Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Duchowość


Każdy zaczyna jakoś swoją drogę do mądrości, do poznania prawdy o
sobie, świecie i Bogu. Zaczyna się to od impulsu serca. Zaczyna się
chcieć poznać, zobaczyć i zrozumieć więcej, niż się dotychczas znało,
wiedziało i rozumiało. Wtedy wyrusza się w podróż. Podróż mającą na
celu zebranie potrzebnych informacji, wiedzy, mądrości, aby poszerzyć
swe horyzonty myślowe, intelektualne i duchowe. Najciekawsze jest to,
że ta ścieżka doprowadza ciebie do siebie samego. A co to oznacza? O
tym na koniec.

Chcę, abyś spokojnie przeczytał ten tekst. Nie ważne, jakiej jesteś
narodowości, wyznania czy płci. Po prostu przeczytaj i zastanów się
czy przedstawione tu idee są mądre i korzystne dla ciebie.

Proszę Cię, abyś spokojnie czytał ten tekst, ponieważ będę
przedstawiał poglądy być może nowe dla Ciebie. Takie, o których nie
słyszałeś, albo się jeszcze nie całkiem na nie otworzyłeś. A mówi się
powszechnie, by za bardzo nie rozmawiać o poglądach religijnych.
Dlaczego? Bo ludzie często czują się urażeni, gdy ktoś próbuje im
mówić coś innego na temat Boga czy religii, w której wyrośli i się
wychowali.

Nawet, jeśli zauważysz, że po raz kolejny czytasz o tych samych
sprawach, to skoro czytasz ten tekst, to oznacza to, że coś, jakaś
siła - Bóg, Twój Opiekun Duchowy, czy Anioł Stróż chce, abyś utrwalił
sobie te wiadomości i mądrość, jaka jest w nim zawarta. Być może
dojdziesz również do ciekawych i mądrych, nie wyrażonych tu wniosków.
Tego Ci życzę.

Moim celem, pisząc ten artykuł jest, aby ludzie wchodzący w duchowość
posiadali wskazówki pozwalające na ominięcie większości niekorzystnych
przekazów czy nauk. To ważne, ponieważ jeśli nie masz tzw. dobrej
karmy, to może ci trochę czasu zając dochodzenie do poziomu życia na
luzie, robiąc to, co chcesz i lubisz oraz mając tyle pieniędzy ile
potrzebujesz. Dlatego ważne jest, abyś od razu zaczął dobrze, czyli
przyjmując te myśli, idee i nauki czy ćwiczenia, które doprowadzają
Cię do duchowego rozwoju. Jest to bowiem inspiracja poprzez rzeczy
pozytywne. To wywiera duży korzystny wpływ na nas i nasze życie. Można
również i inspirować się niekorzystnymi przykładami, o ile wyciągane z
takich sytuacji - nauk wnioski będą prawidłowe, czyli widzimy, jakie
skutki powoduje dany czyn czy praktyka. Następnie decydujemy, czy to
jest korzystne czy nie. To nauka na czyichś błędach.

Na początek warto poznać, jaki jest cel duchowego rozwoju. Jest nim
odkrywanie i rozwijanie swoich dobrych, boskich cech, talentów i
umiejętności do pełni czyli stu procent i pełne, swobodne ich
przejawianie czyli korzystanie z nich na codzień. Rozwój duchowy
prowadzi człowieka do samopoznania i szczęśliwego, pełnego, obfitego
życia. Chodzi o to życie już tu i teraz. Tu na ziemi. Nie musisz
czekać na lepsze życie dopiero po śmierci. Nauki wielkich mistrzów
duchowych, którzy doszli do wysokiego poziomu duchowego są bardzo
proste, podobne i zbliżone do siebie. Wiem, że może brzmi to dla
Ciebie obco, bo wychowałeś się tylko w jednej religii. Dodatkowo być
może przez dłuższy czas słuchałeś nauk osób niekoniecznie wysoko
rozwiniętych czyli nie mających świadomość boskości w sobie i to
przejawiających.

Wiele osób, nawet tych zajmujących się duchowością - kapłani czy
zakonnicy, utrzymują w swoich umysłach idee, że Bóg jest groźny, że
wciąż kontroluje ludzi czy popełniają jakieś grzechy. Tymczasem
okazuje się, że Bóg taki nie jest. To tylko wyobrażenia tych osób są
takie i zasłaniają im odbiór prawdziwego obrazu Boga. Bóg jest jeden,
to nie ulega wątpliwości i wszystkie wielkie religie czy systemy
filozoficzne to mówią. To tylko przekonania ludzi wyznających różne
religie są odmienne. Tu od razu zaznaczę, ze również hinduizm jest
religią monoteistyczną. Te bóstwa - liczni bogowie, którzy są obecni w
hinduizmie przedstawiają jedynie poszczególne cechy - aspekty Boga.
Wiem, że większość podręczników religioznawstwa traktuje to jako wiarę
w wielu Bogów, co ma rzekomo świadczyć, że jest to jakaś gorsza
religia. Ale wyobraź sobie sytuację, gdy ktoś spoza kręgu
chrześcijaństwa chce się dowiedzieć czegoś o naszym kulcie. I co się
dowiaduje - że katolicy bardzo czczą matkę boską. Dowiaduje się, że
jest Matka Boska Częstochowska. Nasz gość jednak po chwili odkrywa, że
jest również matka boska licheńska, kodeńska i kolejne. No i o­n staje
zdezorientowany i pyta się - no dobrze to ile wy tych matek boskich
macie? Podobnie jest z hinduizmem.

Kiedyś przychodzi taki moment, gdy w człowieku budzi się głębsza chęć
poznania PRAWDY. Nie wyobrażeń, bo o­ne są różne, nie spekulacji na
temat tego, jak być może jest, ale chęć poznania samemu, jaka jest
prawda. Wtedy zaczynają się poszukiwania kogoś, kto może nam wskazać
drogę. Drogę do tego poznania. Bo choć droga poznania Boga i boskości
w sobie to droga samopoznania, to jednak zwłaszcza na początku warto
słuchać mądrych inspiracji ludzi, którzy wcześniej wkroczyli na tę
drogę i widać, ze idą nią pewnie, urzeczywistniając sobą, swoim życiem
duchowe prawdy, które wyznają a czasem i uczą ich. Na co warto się
otwierać? Z pewnością warto słuchać tych, którzy mówią o tym, że świat
Boga to świat miłości, dobroci, pełni, bogactwa, radości i
przyjemności. Jak jasno widać po tych cechach, nawet nie wszystkie
główne religie o tym mówią. Przyczyn może być kilka. Po pierwsze ich
twórcy mogli z przyczyn kulturowych mieć jeszcze nie do końca czyste -
czyli prawidłowe odczucie i poznanie bezpośrednie (to ważne słowo)
Boga i jego sfery, po drugie nauki wraz z kolejnymi przekazującymi je
ludźmi ulegały zniekształceniom, a nawet wypaczeniom, co oznacza
istotne zmiany. Również często religia była narzędziem w rękach
bogatych ludzi. Chyba nie myślisz, jeśli przez chwilę się zastanowisz,
by Jezus, nauczyciel idei miłości, kogokolwiek namawiał do tego, aby
zabijać czy nawet krzywdzić inne istoty. To tylko ludzie używając Jego
idei do swoich celów wypaczyli Jego przesłanie. Stąd wyniknęły te
wszystkie krucjaty czy egzekucje innowierców. Jeszcze raz podkreślę,
że nie piszę tutaj przeciwko żadnej wielkiej religii. Piszę o
chrześcijaństwie, ponieważ w nim wyrosłem, a i podejrzewam, że i tobie
jest o­no najbliższe. Inne religie również uległy wypaczeniu. Bo chyba
nie sądzisz by jakakolwiek religia mająca doprowadzić do Boga, który
jest miłością i radością, może prowadzić przez krzywdzenie innych,
zamachy terrorystyczne czy chociażby bicie i ograniczenie innych
ludzi. Pora zrozumieć, że nie tędy droga. Pora wybierać dobrze. A
wybierać dobrze to znaczy wybierać to, co jest korzystne dla twojego
rozwoju i to, co prowadzi Cię do poznania prawdy o sobie, świecie i
Bogu. Przepełnij swe życie miłością, radością i szczęściem, a
zobaczysz, ze Bóg istnieje naprawdę - tu i teraz. We mnie i w tobie. W
każdym. Bóg wszystko stworzył, zatem jego iskra jest w każdym
elemencie stworzenia - zarówno w ludziach, jak i zwierzętach,
roślinach i minerałach. To może być dla Ciebie nowe, ale pomyśl, jakby
to było miło być otoczonym ze wszystkich stron boską miłością i
radością, być stale pod opieką Boga. Takiego Boga, który Cię kocha i
dba o to, aby wszystkie twoje potrzeby były zaspokojone.

Zatem pierwsza sprawa, na którą należy zwrócić uwagę, gdy chcemy kogoś
słuchać, kto ma nas nauczyć czegoś wartościowego dotyczącego
duchowości, jest to czy mówi, że o­n nie ma monopolu na prawdę. Jakże
nieograniczony Bóg mógłby się ograniczać do tego, aby prawda o nim
była dostępna tylko jakiejś jednej religii, jakimś jednym wierzeniu
czy człowiekowi. Jeśli ktoś mówi, że tylko o­n ma monopol na prawdę -
zwłaszcza prawdę o Bogu i że tylko słuchając jego nauk poznasz prawdę,
to ja ci radzę, lepiej odejdź czym prędzej od niego, bo to jest mało
świadomy człowiek. Jeżeli ktoś ci mówi, że aby przyjąć jego nauki i
poznać Boga musisz się wyrzec wszystkiego - pieniędzy, majątku czy
kontaktu z bliskimi, to lepiej od niego odejdź i nie słuchaj co mówi.
Jeżeli ktoś mówi, że tylko jego uczniowie będą mogli zostać zbawieni
czy też tylko ich Bóg kocha, lepiej zrezygnuj z jego nauk. Zawierają o­
ne bowiem dużo ograniczeń, oraz bazują na podziałach i wzbudzaniu
nienawiści oraz opierają się na poczuciu, że tylko my, dana grupa,
jesteśmy wybrani czy też najlepsi. Jezus uczył, ze nawet nieprzyjaciół
masz otaczać miłością. Wyciągaj zatem wnioski.

Po prostu ufaj sobie, swojemu rozumowi, zdrowemu rozsądkowi i
intuicji. Intuicja to wewnętrzny głos, który podpowiada Ci, jak
rozwiązać w jak najlepszy sposób twoje sprawy. To głos Boga w Tobie.
Nie obruszaj się, jeśli nie słyszałeś wcześniej o tym, ze Bóg jest w
twoim sercu. A może słyszałeś setki razy, ale nie rozumiałeś tego
należycie. Pora zatem się wreszcie zastanowić i zrozumieć, o czym
mówili wielcy nauczyciele, nauczając, że w sercu jest świątynia boga.
W sercu. Nie w jakimś budynku, nie w meczecie, świętym miejscu, ale
właśnie w ludzkim sercu. A jeśli dobra, pozytywna i korzystna energia
pojawia się i w tych miejscach, które wymieniłem, to głównie dlatego,
że przebywało tam wielu ludzi o rozwiniętych duchowo sercach i
umysłach otwartych na boskość. To o­ni wypełnili swoją energią te
miejsca. Siła miłości, jaką emanowali zmieniła te miejsca w oazy
spokoju, miłości i szczęścia. W takich miejscach dobrze się człowiek
czuje, ma ochotę skupić się i pomodlić czy medytować. Medytacja to nic
innego, jak nawiązanie kontaktu w relaksie z własną wewnętrzną istotą
- z Bogiem, który przejawia się w ludzkim sercu. Dlatego jesteś bardzo
cenny, bo poprzez Ciebie przejawia się Bóg. A skoro jesteś cenny, to
znaczy, że nie ma sensu się poniżać czy umartwiać. Jesteś ukochanym
dzieckiem Boga - Ty i wszyscy inni. Dlatego wszystkie ścieżki duchowe
prowadzące do wyniszczenia ciała - ascetyzm i praktyki typu wmawiania
sobie win takich jak grzech pierworodny, czy uczestniczenie w drodze
krzyżowej są niekorzystne. Wiem, że gdy to czytasz, to czujesz
sprzeciw. A może właśnie zaczynasz czuć coś w rodzaju ulgi, że oto
zawsze przeczuwałeś, że coś jest nie tak z tym epatowaniem
cierpieniem, że skoro Bóg jest dobry to chce, aby ludziom było dobrze
i aby byli o­ni szczęśliwi i mieli dobre, bogate, szczęśliwe, wygodne
i pełne miłości życie. Kiedyś, gdy otworzysz się, przyjmiesz do
wiadomości, że zarówno Jezus, jak i inni twórcy religii nie musieli
mieć do końca wszystkich prawidłowych poglądów. o­ni również się
uczyli. o­ni również byli wychowywani w jakichś określonych warunkach
i przez nie kształtowani. o­ni również rozwijali się duchowo. Ich
poglądy również się zmieniały. o­ni mieli odwagę otworzyć się na dobro
i miłość. Szukali swej własnej ścieżki. I nie wszystko co zrobili,
było dobre. Ja wiem, że od dziecka słyszałeś, że Jezus to Bóg, a
raczej syn boży i że tylko przez niego możesz trafić do nieba. A jak
myślisz, w co byś wierzył, gdybyś urodził się w rodzinie wyznającej
mahometanizm? Co byś uważał za jedyną niepodważalną prawdę? Wczuj się
w taką sytuację i wyobraź sobie, co byś wtedy mówił i wiedział o Bogu.
Zobacz, jak bardzo otoczenie, warunki w jakich się wychowujemy
wpływają na nasze wybory i nasze postawy względem tak znaczących spraw
jak duchowa ścieżka rozwoju.

Zatem podsumujmy nasze dotychczasowe rozważania:

1. Osoba zajmująca się rozwojem duchowym jest życzliwa innym i jeśli
nie radosna, to na pewno pogodna.
2. Nie mówi, że tylko o­na zna prawdę, bo wie, ze Bóg przejawia się
przez każdego, tylko nie każdy jest tego świadomy i nie jest w pełni
otwarty na to, by boskie energie działały poprzez niego.
3. Praktyki zmierzające do poniżania się, cierpienia czy nienawiści w
stosunku do osób wyznających czy praktykujących coś innego nie mają
nic wspólnego z urzeczywistnianiem w swoim życiu boskich nauk. To
tylko niekorzystne wyobrażenia pielęgnowane przez ich zwolenników.
4. Ktoś kto mówi, że aby być bliżej Boga musisz się wyrzec pieniędzy,
majątku czy kontaktów z bliskimi raczej daleki jest od prawdy. A może
chce żyć dostatnio twoim kosztem.
5. Baczy byś nie został wciągnięty w techniki psychomanipulacji -
jeśli twój "mistrz" mówi ci, że z nikim nie możesz rozmawiać na temat
tego, co o­n uczy, to najprawdopodobniej nie uczy niczego dobrego.
Co innego, jeśli ostrzega, że nie ze wszystkimi możesz rozmawiać na
temat prawd duchowych. A dzieje się tak dlatego, że choć są o­ne
proste i łatwo zrozumiałe, to nie wszyscy są gotowi i chętni do
przyjęcia prawdy. Część osób woli całe życie wyznawać te poglądy,
których nauczyła się w dzieciństwie czy szkole. To również jest w
porządku. To ich wybór.

Zatem pora przyjrzeć się niektórym poglądom głoszonym przez
chrześcijan. Proszę, abyś się uspokoił i przeczytał je oraz rozważył.

Czy kochający Bóg może chcieć cierpienia kogokolwiek? Czy ukochany
Bóg, który jest czystą Miłością może chcieć kogoś karać? Z pewnością
nie. Zatem oczekiwanie na dzień sądu - czyli oczekiwanie na tak zwaną
apokalipsę, gdzie wszystko ma być zrównane z ziemią, a grzesznicy
wytępieni, nie ma nic wspólnego z Bogiem czy naukami wielkich mistrzów
duchowych, takich jak Jezus, Budda, Leszek Żądło, Sai Baba, śri śri
Ravi Shankar, Ching Hai, Swami Rama, Paramahansa Yogananda,
Paramahamsa Hariharananda, i zapewne wielu wielu innych których nauk
jeszcze na razie dobrze nie znam.
Przypomnij sobie, co uczył Jezus - jeśli ktoś zgrzeszy przeciwko
Tobie, to dobrze będzie jeśli wybaczysz mu nawet 77 razy. Rozumiesz?
Jakże więc Bóg, który zaleca, aby przebaczać, miałby nie przebaczyć
swoim wyznawcom? Jedną z kolejnych zasad odróżniających mistrzów od
hochsztaplerów jest to czy stosują o­ni w swoim życiu to, co głoszą.
Jakże Bóg mógłby spowodować to, że tylko wyznawcy jakiejś określonej
religii mogą być mu bliscy czy zbawieni przez Niego? Wszak jest o­n
stworzycielem wszystkich istot. Wszystkich istot - nie tylko ludzi.
Czyżby doskonały Bóg ucząc miłości i wybaczenia sam miałby się nie
stosować do tych zasad?

Zobacz, że Chrześcijaństwo jest znane dopiero od 2 000 lat. Czy to
dużo? Wcześniej były inne wierzenia, inne poglądy. Nauczyciele duchowi
wykazywali, że tak naprawdę liczy się czysta miłość pielęgnowana i
odczuwana w sercach, bo o­na przekształca świat. Sprawia, że życie
zaczyna być przyjemne. Miłość pozwala nam na odkrycie całego naszego
potencjału. Zaczynamy czuć się dobrze i bezpiecznie i zaczynamy kochać
siebie nawzajem i Boga i być mu wdzięczni za to, że nas stworzył i
możemy się cieszyć wszystkimi jego darami.

Tak, to prawda, słowo sekta często pojawia się na ustach kapłanów. To
prawda, że jest wielu nieuczciwych ludzi, którzy mamiąc innych
obietnicami, że mogą mieć wszystko od razu naciągają ich, wyciągając z
nich pieniądze, majątek czy dokonują na nich psychomanipulacji. To
prawda, ale smutne jest, że właśnie religia miłości, jaką miało być
chrześcijaństwo tak mocno straszy swych współwyznawców sektami. Dla
większości księży sektą jest każdy ruch religijny, każda filozofia,
która ośmiela się przekazywać inne treści i interpretacje nauk
mistrzów niż o­ni. To smutne, bo zamiast mówić, jak rozpoznać
naciągaczy i budować w swoich wiernych postawę miłości, zrozumienia
innych, tolerancji i bezpieczeństwa, zastraszają ich, stosując również
szantaż w postaci groźby ekskomuniki, wydalenia ze wspólnoty, nie
ochrzczenia dzieci czy nie pochowania w święconej ziemi. Oczywiście
wraz z rozwojem dojdziesz do wniosku, że wszystkie te rytuały są
cenne, ale do pewnego momentu. Po prostu to jest jak z jazdą na
rowerze czy chodzeniem do szkoły. Jak się uczysz jeździć, to
początkowo masz z tyłu dwa dodatkowe kółeczka w rowerze lub ktoś
trzyma cię za siodełko. W momencie jednak, gdy sam złapiesz równowagę,
już ich nie potrzebujesz. Gdy wiesz, co miałeś się nauczyć, chodząc do
kościoła czy na religię, już nie odczuwasz takiej potrzeby, aby w celu
spotkania się z Bogiem gdziekolwiek iść czy też wykonywać jakieś
rytualne zabiegi. Po prostu Bóg jest z Tobą wszędzie i odczuwasz go w
swoim sercu. Zaś porównanie do szkoły ma taki sens i znaczenie, że nie
możesz cały czas siedzieć w tej samej klasie. Po skończeniu roku nauki
przechodzisz do kolejnego etapu. A ludzie myślą, że całe życie można
spędzić na wykonywaniu jednej praktyki i chodzeniu co niedziele na
nabożeństwo. Dla mnie chodzenie do kościoła i uczestniczenie w
ceremoniach związanych z konkretną religią jest szkołą średnią
duchowości. Niektórym to odpowiada i zostają przy tym. Podkreślę, że
to nie jest negatywne. Być może o­ni są na to po prostu otwarci i
tyle. Ale nie wszystkim to wystarcza. Niektórzy idą dalej. Wtedy
następuje samodzielna droga duchowa, choć to wcale nie oznacza, że nie
korzysta się wtedy z inspiracji innych. Takie inspiracje czy wsparcie
są wyjątkowo cenne, zwłaszcza, jeśli mamy za Przewodnika czy
Nauczyciela osobę, która ma już uruchomione zdolności paranormalne
czyli parapsychiczne, to znaczy widzi aurę czy potrafi powiedzieć o
przeszłości, przyszłości i tendencjach czy intencjach danej osoby oraz
jest otwarta na intuicję - natychmiastową mądrość i wiedzę bez
konieczności zgłębiania danego zagadnienia metodami tradycyjnymi.

Smutne będzie to, co powiem, ale właśnie niektórzy chrześcijanie czy
katolicy postępują, jakby byli nadal (na początku tej religii m.in.
Rzymianie uważali ich za sektę) sektą. Uważają, że tylko o­ni znają
prawdę i mają na nią monopol. To groźne zaślepienie. Ba często
uważają, że tylko o­ni będą zbawieni. Ach ta wyobraźnia. Religia
trwająca tylko 2 000 lat ma być najważniejsza, a inne, często o wiele
dłużej trwające mają być gorsze. Księża często nie dbając o swój
rozwój duchowy i nawiązywanie bezpośredniego kontaktu z Bogiem
kategorycznie zabraniają czytania nowych idei na tematy duchowe. Jeśli
namawiają o­ne do nienawiści, okradania niewiernych czy pozbawiania
ich życia, to oczywiście mają rację. Ale o­ni zabraniają wszelkich
praktyk, które im się wydają niezrozumiałe, uważając je za szkodliwe.
To lęk przed nieznanym trzyma ich w szachu, dlatego sami niewiele
umieją poza wykonywaniem rytuałów. Jezus ich mistrz uzdrawiał ludzi
poprzez nałożenie rąk i głęboka modlitwę. Pokaż mi kapłana, który to
potrafi. Co, nie ma takiego? Z pewnością są, ale spychani na margines.
Zatem czego o­ni się nauczyli od swojego Mistrza? Co Jezus mówił
istotnego? "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", "cokolwiek
chcecie aby ludzie wam czynili i wy im czyńcie". Czy zatem w tych
naukach jest jakakolwiek mowa o tym, że inni są gorsi? Myśl własną
głową, własnym umysłem i czuj własnym wnętrzem, własnym sercem. Nie
zaszkodzi Ci również, jeśli samodzielnie poczytasz Ewangelię. Co
ciekawe większość księży nie wie, bo być może teraz ich nie uczą, jak
powstawała biblia. Mówię o tym dlatego, że wielu uważa biblię za
jedyne źródło wiedzy duchowej i mądrości. Z pewnością biblia zawiera
wiele cudownych wspaniałych inspiracji do rozwoju. Ale czy wszechmocny
Bóg, który ponoć przebywa wszędzie (no tak, ale jak to mówią niektórzy
wszędzie poza niewiernymi:) może być obecny tylko w jednej książce? A
jak była o­na tworzona? Zebrali się kiedyś ludzie tacy jak ja i ty,
tyle, że zajmujący jakieś stanowiska w kościele i zadecydowali,
przyjmując jakieś tam kryteria, które z pism uważanych za święte i
natchnione mają się znaleźć w Biblii. Zapytaj się księży czy znawców
historii biblii i kościoła ile było pism uważanych za ewangelie, czyli
mówiących o życiu Jezusa. Wiem, że wiele osób również duchownych nie
zastanawia się nad tymi sprawami. Tak jest im po prostu wygodniej.
Wszak łatwiej rządzi się i kieruje potulnymi owieczkami. Kiedyś
kościół palił dzieła, które uważał za bluźniercze. Teraz zabrania ich
czytania.

Żyjemy wczasach dostępu do informacji poprzez internet. Z
doświadczenia wiem, że raczej nie warto wchodzić na strony, gdzie nie
ma światła, a jest mrok. Tam znajdziesz niewiele dobrego. Jakoś tak
jest po prostu, że ludzie przedstawiający dobre idee, mądre sprawy i
naprawdę czujący Boga piszą ładnie, prosto, dowcipnie i umieszczają
swe teksty na stronach gdzie jest jasno i przejrzyście. Zwróć na to
uwagę. Zawsze ilekroć czytasz tekst duchowy zastanów się również, co
przekazuje jego autor. Jaka energia, jakie uczucie tchnie ze słów,
które czytasz.

W uczeniu się bardzo ważną umiejętnością jest stawianie precyzyjnych
pytań. Ale uwaga! Zapewne wiesz, bo interesowałeś się kulturą wschodu,
że każdy adept czy to nauk duchowych czy ćwiczeń cielesnych
przechodził przez okres nowicjatu, w którym w zasadzie jego rola
polegała na milczeniu i przyglądaniu się. Ja myślę jednak, że sens
tego był taki, poza oczywiście nauczeniem dyscypliny nad sobą i
milczenia - również wewnętrznego, kiedy panujemy nad swym umysłem i
myślami, aby adept zapoznał się ze wszystkim, co było dostępne, z całą
spuścizną danej szkoły. Dzięki temu nauczyciele nie musieli wciąż
odpowiadać na pytania, na które odpowiedzieli już dziesiątki razy
ustnie czy w formie pisemnej o­ni albo ich poprzednicy. Dlatego proszę
- uszanuj siebie i innych i zanim zaczniesz pytać może na początek
warto przeczytać kilka książek oraz kilkadziesiąt :) artykułów. Być
może znajdziesz tak wszystkie odpowiedzi na pytania, które chciałeś
zadać, a być może znajdziesz znacznie więcej. Ale jeśli wiesz, o co
chcesz pytać, to pytaj. Ty również możesz inspirować Mistrza. Rola
przyglądania się nowych uczniów miała również takie znaczenie, że
uczyli się o­ni bezpośrednio od swoich mistrzów i nauczycieli -
poprzez ich żywy przykład.

Wraz z nabywaniem wprawy w rozwoju, zmianami swego nastawienia na
pozytywne czy przebudowywaniem swego umysłu tak, aby lgnął tylko do
pozytywnych rzeczy, idei i myśli zmieniasz się, zmienia się twoje
życie. Zmienia się również Twoje zachowanie, samopoczucie i
postępowanie. Oczywiście podczas niektórych praktyk może się o­no
chwilowo pogarszać, właśnie wtedy, gdy uwalniasz swój umysł od
szkodliwych, negatywnych myśli, idei i wzorców energetycznych. To
podobnie jak z leczeniem zęba - podczas leczenia boli. Ale jeśli boli
nadal również po leczeniu, to oznacza, że to może nie być odpowiednia
dla ciebie praktyka, nawet, jeśli innym przyniosła o­na pożytek. Każdy
ma odkryć to, co mu sprawia radość, przyjemność i jest dla niego
korzystne.

Nie myśl zatem, że ścieżka duchowa to tylko przyjemności. Niewłaściwe
poglądy tkwiące w naszym umyśle są jak ciernie. Można z nimi żyć, ale
jeśli chcesz poczuć, jak to jest być zdrowym, lepiej je usuń. A
wyrywanie kolca z ciała umysłu boli. Boli, bo okazuje się, że
niekoniecznie jest tak, jak myślałeś, że jest i niekoniecznie to czego
byłeś uczony jest prawdą. Nikomu nie jest na początku miło, gdy
zrozumie, że dotąd działał w sposób mało świadomy. To jak po upadku na
pupę. Czujesz się obolały, niezbyt wyraźnie, ale chyba lepiej wstać i
z nową, pełniejszą świadomością dojść do czegoś dobrego, niż tak
siedzieć.

Praca duchowa w większości to praca z umysłem. Tu trzeba postępować
delikatnie, ponieważ umysł podświadomy zawiera wiele wspomnień
bolesnych i przykrych. Jeśli będziesz gotowy na ich przyjęcie i
zrozumienie, dlaczego takie właśnie sytuacje miały kiedyś tam miejsce
w twoim życiu, to o­ne wyjdą z jego wnętrza na światło dzienne. Wielu
zarzuca, że medytacje i pozytywne myślenie czy przyjmowanie zupełnie
nowych idei dokonuje tak zwanego prania mózgu. Zgadzam się. To jest
pranie mózgu - z brudnego na czysty:) Oczywiście jak większość - można
wykorzystać te same techniki do niekorzystnych celów jak zniewolenie
drugiego człowieka. Ale to nie ma nic wspólnego z rozwojem duchowym
czy rozwojem świadomości.

Zastanówmy się również przez chwilę, jak działają tradycyjne struktury
kościelne. No cóż - przyznam się, ze spotkałem na żywo jednego
księdza, który wiedział coś o rozwoju i miał już rozwinięte siły
parapsychiczne nazywane czasem Darami Ducha Św.(są to jasnowidzenie,
jasnosłyszenie czy materializacja oraz inne), bo, gdy spowiadałem się
u niego wiele lat temu, to powiedział mi, że "już jestem na
przyzwoitym stopniu rozwoju". Ja jeszcze nie wiedziałem wtedy o co
chodzi, a nie śmiałem zapytać. Tak to już jest, ze wpasowujemy się w
jakieś środowisko i musi upłynąć czas, lub zajść jakieś ważne
wydarzenie, abyśmy zaczęli działać i myśleć inaczej, po prostu wybić
się ze schematu, w jakim tkwimy, Teraz już od kilku lat się nie
spowiadam, bo wiem, że spowiedź tak naprawdę w pierwotnym zamyśle jest
praktyką, która ma uwalniać od poczucia winy. Do niczego więcej nie
służy. Ponieważ wiem jak samodzielnie z tym pracować nie potrzebuję
tej praktyki. Nie namawiam Cię jednak do zarzucenia tej praktyki, o
ile przynosi ci o­na pożytek. Każdy przechodzi swoją własną drogę i
wraz ze zrozumieniem i rosnącą świadomością zmienia, modyfikuje i
udoskonala swoje życie i zachowania. Nie chodzę również na msze do
kościoła, bo nie czuję już takiej potrzeby. Ba - czasem wydaje mi się
dziwne że można szukać Boga, mając go w sobie. Lubię natomiast oglądać
zwłaszcza w jasnych kościołach kolorowe witraże. Czasem również
posiedzę sobie w jakimś kościółku, jeśli mam taką ochotę. Ja wiem, że
siła przyzwyczajenia oraz presji środowiska i wygody jest ogromna, a
raczej silne jest to czemu nadajemy sami duże znaczenie. No i jeszcze
księża straszą karą za to, że się łamie ich przykazania. A ludzie nie
chcą nikomu podpaść, wszak kto wie, jak jest po śmierci i co ten Bóg z
nami będzie wyprawiał. Otóż niektórzy ludzie wiedzą jak jest po
śmierci. Mają dar przypominania sobie zarówno poprzednich swoich żyć
(wcieleń), jak i okresów pomiędzy nimi. Nie bój się czytając to, bo
choć kościół temu zaprzecza, to jeśli ktoś się interesuje religiami,
to wie, że słowa Jezusa, że "co posiejesz to i zbierać będziesz"
pochodzą z nauk o reinkarnacji. Chodzi o to, że każdy czyn - zwłaszcza
negatywny, a raczej intencje, nastawienie z jakim został wykonany
powodują późniejszy skutek w tym lub kolejnych wcieleniach. Zatem
Jezus tego uczył. Są również ludzie mający dobry kontakt ze swoją
Nadświadomością, Intuicją czy Aniołem Stróżem, Opiekunem Duchowym,
którzy wspierają ich w rozwoju i tłumaczą wiele spraw. Czytałem
również wspaniałą książkę księdza jasnowidza Czesława Andrzeja
Klimuszko, który był otwarty na idee miłości i rozwoju wykraczające
poza to czego się uczył podczas studiów kościelnych. Na wielką uwagę
zasługują książki Anthonego DeMello - księdza, który w fenomenalny
sposób umiał w postaci prostych, zabawnych historyjek przekazać
mądrość, jakiej nauczają mistrzowie. Wielu jednak księży, gdy im się
na spokojnie przyjrzysz, to po prostu osoby z wyższym wykształceniem
wykonujące swój zawód. Dla niektórych jest to wygodne życie, dla
innych ucieczka od biedy. Część chce ratować świat i służyć Bogu. Ale
część z nich to tylko faceci w sukienkach. Jednak pamiętaj, że i to co
o­ni robią jest w pewnym sensie właściwe, ponieważ jakże mógłbyś pójść
do wyższej klasy rozwoju, skoro nie ukończyłeś niższej? Widocznie
jeszcze wielu ludziom potrzebny jest taki poziom nauczania o Bogu. o­
ni mają swoją ścieżkę, ty swoją, a ja swoją.

Nie łudź się, że wszystko jest dla wszystkich. Jest, ale niekoniecznie
w tym samym czasie. Nie wszystko przynosi wszystkim jednakową
korzyść.

Tu ważna uwaga. Mistrzowie uczą, że to jest dobre, co służy zarówno
tobie, jak i innym. Zwie się to Najwyższym Dobrem. I jeśli teraz sobie
nie wyobrażasz czegoś takiego, co może być korzystne równocześnie dla
wszystkich, to się nie martw - Bóg jest wszechmocny.

Ważnym zagadnieniem, na które zwracają uwagę mistrzowie jest to, że
Bóg niczego od człowieka tak naprawdę nie wymaga - żadnych poświęceń,
pracy ponad siły. o­n po prostu proponuje. Ale proponuje to, co ma ci
służyć - prostotę, prawdę, bogactwo, miłość, bezpieczeństwo, mądrość,
sprawiedliwość i inne cechy. o­n dba o Ciebie, o ile mu na to
pozwolisz, a nie będziesz się opierał poprzez negatywne myślenie i
przyzwyczajenia. I niech Cię nie zwiedzie prostota przekazów Mistrzów
Duchowych. Jest to bowiem boska cecha, którą o­ni rozwijają. A nawet
jak twierdzisz, że ty już to wszystko wiesz, to zastanów się czy ty
już to wszystko realizujesz oraz przejawiasz. Iluż palaczy wie, że
palenie szkodzi. I co? Nadal palą. Mają wiedzę, ale nie robią z niej
właściwego użytku. Nie mają również pełni świadomości tego, jak dym
działa na ich umysł i ciało. Zobacz również koło. Ta forma występuje w
naturze, a jednak przez wiele lat ludzie nie stosowali praktycznie
tego kształtu, a nawet jak wszedł do użycia, to wiele lat upłynęło,
zanim cała ludzkość wprowadziła je do powszechnego użytku.

Ponieważ wiele osób jest przywiązana do dziesięciu przykazań i
słusznie, omówię je pokrótce. Nie będziesz miał bogów cudzych przede
mną - chodzi tutaj o to, że jest jeden Bóg, cudowna wspaniała Miłość.
Różne są tylko wyobrażenia o tym Bogu. Gdy oczyścisz swój umysł z
niewłaściwych - negatywnych wyobrażeń, odczujesz swym sercem Boga,
doświadczysz Jego Energii. Chodzi również o to, abyś ponad to, co
mówią inni, stawiał własne osobiste doświadczenie Boga lub boskości w
sobie, o ile nie ulegasz niższym poziomom energetycznym, myśląc, że to
Bóg. Nie mów imienia Boga swego nadaremno. Chodzi tu o to, aby Boga
szanować i zdawać sobie sprawę, że myśl i słowo również jest energią,
która kształtuje naszą rzeczywistość. Pamiętasz jak pewien Mistrz
powiedział, że jeśli pomyślałeś o tym, by wyrządzić komuś krzywdę, to
już jakbyś ją popełnił. Czcij ojca swego i matkę swoją - to zalecenie
do wdzięczności za dar życia i miłości, jaką mieliśmy dostać od
rodziców. Jeśli jednak nie potrafisz, mimo prób, poradzić sobie z
ustanowieniem choćby poprawnych stosunków rodzinnych, to nie katuj
się, bo Bóg naprawdę nie każe nikomu cierpieć - nawet - a może
zwłaszcza dla Niego. Bogu - czystej miłości czyjekolwiek cierpienie
nie jest do niczego potrzebne. Zaraz mi powiesz, że przecież jest
wielu stygmatyków. No tak, ale, gdyby stygmaty były jakąkolwiek prawdą
duchową, to stygmatycy byliby obecni i w innych religiach - jak na
przykład islam. A tymczasem są o­ni tylko w chrześcijaństwie. To
zjawisko jest tworzone poprzez silną koncentrację umysłu i chęć
utożsamienia się z cierpiącym Jezusem. Ech gdyby taką samą siłę
wkładali w utożsamienie się z ideą miłości, jakiej nauczał. Tutaj od
razu powiem wielbicielom tzw. awatarów - wcieleń żywego boga, że gdyby
Awatarzy (wielu z nich to wysokorozwinięte duchowo osoby) byliby
prawdą duchową, to mielibyśmy awatarów również i w Europie. (Poza tym
przeważnie jest ich kilku jednocześnie, choć część jest mniej znana).
Tymczasem o­ni występują tylko w Indiach i są związani z hinduizmem.
Pamiętaj, aby dzień święty święcić - a może raczej pamiętaj, aby każdy
dzień święcić lub pamiętaj, aby każdy święty dzień święcić - co
oznacza, zobacz, że każdy dzień jest boski, a jeśli jeszcze tego nie
odczuwasz, to po prostu zajmij swe serce i umysł choć odrobiną czasu w
jeden dzień, aby odczuć świętość życia i istnienia - jego piękno,
niezwykłość i znaczenie. Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie
mów fałszywego świadectwa, nie pożądaj żony czyjejś ani rzeczy. To
proste zalecenia i powszechnie zrozumiałe. Stosowanie się do nich
ułatwia życie w zbiorowości i chroni przed konfliktami. Nie omawiam
przykazań tzw. kościelnych, bo o­ne służą raczej organizacji wiernych
- temu by odwiedzali świątynię. A to nie musi oznaczać rozwoju
świadomości i wiedzy o Bogu czy wewnętrznej mądrości. Dlaczego omawiam
te dziesięć zaleceń? Bo są o­ne korzeniem wiary większości osób. A
warto czasem przyjrzeć się czy te korzenie są zdrowe, oraz czy się je
dobrze rozumie. A jeśli są zdrowe i dobre, no to wystarczy już tylko
prawidłowo z nich korzystać.

Pamiętaj, że dopóki dany nauczyciel nie jest w pełni oświecony, może
popełniać błędy i się mylić. Oczywiście im bliżej jest pełnej
realizacji boskiego potencjału, jaki w sobie posiada, tym mniej jest
takich przypadków. Wielcy Mistrzowie Duchowi to takie same istoty jak
ty czy ja. o­ni również przez wiele wcieleń czy lat uczyli się, jak
osiągnąć mistrzostwo ducha. o­ni również miewali swoje lepsze i gorsze
chwile. Ale ponieważ mieli właściwą motywację i jasność celu, szybko
wychodzili na prostą i jasną drogę. Ty również możesz dokonać tego, co
o­ni - odkryć siebie - swoją boskość i zacząć ją coraz pełniej
realizować. A to oznacza szczęśliwe, dostatnie i spełnione życie.
Pamiętaj, że dobry Nauczyciel pomaga Ci odkryć Twoje własne
Mistrzostwo.

I pamiętaj, jeśli już zrozumiałeś więcej, jeśli pojąłeś dużo mądrości,
bacz, abyś nie zaczął uważać się za kogoś lepszego od innych, tych
mniej świadomych. o­ni również prędzej czy później mogą być na twoim
poziomie, a jeśli nie jesteś oświecony, to i mogą być na wyższym
etapie rozwoju niż ty.

Co to jest zatem oświecenie? To pełne poznanie i przejawianie -
realizacja boskiego potencjału, jaki posiadasz oraz poddanie się
całkowicie boskiemu prowadzeniu - boskiej ewolucji twej istoty.
Inaczej mówiąc - poznanie pełni prawdy, pełne jej zaakceptowanie i
pełne przejawianie - doświadczanie.

Poznawanie prawdy można porównać do teatrzyku Bim Bom, jaki kiedyś
założyli znani aktorzy w Polsce. Otóż występowały tam same dłonie.
Wyobraźmy sobie więc, że najpierw zza kurtyny ukazują się palce.
Palców jest dziesięć. Na początku praktyki myślimy, że jesteśmy tylko
palcem. Palce te są osobnymi tworami. Wraz ze wzrostem świadomości,
wiedzy i praktyką następuje poszerzanie obrazu i rozumienia samego
siebie. Powoli zza kotary niewiedzy i zapomnienia ukazują się nam już
całe dłonie. I zaczynamy myśleć, że jesteśmy dłonią czy dłońmi. Ale
poznanie prawdy o sobie, świecie i Bogu trwa nadal. Po chwili
wyobraźcie sobie, że zza kotary wychyla się głowa i tułów. I tak po
kolej wyłania się nam z obszarów nieświadomości, w jakiej kiedyś
tkwiliśmy, całościowy obraz siebie. Odkrywamy i uczymy się przyjmować
tę prawdę. To samopoznanie. Odkrywanie siebie takiego, jakim się jest.
Do poznania tego wymiaru rzeczywistości służy nam relaks, medytacja,
modlitwa i kontemplacja. o­ne otwierają nas na samopoznanie. Medytacja
to naturalny stan umysłu, wtedy, gdy jest o­n zrelaksowany i otwarty
na wszystko, co najlepsze.

Czytaj mądre teksty. Słuchaj mądrych ludzi. Poznawaj siebie. Bądź
szczery. Będziesz dzięki temu coraz bardziej odkrywał prawdę. A prawda
ma moc wyzwalania nas - wyzwalania z ignorancji, nieświadomości i
niewiedzy. Dziś jesteś prowadzony przez kogoś, jutro być może ty
będziesz kogoś inspirował. Bacz jednak, że dopiero wtedy uczciwie jest
wskazywać drogę innym, gdy masz pełne przekonanie o jej dobroczynnym
wpływie i korzyściach, jakie płyną z podążania nią.

Jak zapewne zauważyłeś, wiele osób komentuje teksty duchowe. Gdy ktoś
przygotuje smakowity tort i ustawi go pięknie na stole, to można się
nim rozkoszować i zachwycać, można skosztować, poprosić o dokładkę
albo wsadzić brudne paluchy w niego, aby obrzydzić innym jedzenie. Kim
jesteś? Tym co przygotował tort, tym co go smakuje, czy tym, co wkłada
w niego palce? Zastanów się. Jeśli ci coś nie odpowiada, po prostu
znajdź sobie coś lepszego - to też jest duchowa praktyka. Ba, właśnie
na tym o­na polega - na byciu pełnym wdzięczności za to, co się
otrzymało i równoczesnym otwieraniu się na wszystko, co najlepsze -
lepsze od tego, co już mamy. Oraz oczywiście na dzieleniu się z innymi
owocami swej praktyki i urzeczywistnienia.

Ach - na koniec miałem powiedzieć, jak to jest, że potem okazuje się,
że właściwie nie musieliśmy nigdzie iść. No cóż to jest prawda.
Ścieżka duchowa to ścieżka samopoznania - odkrywasz w sobie tkwiące
tam boskie cechy i energie. Po okresie inspiracji z zewnątrz idąc
duchową ścieżką dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę cała mądrość,
miłość i radość, szczęście i bogactwo znajdują się w naszym własnym
wnętrzu. Masz je tylko zacząć przejawiać. Przejawiać w sposób
naturalny i prosty, bez zanieczyszczeń wynikających z niekorzystnych,
sprzecznych z boskością poglądów. Również wszystkie odpowiedzi
znajdują się w twoim własnym sercu i umyśle - w Tobie. Doszliśmy do
tego, że to nasze własne serce duchowe jest świątynią boskich cech,
zalet, predyspozycji i umiejętności. Jeśli je odnajdziesz i
rozwiniesz, będziesz mógł żyć w "królestwie niebieskim" już za życia.
Nazywa się to samorealizacją. I niekoniecznie ma to związek z
samorealizacją, jaką proponują nam centra kariery zawodowej. Będziesz
po prostu bosko szczęśliwy, radosny i spełniony, nikt i nic nie
wyprowadzi cię z równowagi a nawet nikt i nic nie będzie na ciebie
miało najmniejszego negatywnego wpływu. Będziesz wiecznie szczęśliwy i
spełniony, opływając we wszystkie boskie dary - materialne i duchowe.
Myślę, że aby osiągnąć taki cel warto przedrzeć się poprzez zarośla
niewiedzy, strachu i niewiary we własne możliwości. Wiara i zaufanie
do siebie są ważne. Osiągnąwszy samorealizację - oświecając się dajesz
światu najwspanialszy skarb - przykład, że to o czym mówią Mistrzowie
jest prawdą. Prawdą osiągalną dla każdego.

źródło: Znalezione na chomikuj.pl

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz