Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Zaufać wspólnocie


I O sile wspólnoty najwięcej do opowiedzenia mają ci, którym regularne spotkania pomagają w życiu w trzeźwości. Alkoholizm to choroba śmiertelna. Aby jednak wstąpić na drogę zdrowienia, najpierw trzeba przyznać przed sobą, że jest się uzależnionym.

Leszek nie pije od 20 lat. Tyle czasu liczy też jego przynależność do wspólnoty AA. Jesienią siedleckie grupy będą świętowały 25-lecie istnienia. Opowiadając o początkach, mój rozmówca wspomina syna kobiety, u której się spotykali, a który przeniósł ideę mityngów na miejscowy grunt. - Także w Siedlcach stworzono pierwszą w kraju grupę w zakładzie karnym - mówi o „Szansie”, zaznaczając przy tym, iż zapis „mityng zamknięty”, w przeciwieństwie do otwartego, wyklucza ze spotkania osoby z zewnątrz. - Nowa grupa powstała też w noclegowni - dorzuca. - Spotkania są w niedzielę, o 18.00. Wstęp dla wszystkich zainteresowanych!

Tradycje służą ochronie grupy

Warunki wstąpienia do AA określa specjalna preambuła. - Należeć może każdy - Leszek zastrzega, że uczestniczący w mityngach nie mają obowiązku wyjawiać, kim są ani skąd pochodzą. - Mogą się nawet przedstawić zmyślonym imieniem. Nikt tego nie sprawdza - zapewnia. - Nie muszą też zabierać głosu - dodaje z sugestią, że są i tacy, którzy milczą przez dwa-trzy lata. Tu nikt nikogo do niczego nie przymusza - podkreśla.

Powołując się na statystyki, mój rozmówca zaznacza, że z dziesięciu pijących, którzy trafiają na spotkania wspólnoty, zostaje jedna trzecia. - Niektórzy wracają po latach. Mimo to do ogólnoświatowej wspólnoty AA jest się przyjętym raz na całe życie - sugeruje, wyjaśniając, że osoba uczęszczająca na spotkania w Siedlcach, przebywając w Nowym Jorku ma prawo wstępu na każdy odbywający się tam mityng. A jedynym wymogiem jest podporządkowanie się „krokom” i „tradycjom”.

- Tradycje służą ochronie grupy. Mówią o sposobie zachowanie anonimowości, nieprzyjmowaniu dotacji z zewnątrz, honorowej działalności itd. Punkt trzeci brzmi: „Jedynym warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia”. Nikt nie wymaga deklaracji, że nigdy więcej. Liczy się chęć! - podkreśla Leszek.

Zastanawiam się nad konsekwencjami stawienia się na mityngu w stanie nietrzeźwym. - Można przyjść, będąc pod wpływem. Tyle że dana osoba nie ma prawa głosu - wyjaśnia. I przechodzi do „Programu 12 kroków” - zbioru zaleceń obowiązującego osoby uzależnione tak od alkoholu, jak i seksu, hazardu czy narkotyków.

Pomocny program

„Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem” - tak brzmi krok pierwszy. O znaczenie zapisu pytam Wojtka, niepijącego od ośmiu lat, we wspólnocie AA zaś od 11. - Alkohol mnie uzależnił, czyli muszę go wypić. Mogę nie chcieć, może mi nie smakować, ale organizm się o niego upomina. To też przyznanie przed sobą, że na wiele spraw zwyczajnie nie mam wpływu - wyjaśnia.

Mężczyzna podaje przykład spóźnienia się na autobus. - Będę obwiniał kierowcę, że za wcześnie przyjechał, albo pogodę w kratkę… Byle nie siebie! A powinienem po prostu przyznać, że za późno wyszedłem. Konieczne jest stanięcie w prawdzie i przyznanie przed sobą, że mam problem, wobec którego jestem bezsilny. To pierwszy krok! - podkreśla.

Skupiając się nad drugim: „Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie”, Wojtek tłumaczy, że do odkrycia tej prawdy nie przekona nas ani lekarz, ani ksiądz, ale drugi alkoholik, który przeszedł tę samą drogę: doznał podobnych objawów, uczynił podobny ciąg krzywd, sam siebie zniewolił… - No i krok trzeci: „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy”. W końcu każdy w coś wierzy - komentuje. - Choćby w to, że jak się wieczorem położy, to rano wstanie albo że jak sobie coś zaplanuje, to mu się powiedzie. Te trzy kroki stanowią początek - kwituje z sugestią, że pozostałe wyznaczają pracę - także nad swoimi wadami.

Zmiana myślenia

Leszek nie ukrywa, że wokół AA narosło wiele mitów. - Pijąc, uważałem, że to dobra zabawa! Dopiero potem dowiedziałem się, że symptom „urwanego filmu” oznacza postępujący proces - wyznaje, dodając, że nie spotkał się z sytuacją, by uczestnik mityngu stwierdził: „Słuchajcie, film mi się urwał… Mam problem!”. Zaglądają, bo wali się im rodzina albo tracą pracę.

- Samo przyjście jeszcze o niczym nie świadczy - Wojtek wyjaśnia, że obecność na mityngu bez wewnętrznego przekonania, iż dopadła mnie choroba, staje się zaprzeczeniem pierwszego z kroków. -Osobie, która przychodzi, mówię, że musi zrobić dwie rzeczy. Nic więcej! - wchodzi mu w słowo Leszek. - Po pierwsze: odstawić butelkę, ale nie od jutro, tylko już! Druga rzecz to zmiana sposobu myślenia… I to jest najgorsze! - przyznaje.

Wojtek tłumaczy, że realizację „12 kroków” wyznaczają poszczególne miesiące: styczeń - pierwszy krok, luty - drugi… - Alkoholizm to choroba - przypomina. I dodaje, że nieraz, jak wyzna napotkanej osobie, że jest niepijącym alkoholikiem, słyszy: „To ty masz problem z alkoholem”. Jeśli nie piję, to nie mam! - podkreśla, kończąc wyznaniem, że granica jest jednak bardzo cienka. Zaś alkoholizm to choroba postępująca i śmiertelna. - Będąc pod wpływem, można wejść pod auto, zniszczyć wątrobę, trzustkę, a nawet popełnić samobójstwo… - uświadamia.

Według hierarchii

- Jedno spotkanie, z przerwą, trwa na ogół godzinę-dwie. W mityngu zamkniętym uczestniczą wyłącznie alkoholicy. Mówią o problemie, dzielą się tajemnicami - Wojtek wspomina o fundamentalnej w AA zasadzie anonimowości i dyskrecji na temat zasłyszanych opinii dotyczących tak osób, jak i zdarzeń. - Z kolei na mityng otwarty przyjść może każdy - podkreśla, zaznaczając, że poszczególne spotkania są z reguły podporządkowane określonemu tematowi.

- Grupy mają swoje służby. Jest osoba prowadząca dany mityng. Podaje ona temat, dba o porządek, udziela głosu. O finanse dba skarbik - omówienie służb wewnątrzgrupowych przerywam pytaniem o fundusze. - Obowiązuje samofinansowanie - odpowiada Leszek, tłumacząc, iż dzięki „puszczeniu” w obieg kapelusza podczas spotkania mają środki na wniesienie opłat za wynajęcie sali, w której odbywa się spotkanie, zakup fachowej literatury czy choćby kawy i cukru. - W każdej grupie jest też rzecznik - łącznik między nią a gospodarzem (właścicielem lokalu), koordynator działania innych służby, osoba odpowiedzialna za gościnność podczas mityngów. Mandatariusz z kolei staje się łącznikiem pomiędzy grupą a wspólnotą - jest delegatem z prawem głosu podczas spotkań regionalnych i ogólnopolskich AA. W niektórych grupach są też przedstawiciele ds. literatury i kolportażu - wyjaśnia.

Wojtek zaznacza, że każda służba jest kadencyjna. Osoba pełniąca określoną funkcję informuje grupę o zbliżającym się końcu kadencji i wprowadza w obowiązki następcę - tzw. cienia. - Oczywiście dana grupa nie jest w żaden sposób zależna od drugiej - dodaje.

Świadomość celu

- Zdrowienie jest kwestią indywidualną - w opinii Wojtka alkoholik może spotkać się z różnymi sugestiami, ale jedno jest pewne: - Jeśli będzie postępował zgodnie z „Programem 12 kroków”, stosując się konsekwentnie do zaleceń, wzrastają szanse, że etap trzeźwości utrzyma się jak najdłużej. Trzeba uwierzyć w siebie i zaufać wspólnocie - sugeruje.

- Na mityng może przyjść każdy, choć nie wszyscy zostaną - wtóruje mu Leszek z zaznaczeniem, że często ma do czynienia z osobami, które zdradzają, że chętnie przyszłyby na spotkanie, ale… nie są alkoholikami. - „Program 12 kroków” jest programem na życie! - podkreśla, przyrównując dobrodziejstwo bycia we wspólnocie do worka doświadczeń, do którego każdy wrzuca kamyczek i z którego wszyscy mogą czerpać garściami. - Czasem dobrze jest iść po śladach… Przyjdź, sprawdź, zobacz! Można zacząć od mityngu otwartego. Samo stawienie się na spotkaniu nic nie kosztuje… - zachęca.

W tradycji sierpień jest miesiącem trzeźwości. W kolejnych artykułach poprzez świadectwa osób, które wyszły z nałogu, będziemy zachęcać Państwa do trwania w abstynencji.
Rzut oka na AA

Anonimowi Alkoholicy są dobrowolną, światową wspólnotą mężczyzn i kobiet różnych zawodów, którzy spotykają się, aby osiągnąć i utrzymać trzeźwość. Ocenia się, że w ramach mityngów w 160 krajach, w ok. 90 tys. grup, spotyka się ponad 2 mln członków. W Polsce istnieje ok. 1800 grup AA. Wspólnota przyjęła „politykę” współpracy, ale bez wiązania się z innymi organizacjami zainteresowanymi problemem alkoholizmu. Od lat Anonimowi Alkoholicy przestrzegają tradycji całkowitego samoutrzymywania się i nie szukają ani nie przyjmują datków od osób niebędących członkami wspólnoty. AA nie prowadzi spisu członków ani „historii choroby”… Nie tropi i nie usiłuje kontrolować swoich członków. Nie zapewnia też mieszkania, wyżywienia czy pracy.

AA powstało w 1935 r., gdy spotkali się makler z Nowego Jorku i lekarz z Akron, którzy byli „beznadziejnymi” pijakami. Założyli AA, aby pomagać innym, cierpiącym na chorobę alkoholową, i utrzymywać własną trzeźwość. Wspólnota AA zainicjowana została w USA, a następnie rozprzestrzeniła się na cały świat.

Opr. na podst. broszury Biura Służby Krajowej AA w Polsce

źródło: Echo Katolickie

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz