Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

... i stosować te zasady....


Każda społeczność posiada swoją prawdę stanowiącą cel jej istnienia. Dla Anonimowych Alkoholików ta prawda zawarta jest w Wielkiej Księdze, książce, od której tytułu przyjęła nazwę nasza wspólnota. Bardziej szczegółowe wyjaśnienia współzałożyciel Bill W. pozostawił nam w „12x12" oraz „Poradniku Służb i 12 Koncepcjach dla Służb Światowych". Dla innych, prawda, kim są Anonimowi Alkoholicy, będzie związana z obrazem, jaki przedstawimy swoją postawą. Już tu rozpoczyna się odpowiedzialność za nasz wizerunek.
Stosunkowo niedawno miałem okazję uczestniczyć w naszym mityngu razem z psychologiem spoza AA. Zapytałem o wrażenia i byłem bardzo zdziwiony odpowiedzią. Po pierwsze usłyszałem, że choć na każdym mityngu czytamy swoje zasady, to znaczy 12 Kroków i 12 Tradycji, to jakoś zupełnie nie widać chętnych do ich przestrzegania, jakby zasady AA były niezrozumiałe dla uczestników mityngu bądź zostały potraktowane jako fragment nie do końca zrozumiałego ceremoniału. Wypowiedzi wskazują, że program AA pojmowany jest dość jednostronnie i bardzo, bardzo powierzchownie. Nasza Wielka Księga na str. 52 przypomina: Egoizm i egocentryzm, koncentracja na samym sobie!... To właśnie jest, jak sądzimy, zasadnicze źródło naszych kłopotów. Natomiast obraz, jaki mój gość zobaczył, świadczył o tym, że wielu z mówców było bardziej skoncentrowanych na podkreśleniu swojego spojrzenia, jakby w opozycji do czytanego programu, szczególnie wobec konieczności podejmowania służb, jak i poszanowania Tradycji AA. Taki stan nie wróży dobrej przyszłości naszej wspólnocie.
Jest chyba jasne, że aby nasza wspólnota mogła funkcjonować, muszą być ludzie zainteresowani jej przetrwaniem, jak i muszą być ci, którzy swoją postawą mogą pokazać działanie programu AA i sens podejmowania trudu trzeźwienia. Taka postawa przyciąga. Wiem o tym, bo sam tego doświadczyłem. Wokół mnie było wielu takich, dla których życie wspólnoty AA było bardzo ważne. Bogu dzięki za nich. W miarę jak i ja wchodziłem w tryby służb, miałem niesamowitą niespodziankę - obsesja picia odpuszczała. Odzyskiwałem wolność od przymusu picia. Rozpoczął się proces trzeźwienia.

Drugą sprawą, którą poruszył mój gość było ciągłe nazywanie się „przyjaciółmi". Nieraz wyglądamy z tym bardzo śmiesznie. Bo trudno nazwać przyjaźnią wzajemne torpedowanie zamierzeń albo satysfakcję, jaką widać w wymianie złośliwości, gdy dawna serdeczność i życzliwość zmieniają się w chłód i wyczuwalną niechęć. Gdy poprosisz „przyjaciela" o pomoc przy czynnościach dla naszego wspólnego dobra, najczęściej okaże się, że akurat nie jest gotowy, brak czasu, itp, itd... To cudowne, że taka postawa nie dotyczy wszystkich. Dzięki nim mityngi nadal mogą się odbywać. Choć może się też zdarzyć, że kiedy nowy przychodzi na mityng, wiele zasad będzie akurat właśnie całkowicie lekceważonych.
Miałem niedawno okazję słyszeć na mityngu taki kwiatek, jak to we wspólnocie nie ma żadnych autorytetów. Czyżby do tej pory nie dotarła do takiego mówcy informacja, że jedynym autorytetem jest Miłujący Bóg, który przejawia się w sumieniu każdej grupy. By odczuć Jego obecność, niezbędny jest udział w sumieniu grupy, pokonanie niechęci i własnego egoizmu. Warto chyba zastanowić się, że jeśli w grupie liczy się autorytet to czyj? Mój, który chcę eksponować przez swoją postawę, czy grupy? Czy czuję się cząstką tego specyficznego zespołu jakim jest grupa AA? Czy potrafię zobaczyć, że z faktu uczęszczania na mityngi AA, jeszcze nie wynika, że moje działania są działaniami AA, o ile nie są związane z celami odpowiednich służb? Że mogą być wyraźnym ich zaprzeczeniem.
Zobaczmy, co mówi o nas „12x12" w Kroku Dwunastym: Na początku istnienia AA zespól wybitnych psychologów i lekarzy przeprowadził szeroko zakrojone badania dużej grupy ludzi mających, jak się wtedy mówiło, problem z piciem. Naukowcy nie próbowali stwierdzić, co nas różni od siebie, chcieli przede wszystkim dowiedzieć się, czy i jakie cechy osobowości są wspólne dla całej badanej grupy alkoholików. Doszli ostatecznie do wniosków, które zaszokowały ówczesnych członków AA. Ci dostojni eksperci mieli czelność stwierdzić, że większość badanych alkoholików cechowała dziecinna niedojrzałość, drażliwość uczuciowa i skłonność do popisywania się. Jakże oburzył nas ten werdykt! Nie mogliśmy przecież przyjąć do wiadomości, że nasze dorosłe projekty były w istocie dziecinnymi mrzonkami. Więc gdzie rzeczywistość? Dobrze, że wspólnota AA wypracowała takie miejsca, gdzie mamy do czynienia z poważniejszym traktowaniem zasad AA, podczas których „nie wypada" postępować inaczej. To spotkania robocze, spotkania intergrup, regionów czy konferencji. Tu już nikt nie eksponuje faktu, że nie pije, bo wszyscy wokół nie piją. Natomiast ważne jest, ile z zasad zdrowienia udało się przyswoić. W tych spotkaniach nie ma miejsca na postawę strusia, który chowając głowę w piasek czuje się bezpieczny. Nieraz można zaobserwować, że choć w domu i w pracy przez jakiś czas wiele spraw układa się w miarę pomyślnie, to sukcesy te są bardzo powierzchowne. Wystarczyło, że kiedyś doszliśmy do wygodnego wniosku by schować się przed stosowaniem wszystkich Dwunastu Kroków. Spotkania służb obnażają taką sytuację z całą wyrazistością. W „12x12" możemy przeczytać Wygórowane mniemanie o sobie i myślenie pełne zafałszowań musiało zostać wyrugowane musieliśmy zaprzestać samousprawiedliwień, litowania się nad sobą oraz złości. ...inaczej ukierunkować nasze przemożne pragnienia bezpieczeństwa emocjonalnego i materialnego, prestiżu i władzy, miłostek i zadowolenia w życiu rodzinnym. ... zaspokojenie instynktów nie może być jedynym celem i sensem życia. Umieścić instynkt na pierwszym planie to tak, jak postawić wóz przed koniem: pociągnie on nas do tyłu w rozczarowanie. Jeśli jednak na pierwszym miejscu postawimy rozwój duchowy, to wtedy i tylko wtedy, otworzą się przed nami ogromne możliwości.
We wspólnocie Anonimowych Alkoholików mamy szansę usłyszeć o wielu sposobach osiągania przebudzenia duchowego, lecz dopiero wzrastające poczucie odpowiedzialności za naszą wspólnotę wydaje się być najbardziej ciepło przyjmowaną miarą tego przebudzenia. Nie dość, że rozwija się poczucie przynależności do czegoś większego niż my sami, to nasze zaangażowanie wyznacza zakres poznania. Zdaję sobie sprawę, że służby to tylko propozycja zdarzeń, takie specyficzne ćwiczenie, aby w praktyce doświadczyć działania programu AA. Mamy szansę nauczyć się takiego postępowania, które nie zmusza do łamania własnych zasad. Prowadzi wreszcie do życia zgodnego z sumieniem. Koledzy, przyjaciele, a nawet przeciwnicy będą stale przypominali, że wspólnota AA posiada specjalny sposób osiągania celów. To nasze Tradycje i Koncepcje. Właśnie w dobrowolnym przyjęciu i przestrzeganiu tych zasad zachodzi duchowa przemiana czyniąca z trzeźwiejącego alkoholika członka wspólnoty AA. To jest cały urok i moc naszej Trzeciej Tradycji. Nikt nikogo nie zmusza do czegokolwiek, dostęp do zasad AA ma praktycznie każdy, kto tego chce. A jednak łatwo zauważyć, że z wielu mogących mieć dostęp do wartości AA, skorzystać potrafią tylko nieliczni. Mam dla nich wiele, wiele szacunku. Dla ich wysiłku, cierpliwości, odwagi, aby zasady AA mogły zostać przekazane następcom w niezmienionej formie, takiej która i mnie pomogła radykalnie zmienić sposób myślenia. Pozwoliła zbudować sens nowego życie. Niestety nieraz odnoszę wrażenie jakby u podstaw działania niektórych grup było świadome lekceważenie zasady samowystarczalności czy niezależności. Uczestnictwo w różnych programach edukacyjnych i pomocowych jest mieszane z naszym programem zdrowienia, przez co nowicjusze tracą orientację, czym jest wspólnota AA. Zupełnie się zapomina o doświadczeniu wspólnoty: uniwersytet Yale zatrudnił członka AA do wykonania jakiejś pracy.
Bill zgodził się na złamanie jego anonimowości. W krótkim czasie ludzie zaczęli łączyć AA z programem edukacyjnym Yale. Zdarza się do dziś, że ludzie z zewnątrz pomijają BSK, czy regionalne punkty informacyjne jako źródło wiadomości o naszej wspólnocie. W konsekwencji największym szacunkiem obdarza się tych, co potrafią uzyskać fundusze na działalność grupy, stworzyć organizację /stowarzyszenie albo jakąś fundację/, na którą już w całym świetle prawa mogą być przekazywane publiczne środki. Przedmiotem zainteresowania są wtedy walory menadżerskie, terapeutyczne czy medialne umiejętności eksponowania własnej osoby. Gdzie tu może być mowa o anonimowości, samowystarczalności, niezależności? Inne mityngi bardziej sprawiają wrażenie grup modlitewnych, o wyraźnie określonej orientacji religijnej, niż mityngu alkoholików. A kiedy indziej mam wrażenie klubu towarzyskiego służącego do wymiany plotek środowiskowych. Niby czytamy: wyzdrowienie zależy od jedności Anonimowych Alkoholików ale jak dotąd, mimo szumnego deklarowania wyjęcia waty z uszu, są to najczęściej tylko słowa bez znaczenia. Powstaje pytanie - co to za wspólnota, której członkowie nie szanują własnych zasad? Czy to tylko strach uniemożliwia niezależną egzystencję niektórych grup, czy może pójście na łatwiznę? Odsunięcie od siebie odpowiedzialności za przyszłość nowicjuszy. Jakże przypomina to dawny brak dbałości o rodzinę.
Kiedyś w rozmowie z pełnym entuzjazmu dla swej pracy kuratorem sądowym zadałem pytanie: - Czy będziesz swą pracę wykonywać również honorowo? Odpowiedź nie była wcale taka jednoznacznie wspaniała. I tu jest sedno problemu. Alkoholik autentycznie zadowolony ze swego trzeźwienie nie wyciąga ręki po zapłatę za niesienie informacji o nowym spojrzeniu na swe życie. Z równie gorącym zamiłowaniem, z jakim próbuje pomóc innym alkoholikom w osiągnięciu trzeźwości, odkrywa, że nowy wzór życia można stosować we wszystkich poczynaniach. Odkrywa poświęcenie nie opatrzone metką z ceną. Kiedyś słyszałem słowa piosenki: Jak mi nie dasz dzisiaj wieczór, to na jutro nie obiecuj. Tak jest i ze wspólnotą. Najlepszy czas na dawanie siebie, to dzień dzisiejszy. Obserwacje potwierdzają, że jeśli dzisiaj nie pokonam swego egoizmu, to i w późniejszym czasie będę szukał wykrętów. I to nie tylko we wspólnocie, ale również we własnej rodzinie, której potrzeba tego samego ducha miłości i tolerancji, jaką otrzymaliśmy w AA dla siebie. W okaleczone na skutek alkoholizmu życie rodzinne czas wnieść zaufanie i pogodę ducha. Wtedy okazuje się, że najboleśniejsze przejścia, samotność i monotonia, a nawet katastrofy życiowe, na naszych oczach obracają się w dobro, jeśli odważymy się stosować Dwanaście Kroków we wszystkich poczynaniach. Widzimy, że choć większość z nas posiada względnie dobre możliwości zarobkowe, niektórzy przeżywają chroniczne kłopoty pieniężne, a inni stoją w obliczu nagłego kryzysu finansowego, to jednak wobec tych niepomyślności zachowujemy odporność i wiarę. Każdy dzień bez alkoholu pozwala zrozumieć, że rośnie w nas wolność od lęków i niepewności materialnej. Że największe zadowolenie przynosi dobra gra tymi kartami, jakie rozdaje nam życie.

Na zakończenie chciałbym przytoczyć słowa 12 Tradycji:
Anonimowość jest podstawą wszystkich naszych Tradycji przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

Oczywiście, nie potrzebujemy zachowywać anonimowości wobec rodziny, przyjaciół, czy sąsiadów, ale stuprocentowa anonimowość osobista na szerszym forum jest sprawą równie zasadniczą, jak całkowita trzeźwość dla zachowania życia absolutnie każdego członka AA. Jak to przedstawił Bill W. - To nie są strachy na lachy; to jest rozważny głos wieloletniego doświadczenia. Potrzeba nam tego osobistego poświęcenia. Tymczasowa lub pozorna korzyść może być śmiertelnym wrogiem tego, co najlepsze i trwałe. Różne media poświęcają nam miejsce i czas, ponieważ mają zaufanie do AA. Podstawą jego jest stałe deklarowanie zasady osobistej anonimowości. Nie możemy dopuścić, aby ci, co nas oglądają z zewnątrz zaczęli powątpiewać w czystość naszych intencji. Mam też nadzieję, że już niedługo znajomy psycholog będzie mógł zobaczyć więcej naszej wzajemnej miłości; tej, która otwiera serca dla wszystkich potrzebujących pomocy.

źródło: skrytka 2/4/33

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz