Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Rozmowa to darmowe lekarstwo


Makler giełdowy Bill W., zmagający się z chorobą alkoholową, szukał bratniej duszy do rozmowy, by powstrzymać się od picia. Poznał dr Boba, chirurga, który dzielił to samo brzemię. Obaj uświadomili sobie, że rozmowa o wspólnym problemie pozwala z nim skutecznie walczyć. W 1935 r. w USA powołano do życia Alcoholics Anonymous, czyli Anonimowych Alkoholików.


W moim mieście, tak jak w innych istnieją takie kluby. Jeden z nich, szczycący się imieniem „Krokus” na miejsce swoich spotkań wybrał jedną z parafii. Dwa razy w tygodniu jego członkowie spotykają się w jednej z sal.

Wszyscy moi rozmówcy są wierzący, ale nawet ateista może w nich uczestniczyć. Od samego początku ruch pracuje w oparciu o Program 12 Kroków, którego autorem jest wspomniany dr Bob. – Nie zamykamy się na wyznawców innych religii – mówi Tadeusz. W 3. Kroku możemy przeczytać: „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy”.

Wszyscy działający w grupach AA zachowują swoją anonimowość. – Znamy tylko swoje imiona, nie podajemy nazwisk – mówi Czesław. Według tradycji taki charakter spotkań ma stale przypominać jej członkom o pierwszeństwie zasad nad osobistymi ambicjami. – My sami nazywamy się Anonimowymi Alkoholikami Trzeźwiejącymi – wtrąca Tadeusz.

Z chorobą alkoholową walczą obie płcie, osoby w różnym wieku. – Najmłodszy z nas jest Wojtek, ma 26 lat – mówi Mariola. – Nie wstydzę się przyznać do swojej choroby. Wielu wyobraża sobie, iż osoba na nią cierpiąca kradnie, jest brudna, tak nie jest. W każdą, ostatnią niedzielę bierzmy udział we mszy świętej w naszej intencji.

Na początku każdy musi przyznać przed sobą, że ma problem i to jest pierwszy z dwunastu Kroków. – Nie uważałem się za alkoholika, podczas pierwszego mitingu byłem pewien, że nie jest mi to potrzebne. W końcu przyszedł taki moment, że przyznałem przed sobą, iż nie piję przez innych, tylko sam mam problem z alkoholem – wspomina Czesław. – Tutaj znalazłem wiedzę, pomoc i dziś wiem, jak z tym walczyć.

Według Tadeusza mężczyźnie łatwiej jest wyjść z nałogu. – Płeć męska przechodzi to szybciej, kobiety mają z tym większy problem – dodaje. Po alkohol sięgamy w stresie, by być odważniejszym. – To starcza na jakiś czas. Byłem kimś innym, było fajnie i to stopniowo się pogłębia.

- Sięgnęłam takiego dna, iż musiałam przyjść na miting, bo dostałam nakaz sądowy – mówi Mariola. – Przymusem nie można nic dobrego zrobić. Dopiero gdy z własnej woli pojawiłam się tutaj, uświadomiłam sobie, że te spotkania, te rozmowy dają mi bardzo wymierne korzyści, czyli trzeźwość.

Jan tak określa te spotkania: darmowe tabletki na chorobę, jaką jest alkoholizm. – Na mitingi przychodzi 16-18 osób – mówi Jan. – Ilu nas pojawi się na spotkaniu, to zależy od pogody.

W czwartek padało i dlatego udało mi się porozmawiać tylko z sześciorgiem członków tutejszego klubu AA. - Kiedyś na jednym mitingu naliczyłam aż 22 osoby – wtrąca Mariola.

12 Kroków to swoiste przykazania, według których żyją członkowie grup AA. Każde z nich odnosi się do Boga. – Jeżeli komuś to przeszkadza, może użyć wymiennie innego pojęcia, słowa, jesteśmy otwarci i tolerancyjni – mówi Henryk, jeden ze starszych członków „Krokusa”. – Najważniejsza jest trzeźwość, na nią przede wszystkim liczymy.

Skład osobowy spotkań ulega pewnym zmianom. – Jedni przychodzą, inni przestają uczęszczać na mitingi, decyzja należy do każdego z nas – mówi Jan. – Mieliśmy inną drogę picia i każdy ma inną drogę trzeźwienia. Nikt oprócz nas samych nie może zdecydować czy chcę być porządnym człowiekiem, czy woli leżeć pod ławką.

Nigdy nie dostrzega się początku alkoholizmu. – To jest taka choroba, że nie wiadomo kiedy się w nią wchodzi, kiedy się na nią cierpi – mówi Czesław. – W obecnych czasach zanikła kultura picia. Kiedyś, jeśli było się nietrzeźwym, to unikało się dróg najbardziej uczęszczanych. Teraz młodzież o to nie dba – dodaje z kolei Jan.

Spotkania trwają od 2 do 2,5 godziny. – Co miesiąc płacimy parafii 20 złotych na miesiąc, za udostępnienie tej sali – mówi pan Henryk. – Należy podkreślić, iż składki są dobrowolne i to była nasza inicjatywa, a nie zakonników.

Datki trafiają do specjalnego kapelusza, który przeradza się w róg obfitości. – Kupujemy z tych składek też napoje, ciastka, drobne przekąski – mówi Mariola. – Teraz wiem, że mogę bawić się bez alkoholu. Co pewien czas organizujemy imprezy abstynenckie i na nich wszyscy bawią się do samego końca. Zamiast siedzieć przy stole, tańczą na parkiecie – zapewnia Czesław.

Po przełomie ustrojowym nastąpiła wielka ekspansja reklam w Polsce. – W latach 80-tych nie spotkałem się z tak ogromną promocją piwa i innych alkoholi – mówi Tadeusz. - Dawniej sam sklep monopolowy był nią, a teraz browary zostawiają ulotki pod samochodowymi wycieraczkami.

Tylko 2 proc. osób, którym doskwiera choroba alkoholowa uczęszcza na mitingi AA. – Wiele osób nie chce zmierzyć się z problemem albo neguje jego istnienie – mówi Henryk. – Każde uzależnienie ma podobne symptomy. Tracimy dużo pieniędzy, szukamy usprawiedliwienia dla naszego zachowania, zamiast pomocy u innych – przekonuje Czesław. - Raz w miesiącu jeden z braci spotyka się z nami i rozmawia o jednym z 12 Kroków – kończy Jan.

Z każdym kolejnym pytaniem poznawałem tą panią i tych panów coraz lepiej. Może nie tak dobrze, jak oni sami siebie znają, ale wystarczająco, by rozpoznać nić zrozumienia i przyjaźni ich łączącej. – Telefonujemy do siebie, gdy chcemy o jakiej sprawie porozmawiać. Czesław to mój prawdziwy przyjaciel – mówi z przekonaniem Tadeusz.

Wszyscy potwierdzają słuszność słów Czesława, przekonujących, że gdyby wcześniej znał siłę mitingów, to szybciej by z nich skorzystał. – Oddałbym wszystko, żeby tylko wrócić do czasu, gdy miałem 16-17 lat i zaczynałem pić…

źródło: Blogpress

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz