Zajmuje się Ksiądz diecezjalnym
duszpasterstwem trzeźwości. Czy może nam Ksiądz opowiedzieć jak do
tego doszło?
W 1993 r., w grudniu, biskup mnie tu
przysłał i okazało się, że koncepcja naszego biskupa kaliskiego była
taka, żeby w diecezji stworzyć ośrodek, w którym byłoby duszpasterstwo
trzeźwości promieniujące na całą diecezję. A ponieważ biskup wiedział,
że akurat jestem "fachowcem od problemów alkoholowych" to
dlatego przysłał mnie tutaj do tego domu. Budynek był w stanie
surowym zamkniętym, tzn. znajdowały się okna i drzwi i gdzieniegdzie
podłogi. Należało ten dom zagospodarować. Pierwotnie miał to być
dom katechetyczny, a kiedy katecheza wróciła do szkoły, ten dom stał
pusty i parafianie kowalewscy z księdzem poprzednikiem nie mieli
pomysłu na wykorzystanie tego domu. Pomysłów było wiele, ale jak to
młodzież mówi, żaden nie wypalił. W maju 1994 r. po paru miesiącach
pobytu, ja, ludziom mniej więcej, zdradziłem tajemnicę, co bym chciał
w tym domu zrobić. Zostało to zaakceptowane przez parafian i 8 września
1994r. biskup przyjechał i poświęcił ten diecezjalny ośrodek
duszpasterstwa trzeźwości. Tak to było.
Mówił ksiądz, że jest fachowcem od
tego problemu, jak to rozumieć?
No, bo moja fachowość zaczęła się od
tego, że sam przez ten problem przeszedłem i że sam jestem
trzeźwiejącym wciąż i do końca życia alkoholikiem, który przez ten
problem przeszedł. Dlatego uważam, że jestem fachowcem, bo nikt lepiej
na tym się nie zna jak trzeźwiejący alkoholik.
Dlaczego nazywa Ksiądz siebie wciąż
"trzeźwiejącym alkoholikiem", skoro już od kilku lat Ksiądz nie pije?
Dlatego, że alkoholizm, albo inaczej
zespół zależności alkoholowej jest chorobą, którą ma się do końca
życia. Nie można się z niej wyleczyć, można tylko zatrzymać proces
chorobowy. Są na to sposoby, by swój alkoholizm przeżywać na trzeźwo.
Rozumiecie to, czy nie? Widzę, że nie bardzo.
Przyznam, że nie rozumiem, bardzo to
zagmatwane. Przecież jeśli już nie piję, i nie sięgam po alkohol, to
jak mogę mówić o sobie, że jestem alkoholikiem?
Cukrzyca to choroba do końca życia. Jak
już się ją ma, to się ma ją do końca życia. Jak się nazywa człowiek
chory na cukrzycę? - cukrzyk. Jak się nazywa człowiek chory na
alkoholizm? - alkoholik. Tak jak się ma cukrzyce do końca życia, tak
się ma alkoholizm do końca życia. Dlatego ja zawsze będę alkoholikiem,
ale trzeźwym. Różnica między mną, a alkoholikiem, który jest w
aktywnym stadium choroby jest ta że on pił dzisiaj, a ja nie piłem.
Ale jestem takim samym alkoholikiem jak on i dzieli mnie od niego
tylko jeden kieliszek i będę tak samo w rynsztoku jak on. To jest taka
choroba, takie ma reguły. Czyli jeżeli się jest alkoholikiem to jest
się alkoholikiem do końca życia. Można tę chorobę przeżywać na trzeźwo
i tak ja to robię. Dlatego mówię i zawsze będę to mówił do końca
życia, że jestem alkoholikiem, trzeźwym alkoholikiem. Gdyby to była
taka choroba, z której można by było się wyleczyć to nie miał bym
powodu do mówienia, że jestem alkoholikiem. A ponieważ tej choroby nie
idzie wy- leczyć tylko idzie ją zatrzymać i zacząć ją na trzeźwo
przeżywać dlatego jest się alkoholikiem do końca życia. I gdybym ja na
chwilę zapomniał, że jestem alkoholikiem to ... albo jeszcze gorzej.
Czy w ogóle istnieje potrzeba mówienia
o alkoholizmie w Polsce?
O mój Boże. Istnieje potrzeba i to
ogromna. Bardzo często problemy związane z używaniem alkoholu i
płynącymi z tego powodu szkodami są zawężane do właśnie problemu
alkoholowego. Jeśli idzie o alkoholizm to w Polsce jest od 2 do 5%
ludzi alkoholików, którzy mają problem z alkoholem i którzy mają
chorobę w sobie, którzy są zdiagnozowani jako alkoholicy. A my mówiąc
o problemach związanych z alkoholem, używając przeróżnych nazw typu
pijaństwo, alkoholizm, nadużywanie, nałóg, mamy tylko i wyłącznie na
myśli tych ludzi, którzy mają ten chorobowy problem; i jeszcze wśród
tych najłatwiej nam jest ten problem sprowadzać do takiej szufladki
która się nazywa ci fioletowi od denaturatu, ci którzy leżą na ławce w
parku, to ci których policja zwija po awanturze domowej. To jest u nas
problem alkoholowy. Nieprawda! Polska mapa problemów alkoholowych jest
ogromna, tak jak w każdym innym społeczeństwie, bo nie ma
społeczeństwa które nie pije alkoholu. Natomiast my mamy bardzo
specyficzny sposób picia alkoholu, specyficznej subkultury wokół picia
alkoholu i dlatego nasze szkody w stosunku do innych krajów zachodnich
są większe. My ponosimy większe szkody na tej polskiej mapie problemów
alkoholowych niż na przykład amerykanie, chociaż nie ma się co
licytować. Oni mają swoje problemy z tym że umieją sobie lepiej radzić
od nas. My jesteśmy na początku drogi, sensownego radzenia sobie z
tymi problemami. I na tej polskiej mapie problemów alkoholowych pięć
takich krain się wyróżnia; to jest taki obraz, który ma przybliżyć
jakby problem, jest na przykład taka kraina, która nazywa się
alkoholicy, u których picie alkoholu powoduje szkody i ludzie
nadużywający alkoholu, którzy nie są zdiagnozowani jako alkoholicy.
Powiedzieli byśmy pijacy, którzy dużo piją, często piją i to jest
pierwsza potężna kraina, to jest około 5 mln. ludzi w Polsce nadużywa
alkoholu mówiąc ogólnie. I teraz druga kraina ich rodziny. Bo to nie
jest tak, że alkohol spijany przez alkoholika nie ma na nikogo wpływu.
To ma wpływ na jego rodzinę. To jest cała druga wielka kraina. To są
znowu miliony ludzi. Tak że się oblicza, że jeżeli jest 5 mln. ludzi
pijących problemowo, a każdy żyje w rodzinie, to razy 4, jest 20 mln.,
połowa Polski, która jest w otoczeniu bezpośrednim szkód wynikających
z picia i nadużywania alkoholu. A to ma wpływ na ich myślenie,
działanie i odczuwanie. Czyli ma wpływ na wszystko co najważniejsze w
życiu, na cały system wartości, reakcji. I dlatego mówi się o tak
zwanym pijanym myśleniu, pijanym odczuwaniu w Polsce, pijanym
działaniu. Przykłady mogą być ze współczesności, to jest takie typowe,
że my działamy na skrajnych emocjach. Jak jest wojna to my się
sprawdzamy na wszystkich frontach świata, a jak przyjdzie w Ojczyźnie
coś w pokoju budować, coś robić permanentnie, to jest źle, to my od
razu robimy komitety, dyrektorów, sześciu kierowników zaczynamy się
kłócić, napadać na siebie, kto jest prawdziwy, kto nie jest prawdziwy,
etykiety sobie nakładać, to jest chore, to jest zupełnie chore. Nie
umiemy być normalni, nie umiemy być w środku. Kiedy my się zrywamy?
Kiedy jesteśmy na dnie, kiedy jesteśmy rozebrani jako kraj kiedy nie
istniejemy. Wtedy potrafimy wykrzesać z siebie wszystko, robić
fantastyczne powstania, zadziwiać ludzi, tak jak w 80 roku, no i co
mamy teraz po tym 80 roku, mamy to samo polskie piekiełko.
Czy istnieje jakaś różnica między tymi
co nadużywają alkoholu, a alkoholikami?
Alkoholik to już jest zdiagnozowany,
człowiek, u którego fachowcy rozpoznają zespół zależności alkoholowej,
numer statystyczny choroby F102 według nowej klasyfikacji. Poprzednia
klasyfikacja nr 303 (światowa organizacja zdrowia kłania się, 1953r.
rejestracja tej choroby). Natomiast człowiek nadużywający, to jest
człowiek, który jest już na jakimś etapie alkoholizmu, ale ani on sam,
ani nikt inny diagnozy nie postawił, nie chcąc, lub nie umiejąc
odczytać jasnych objawów alkoholizmu. Dalej, człowiek nadużywający, to
jest również ten, który może pić, może to przynosić szkody w jego
życiu, ale który panuje nad swoim piciem i nie ma tych objawów
uzależnienia, które ma alkoholik zdiagnozowany z takimi klinicznymi
objawami.
Jakie są objawy alkoholizmu?
Wyróżnia się pięć modeli alkoholizmu.
Nazwane są greckimi literami: alfa, beta, gamma, delta. Najczęściej
spotykany w Polsce to model gamma polegający na dużej tolerancji na
alkohol. Ktoś mówi "ja mam ale łeb', "mogę dużo", "jestem dobry bo
mogę dużo wypić", "z kim tu wypić, już wszyscy leżą". To jest
prawdopodobnie sygnał zbliżającego się uzależnienia. Potem przychodzi
taki moment, że ten mocny łeb się kończy i zaczynają szkodzić dwa
kieliszki, albo małe piwo, i zaczynają się ciągi pijackie. Zaczyna się
to w ten sposób, że alkoholik na drugi dzień mówi, że on leczy kaca. A
to jest po prostu zespół odstawienia czyli zespół odstawienny, po
prostu jest to głód alkoholowy. Ponieważ mechanizm choroby się
uruchomił, a na drugi dzień alkohol został odstawiony, wtedy on
potrzebuje kolejnej dawki alkoholu. W Polsce popularnie się mówi, że
on leczy kaca. Nieprawda! Są ludzie, którzy na drugi dzień po dużym
piciu na słowo alkohol, czy zapach alkoholu mówiąc brzydko rzygają,
albo lecą do toalety. A są tacy, którzy mimo to łykają alkohol. To
jest dowód, że u tych ludzi jest już uaktywniony mechanizm choroby
alkoholowej. Potem pojawiają się ciągi, najpierw dwa dni pije, potem
trzy dni, potem cztery, pięć, siedem, dziesięć dni. Pojawiają się
wtedy kilkunastodniowe ciągi, wtedy wszystko jest w życiu alkoholika
skoncentrowane na piciu. Wtedy nic się nie liczy. Nie liczy się żona,
nie liczą się dzieci, nie liczą się inne sprawy. Liczy się tylko
kolejna porcja alkoholu. Ponieważ on jest w takim momencie choroby. To
nieprawda, że alkoholicy wtedy przestają kochać żonę, dzieci, robią
komuś na złość. On jest po prostu chorym człowiekiem, który w tym
momencie jest w ciągu picia. To jest uruchomiony system choroby, on
nie odpowiada, nie jest możliwe zatrzymanie sensowne, logiczne tego.
Ludzie mu mówią przestań, to jest nielogiczne dla niego. On dopiero
gdy wyjdzie, gdy ciąg się kończy, gdy wyczerpany jest fizycznie, już
nie może przełknąć kolejnej porcji alkoholu. No i potem pojawiają się
jeszcze takie palimpsesty pamięciowe czyli luki w pamięci, czyli
mówiąc popularnie, film się urywa. Może się urwać film w ten sposób,
że na drugi dzień pyta: "co się ze mną stało jak wpadłem pod stół, nic
nie pamiętam". To mógł być facet, który się mocno napił i zatruł
organizm, tak że mózg nie wytrzymał. Natomiast alkoholika można poznać
po tym, że on ma luki pamięciowe wyrywkowo, że na pozór się zachowuje
wtedy normalnie, tańczy, bawi się, podpisuje kontrakty, z
zagranicznymi kontrahentami, jak jest właścicielem wielkiej firmy, a
na drugi dzień pyta się sekretarki "pani Zosiu podpisaliśmy ten
kontrakt z tymi Holendrami, czy nie?", "podpisaliśmy panie
dyrektorze", "acha, nic nie pamiętam". A on podpisywał, normalnie się
zachowywał jechał do domu sam samochodem, wszystko na drugi dzień jest
"biała plama". O i to są alkoholicy. To są takie typowe kliniczne
objawy, takiego typowego modelu gamma alkoholizmu. Najczęściej
spotykanego w Polsce.
Jaki istnieje sposób wyjścia z tego
problemu?
W tej chwili w Polsce jest już bardzo
dobrze zorganizowany system pomocy, istnieją różnego rodzaju poradnie
odwykowe, i poradnie leczenia uzależnień. Właściwie są dwa systemy
leczenia. Jeden to jest w systemie zamkniętym, to są np. w naszym
województwie kaliskim, taka dobra my to mówimy popularnie odwykówa,
ale to taki ośrodek leczenia, w Sokołówce koło Kalisza. I takich
ośrodków, monitorowanych przez Państwową Agencję Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych jest kilkadziesiąt, mówi się o tzw. sieci
wiodących ośrodków. I o ile była przez parę lat sieć A, w tej chwili
tworzy się już sieć B, czyli drugich następnych ośrodków. Te z sieci A
ciągną jakby te następne i tam jest robiony taki amerykański model
leczenia alkoholizmu, który się nazywa Minnesota. Został ze Stanów
Zjednoczonych przywieziony. I ten sam model w systemie zamkniętym jest
realizowany w systemie otwartym, ambulatoryjnym, że alkoholik nie jest
zamykany, czy nie zamyka się sam, nie zgadza się na odizolowanie,
chociaż to jest bardzo dobre w tej chorobie bo ma on duży komfort w
koncentracji do pracy nad sobą w grupie indywidualnie z terapeutami.
Jest taki drugi system, ambulatoryjny np. w Ostrowie Wlkp. na
Kościuszki 14, świetny ośrodek terapii uzależnień. Ale wszystkie te
ośrodki i zamknięte i otwarte w tzw. programie na wejście, który
alkoholik otrzymuje od terapeutów ośrodka mają wpisany absolutnie
konieczny kontakt z grupą AA (Anonimowych Alkoholików). Wszystkie te
systemy leczenia podprowadzają pod ruch Anonimowych Alkoholików,
chociaż do ruchu AA nie potrzeba trafiać przez poradnię, czy przez
leczenie, bo do takiej grupy AA można przyjść dobrowolnie, każdy może
przyjść. U nas w poniedziałki o 19.00.Dla alkoholików są mityngi. Ruch
AA wypracował sobie grupy rodzinne dla żon alkoholików Al - Anon,
grupy Alateen (czytaj Al - Atin) dla dzieci alkoholików i dla
dorosłych dzieci alkoholików grupy DD. Tak że ten ruch jest
wielowarstwowy, ponieważ alkoholizm jest chorobą rodziny dlatego też
AA się dopracowało grup, w których ludzie żyjący z alkoholikiem w
bliskości, rodziny najczęściej, otrzymują taki alternatywny program
dla siebie. Rodziny nie przychodzą po to, żeby wyleczyć swojego
alkoholika, one przychodzą same się leczyć. W cudzysłowie, to jest
brzydkie słowo tu leczyć, bo tu właściwie raczej chodzi o taki
alternatywny program. W puste miejsce po tych chorych zachowaniach
trzeba wstawić coś co będzie konkurencyjne dla tych chorych zachowań,
i to tak samo jak u alkoholika, tak samo u rodzin alkoholika i jego
bliskich.
źródło: http://www.alpha.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz