Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Największe kłamstwa AA


1. Żeby przestać pic, trzeba sięgnąć dna.
2. Nie wolno pomagać pijącemu, dopóki pije, ba!, należy celowo dokładać starań, aby miał zawsze jak najgorsze konsekwencje picia.
3. Nie można przestać pić dla kogoś, trzeźwieje się tylko dla siebie.
4. Masz w rodzinie kogoś pijącego, męża, żonę, dziecko - zostaw, rzuć, ratuj siebie!

To są rady może dobre przy tresurze psów, chociaż przy co mądrzejszych rasach tez wątpię.
Ale ludzie nieco różnią się od psów.
Wcale nie muszą sięgnąć dna, aby przestać pic, i jak najbardziej potrafią przestać pić dla kogoś mimo, że dla siebie nigdy by nie przestali, i nie, pomagając komuś pijącemu wcale nie wpędzasz go w żaden nałóg i to nigdy, to w ogóle tak nie działa, i życie takiej osoby to i tak piekło i nie, doprawdy nikt, a już na pewno nikt z rodziny nie ma potrzeby tego jeszcze pogłębiać (to chyba wymyślił jakiś psychopata pozbawiony w ogóle uczuć wyższych) i nie, wcale nie trzeba porzucać osoby pijącej, jeśli się ja kocha, a jeśli się ją porzuca, to dlatego, że się jej nie kocha, a nie dlatego, ze ona pije. Ludzie to nie psy.

Mnie poradzono, jako "współuzależnionej" uczestniczyć w mityngach dla "współuzależnionych". Ci ludzie są chorzy. Nie, nie ci pijacy. Ci "współuzależnieni". Oni są chorzy. Ale nie tak, jak myślą i na pewno nie z powodu kogoś pijącego w rodzinie. Może od razu zastrzelą tych swoich pijących mężów, te swoje pijące żony, pijących rodziców i pijące dzieci. Skoro tak ich nienawidzą.
Uciekłam stamtąd, gdzie pieprz rośnie.

Mój mąż miał problemy z alkoholem.
Dlatego już od wielu lat jest abstynentem. Nie jest żadnym "trzeźwiejącym alkoholikiem". Co to za bzdura! Jest zwykłym abstynentem. Nie pije, bo alkohol mu szkodzi. Szkodzi mu ewidętnie, bo jak zaczynał pić, to rujnował sobie życie i skończyłoby się to tak, że by w końcu umarł. A my go potrzebujemy. A on nas kocha, więc nie pije. Tylko, że do tego to taki pijacy musi widzieć, że rodzina go kocha. Naprawdę kocha.
I to nieprawda, że alkoholik pije, bo deszcz pada, albo bo słonce świeci.
Nie, on ma na ogół bardzo prawdziwe, realne powody. Tylko, że bardzo źle na nie reaguje. Zaczyna pić.
90% alkoholików, gdyby miało kochającą żonę, fajnych rodziców, satysfakcjonującą prace, ciekawe zajęcia w czasie wolnym i fajnych kolegów - nie piło by.
Oczywiście, że tak fajnie to mało kto ma w życiu, a jednak nie każdy zaraz pije na umór. Ale alkoholik źle reaguje, reaguje samobójczo, to jest właśnie jego choroba.

Ludzie to nie psy.
Zdecydujmy się. Albo kogoś kochamy, albo nie. Jeśli kochamy, to mu pomóżmy. Ale na pewno nie tak, aby "sięgnął dna, to mu się wtedy oczy otworzą". Nic się nikomu wtedy nie otworzy.
Co się dziwić, że ci ludzie wracają wkrótce do picia, jeśli, często przy pomocy własnej rodziny "sięgneli już tego dna", przestają pić, nie pija, nie pija, ale żona odeszła, często za namowa AA zresztą, pracy nie ma, a na trzeźwo widać, ile się straciło i jest tak żal.
I taki człowiek nie ma naprawdę żadnego powodu, aby nie zacząć znowu pić. I to wcale nie jest już wtedy żadna "chora" decyzja. To jest decyzja całkowicie racjonalna. Tyle ja się już zdążyłam nauczyć obcując chwile z wieloma alkoholikami. To jest intuicyjna i całkiem słuszna w sumie decyzja. Bo jeśli on ma nie pić po to, aby było mu gorzej, niż, jak pije, to po co ma nie pic? Po co i dla kogo?
Tyle się nauczyłam.

Ludzie to nie psy.
Potrafią nie pić dla kogoś i z miłości.
Jak mój mąż. I wielu innych.
Całymi latami i wielu do końca życia.
Tylko zdecydujmy się, czy ich kochamy, a jeśli tak, to pokażmy im, ze warto.
Że maja dla kogo żyć, że warto nie pić.

Jestem żoną faceta, który miał bardzo poważne problemy z alkoholem, a mimo to uważam, że to, co AA wyrabia ze "współuzależnionymi", co im wmawia i do czego namawia, winno być karane. Normalnie ścigane prawem.
Jak cię mąż po pijaku bije, a ty go nie kochasz (no trudno kochać) to od niego po prostu odejdź. Ale nie wmawiaj przy tym wszystkim dookoła, że robisz to z miłości i dla jego dobra.



źródło: Onet.pl

Pomimo wszystko życzę wszystkim Wesołych świąt

dodajdo.com

14 komentarzy:

  1. Na szczęście nie są to "kłamstwa AA", ale wyobrażenia o AA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację kochana!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. jak najbardziej słuszne uwagi..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. @J.S. ten tekst nie jest o AA mimo tytułu, ludzie słyszą zazwyczaj to co chcą usłyszeć, a autorce tekstu gratuluję wiedzy, może niech ją jakoś spożytkuje dla dobra pijących i tych którzy cierpią z nimi (szkoda, że autorka pewnie nie dowie się, jaką ma wielką wiedzę)

    OdpowiedzUsuń
  5. tekst powalający, autorka kompletnie nie ma pojęcia o czy piszę (mówi) nie uwłaczając jej doświadczeniom, ale cóż nie odkryję tutaj ameryki jak napiszę, że nie wszystko da się miłością naprawić. Proponuje jednak zgłosić się do dobrego specjalisty, bo takim podejściem krzywdzi Pani siebie i wszystkich w około.

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, mądry i wrażliwy tekst, pozdrowienia dla autorki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bzdura. Kompletna bzdura!
    Ciekaw jestem ilu alkoholików spotkała autorka tak autorytatywnie odrzucając cała wiedzą, którą psychiatria i psychologia posiadła do tej pory.

    Nie wierzcie w to, ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mąż autorki nie pije od lat- cytat autorki:"Nie pije, bo alkohol mu szkodzi. Szkodzi mu ewidentnie, bo jak zaczynał pić, to rujnował sobie życie i skończyłoby się to tak, że by w końcu umarł"- faktycznie WCALE nie świadczy to ze sam sięgnął dna. autorka sama sobie zaprzecza. przy czym zachęca te wspomniane bite żony aby zostawały w tych toksycznych związkach niby dla miłości.Proszę bardzo- słuchajcie autorki, skrzywdzicie nie tylko siebie, ale i dzieci dorastające w takich związkach, wyrosną na DDA.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm.. nie do końca zgadzam się z przesłaniem tekstu. Dla pijącego alkoholika najważniejszy jest alkohol. Nie twierdzę, że to jego wybór, raczej konsekwencja wyborów z czasów, kiedy jeszcze mógł decydować. Oczywiście są różne stadia choroby alkoholowej. Ale generalnie odziera ona człowieka z uczuć wyższych. Okazywanie miłości i wsparcia ma sens przede wszystkim w momencie trzeźwienia, kiedy decyzja, by się leczyć została przez osobę chorą podjęta. Tak, wtedy istotne, by miał dla kogo żyć, by widział w tym życiu sens i szansę na coś lepszego. Ale wtedy, gdy pije, trwanie przy nim, rezygnacja z siebie, usuwanie konsekwencji picia i poprawa komfortu nietrzeźwego życia do niczego nie prowadzi. On i tak się stacza.. Tylko wolniej i pociągając za sobą inne, niewinne osoby. Znam uzależnionych, którym autentycznie radykalna postawa bliskich (i wynikające z niej np. nocowanie na klatce schodowej) pomogła wyjść z nałogu. Taka postawa jest dla rodziny, wbrew pozorom, nawet trudniejsza.. Musisz zabić w sobie naturalny instynkt "ratowania" kogoś, kogo kochasz. Wierzę, że czasami to jedyna droga. Tylko wtedy, gdy trzeźwieją dla samych siebie - sytuacja jest zdrowa. I nikt z otoczenia nie jest wciągany w grę, której stawką jest picie lub niepicie.

    OdpowiedzUsuń
  10. mam 26 lat i jestem mega alkoholikiem mam trudnosci z wyjsciem z domu wszystkich klamie oszukuje zyje jak pasozyt wszystko co zarabialem przepijalem prawie wydawalem na papierosy na hazard na zdrapki czuje sie taki slaby ze nie jestem w stanie pracowac nie mam sil boje sie ludzi zle sie czuje pomiedzy ludzmi nie dbam o siebie nie myje sie nie przebieram sie nie jem tylko leze i pale nie chcenikogo widiec przeraza mnie wszystko uciekam od prwdy jestem menelem zerem pasozytem ktory czuje sie kims wtedy jak sie masurbuje pali papierosa mam problem sie zalatwic a jak sie denerwuje to sikac mi sie chce caly czas nie skonczylem szkoly 2 razy powtarzalem 2 gimnazjum nie mam zawodu mam problem z zapamietaniem prostych rzeczy mam problem z chodzeniem jak gdzies ide to nie wiem gdzie i po co jak wyjde z domu to zajde w miejsce gdzie nie ma ludzi a potem chce wrocic do domu ale nie wiem jak bo sie boje zostac z wyzywany i pobity mam ksywe gej dilowalem 3 lata po czym jak mnie zlapali sprzedalem wszystkich pije od 10 roku zycia zawsze wybieralem alkochol okradalem rodzicow siostry braci kolegow jak mialem okazje mam 26 lAT W KZDEJ PRACY WYTRZYMALEM MIESIAC ALBO 3 MIESIACE I SAM SIE ZWALNIALEM MAM PROBLEM Z LICZENIEM CZASAMI NIE WIEM NAWET JAK SIE NAZYWAM I WIELE INNYCH RZECZY.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopie weź się w garść i powiedz sobie, że to Ty jesteś panem swojego życia, a nie alkohol, inne używki i cała reszta, która ciągnie Cię w dół. Ty tu rządzisz!

      Usuń
  11. To byłoby piękne gdyby było do zrealizowania, ale niestety świat alkoholika działa zupełnie inaczej. Autorka widzi problem oczami marzeń! One są potrzebne to fakt.... Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  12. chryste!!! chory tekst

    OdpowiedzUsuń
  13. Co za bzdura! Ja też mam (chociaż dojrzałam właśnie do decyzji, aby zakonczyć ten związek) chłopaka alkoholika... odkąd się znamy, czyli rok i dwa miesiące miał juz trzy ciągi alkoholowe, trwające co najmniej 2 tygodnie... teraz też pije, dokładnie od Wigilii... super miałam święta:( za kazdym razem, gdy przestawał pic, błagał o wybaczenie i obiecywał poprawę, jednak tak się nie działo, z powrotem sięgał po alkohol... Jak zaczyna pić nie interesuje Go nic, jedynie to, aby sie napic, z mojego przystojnego ukochanego robi się namiastka czlowieka jakiego poznalam,,. Traci pracę, nie myje się, nie przebiera, nie goli, nie je, liczy sie jedynie to, aby się napić, tragedia:( przez swoje picie ma nie tylko problemy zdrowotne, ale takze i prawne, bo po alkoholu jest agresywny... Prosiłam, błagała płakałam, groziłam, wszystko zeby przestal pic, ale niestety nie słucha... jezdzilam za Nim, szukałam Go.. jednym słowem robiłam wiele, a wiecie dlaczego?? BO GO WLAŚNIE KOCHAM!!!! Moze On mnie tez, swoja pijacka niezdarna milością, ale jak zaczyna pic, to liczy sie tylko i wylacznie alkohol... I to nie jest tak, ze zostawia się taką osobę, bo się jej nie kocha, tylko dlatego, ze nie ma się juz na to wszystko sily, tak jak ja... Uwazam, ze dałąm z siebie wszystko, aby wyciągnąć Go z nałogu, wiecej niz On... Dlatego uwazam, ze miłością alkoholizmu się nie naprawi, potrzebna jest wola i wytrzymalosc na rozne pokusy właśnie pijącego, niestety mojemu Pawłowi tego brakuje...:(

    OdpowiedzUsuń