzy ze szpitala im. Skifosowskiego. Ci stwierdzili zamartwicę i chcieli go zabrać na leczenie. Jednak Fiedotow sprzeciwił się, więc pielęgniarze ułożyli Wysockiego na boku, by nie zadusił się językiem i odjechali.

Następnego dnia pieśniarz budził się co chwila, miotał po mieszkaniu i próbował wyjść po wódkę. Jankłowicz zabarykadował drzwi a Oksana uspokajała go ciepłymi kąpielami. Chcieli oszukać jego pragnienie, więc podawali mu herbatę w kieliszku, którego brzegi dla zapachu moczono w koniaku. O szóstej wieczorem Fiedotow wrócił z lekarskiego dyżuru z wodką, ale bez morfiny. Chcąc uciszyć szalejącego Wysockiego wstrzyknął mu końską dawkę środków uspokajających. Niewiele to pomogło – wycie i jęki zza ściany zaniepokoiły sąsiadów, którzy zagrozili wezwaniem milicji. Nocą Oksana z Fiedotowem przywiązali go prześcieradłami do łóżka. Pieśniarz uspokoił się. Odwiązali go więc i podali mu wódkę. Po północy wypił jeszcze butelkę szampana i odpłynął po zastrzyku nasennym. Dyżurujący przy nim Fiedotow również zasnął. Gdy obudził się o wpół do piątej rano w pokoju panowała cisza. Wysocki był martwy – nie żył od godziny, półtorej.

Przed przyjazdem milicji Jankłowicz zdążył jeszcze usunąć puste ampułki po morfinie. Na sekcję nie zgodziła się rodzina - nie byli zainteresowani ujawnieniem prawdy.

Lekarz wypisał na świadectwie zgonu diagnozę podyktowaną przez Fiedotowa - „Śmierć nastąpiła we śnie na skutek syndromu abstynenckiego i ostrej zapaści serca”.

Śmierć Wysockiego poruszyła całą Rosję. Pogrzeb w wyludnionej z powodu olimpiady Moskwie zgromadził niespotykane tłumy. Ludzie go wielbili. Ale nie przepadała za nim władza. Państwowe wydawnictwa sowieckie za jego życia opublikowały dokładnie pół wiersza i kilka piosenek jego autorstwa. Sytuacja zmieniła się po jego śmierci – tak jakby martwy pieśniarz przestał ich niepokoić. W Rosji wyszło 75 tomów jego utworów w nakładzie kilkunastu milionów egzemplarzy. Ich przekłady wydano w USA, Francji, Bułgarii, Niemczech, Polsce, Włoszech, Danii, Rumunii, Szwecji, Czechosłowacji.... . Wysockiego można również przeczytać po fińsku, kirgisku, japońsku, estońsku, ukraińsku, wietnamsku i chińsku... . Nakręcono o nim kilkanaście filmów oraz napisano setki książek. Niepodobna policzyć nakładów jego płyt krążących po świecie. W oparciu o utwory Wysockiego napisano dziesiątki dramatów, trzy balety i operetkę. Trudno policzyć ulice nazwane jego nazwiskiem. Jego imię nosi tankowiec, planeta, niektóre gatunki owoców i warzyw, górskie przełęcze na Dalekim Wschodzie i w Sajanach. Ma kilka pomników, z czego trzy w Moskwie. Obecnie w Rosji utwory Wysockiego drukowane są w podręcznikach szkolnych jako część programu obowiązkowego.

źródło: Świat bluesa, rocka i jazzu

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz