Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Trójkąt Dramatyczny

Możemy wyróżnić dwa podstawowe rodzaje miłości: bezwarunkową i warunkową. Miłość bezwarunkowa zakłada świadomość wartości bezwzględnej drugiego człowieka. To kochanie nie za coś, lecz pomimo czegoś [np. nie za niezwykłą urodę, lecz pomimo jej braku]. Miłość warunkowa natomiast, to obdarzanie uczuciem za coś – za niesprawianie kłopotów, za przysparzanie dumy rodzicom, za nienaganność i dobre maniery, za nieokazywanie słabości, za uśmiechanie się.

We wczesnym dzieciństwie jesteśmy poddawani intensywnemu treningowi warunkowania, by „zapracować sobie” na miłość osób znaczących – rodziców, opiekunów, itp. W okresie dojrzewania próbujemy zaskarbić sobie miłość ewentualnych partnerów. Kiedy jesteśmy zakochani, wydaje nam się, że przeżywana miłość jest wieczna, jedyna i „do grobowej deski”. Często jednak, po dłuższej znajomości dochodzi do rozdźwięków i nieporozumień. Zamiast miłości, zamiast wzmocnień pozytywnych, ranimy siebie, kłócimy się, czujemy się rozczarowani i oszukani. Żeby wypełnić pustkę po miłości, która nagle gdzieś zniknęła, wchodzimy w relacje nacechowane grami i intrygami.

Ludzie, którzy się kłócą – pozostają z sobą w bliższej zażyłości – czasem po latach dochodzi do pojednania, czułości i wydaje się przez chwilę, że znów doświadczają intymności, szczęścia, bliskości. Problem w tym, że wydatkujemy ogromną ilość energii na zachowanie tego, o co nam naprawdę chodzi – serdeczności, pogłaskania, czyli pozytywnych, przyjemnych znaków rozpoznania.

Okazuje się, że trudno nam prosić wprost o zaspokojenie ważnych dla nas potrzeb. Czasem dlatego, że sami nie wiemy co nam potrzebne do szczęścia – czasem dlatego, że nie potrafimy zwrócić się z prośbą o zaspokojenie potrzeb do partnerów, dzieci, przyjaciół, rodziców.

Z biegiem lat stajemy się coraz wytrawniejszymi graczami. Gry są nieświadomym aspektem zachowań, inicjowanym przez osoby, które poczuły się dotknięte, zranione, które „mają już wszystkiego dosyć”, które czują się niekochane, nie zrozumiane przez swoje otoczenie.

S. Karpman stworzył pojęcie tzw. trójkąta dramatycznego lub transakcyjnego dla osób uprawiających nieświadomie gry i intrygi psychologiczne. Gracze poruszają się po owym hipotetycznym obszarze w obrębie trzech podstawowych typów ról: Prześladowcy, Wybawcy [Ratownika] i Ofiary.


Prześladowca Wybawca


Ofiara

Na schemacie powyżej przedstawiony został trójkąt transakcyjny. Nieprzypadkowo został on skierowany w dół.

Ma on wskazywać na efekty końcowe wywołane przez oddziaływanie [zazwyczaj długotrwałe] Prześladowcy i Wybawcy, prowadzące do ukonstytuowania się roli Ofiary. Ponieważ istnieją dwa podstawowe typy Ofiar, słuszniejsze byłoby używanie terminu Ofiary, a nie Ofiara, gdyż inny rodzaj Ofiary jest „efektem ubocznym” wpływów Wybawcy niż Prześladowcy. Spróbuję to uzasadnić. Najpierw jednak przypomnę tzw. główne postawy życiowe osób uwikłanych w trójkąt dramatyczny. Dwa istotne aspekty głównej postawy życiowej w rozumieniu analizy transakcyjnej to stosunek jednostki do samej siebie pozytywny [+] lub negatywny [-] oraz stosunek jednostki do innych ludzi i otaczającego ją świata, który również może przybrać wartości [+] lub [-].

Postawa [-+] charakteryzuje osoby, które pomniejszają swoją wartość, stawiają zaś na piedestale swoje otoczenie. Postawa [+-] jest odwrotnością postawy [-+]. Osoby z postawą [--] nie cenią siebie ani świata zewnętrznego. Postawy [-+], [+-], [--] oparte są na emocjach i stanowią treściową zawartość trójkąta dramatycznego. Postawa [++] jest postawą nie zafałszowaną przez zniekształcone spostrzeganie i różne uwarunkowania. Tej postawy życiowej nie osiągniemy biernie. Jest to postawa świadomego wyboru, charakteryzująca ludzi wrażliwych, twórczych, przyjacielskich, otwartych wobec siebie, innych ludzi i świata, realizujących świadomie swoje zadania i cele, mających poczucie humoru, odpowiedzialnych, cieszących się radością życia, posiadających zdolność bliskiego, życzliwego i serdecznego współżycia z ludźmi, potrafiących odnaleźć głęboki cel i sens w swoim życiu. Nie potrzebują oni odgrywać ról, żeby osiągnąć to, co najistotniejsze: miłość, zdolność zaspokajania potrzeb, troskę o losy świata, w którym żyją.

AKTORZY GRY

Czym charakteryzują się gracze transakcyjni? Prześladowca – osoba z główną postawą życiową [+-], to ktoś, kto „prześladuje”, a więc jest krytykujący [czasem wręcz krytykancki], wypomina, wytyka wszelkie uchybienia, wskazuje oskarżycielsko palcem na „winnego”, jest moralizatorski, poniża godność drugiego człowieka, pomniejsza wartość osoby, dając jej odczuć, że jest do niczego, kwestionując jej kompetencje i zdolności intelektualne, jest napastliwy, obraźliwy, przykry. Można też powiedzieć, że Prześladowcą staje się każdy, kto używa tzw. języka „ty”, zwłaszcza przy wypowiadaniu negatywnych komunikatów. Prześladowca uzurpuje sobie prawo do uogólnień, nie mając do tego żadnych podstaw, poza własnym, subiektywnym osądem, wyobrażeniem lub odczuciem. Jednak bywa, że osoba prześladowana zawierza Prześladowcy, zwłaszcza, jeśli jego komunikaty przekazywane były często, od wczesnych lat dziecięcych. Działa tu bowiem efekt samospełniającej się przepowiedni. Prześladowca musi czuć przewagę nad swoim interlokutorem, wynikającą z poczucia tzw. wyższości – a to z racji zajmowanego stanowiska, a to posiadania pieniędzy, popularności, itp. Ta przewaga na dodatek jest wystarczającym według Prześladowcy powodem, uprawniającym go do tego, by dać odczuć drugiej osobie to, że w porównaniu z nim jest ona „gorsza”. Ogólny wydźwięk przekazu Prześladowcy brzmi: „jesteś do niczego”.

Prześladowca to ktoś, kto w okresie wczesnego dzieciństwa i dorastania sam poddany był wpływom Prześladowcy. Teraz zachowuje się podobnie, w dużej mierze na zasadzie naśladownictwa, nie mając tego świadomości. Poza tym wierzy, że poprzez taki typ zachowań osiągnie szacunek i autorytet. Jest to swoiste pomieszanie wyobrażeń na temat warunków niezbędnych do uzyskania miłości innych ludzi. Nikt bowiem nie kocha Prześladowcy – raczej wzbudza on lęk, niechęć, często nienawiść. Respekt, jaki czasem wzbudza, oparty jest na strachu, terrorze, autokracji. Podtrzymuje swoje zachowania także z obawy, że inni odwzajemniliby mu się gdyby „zmienił front” i zaczął się zachowywać inaczej.

Interesujące, że główną postawą życiową Wybawcy jest także postawa typu [+-]. Wybawca „wybawia” wyręczając innych z wykonywania zadań, które sami powinni wykonywać. Przekazuje komunikaty typu: „nie jesteś dość duży, mądry, sprawny, by wykonać jakąś czynność, więc ja zrobię to za ciebie”. Uogólniony komunikat brzmi więc: ‘nie jesteś dość dobry”, podobnie jak u Prześladowcy. Różnica leży w sposobie przekazywania komunikatu. O ile Prześladowca jest obcesowy, „gruboskórny”, czasem brutalny, poniżający, deprecjonujący czyjąś wartość, o tyle Wybawca jest subtelny, Nie rani wprost, ale ostateczny wydźwięk jest podobny – ty sam z siebie niczego nie potrafisz zrobić jak należy.

Jakie są konsekwencje postępowania Wybawcy? Co najmniej następujące: poprzez wyręczanie wykształca się syndrom wyuczonej bezradności, Wybawca uzależnia – osobie poddanej jego wpływom wydaje się, że sama nie potrafi sobie z niczym poradzić. Opóźnia lub uniemożliwia to proces autonomii, wolę samostanowienia o sobie, opóźnia lub uniemożliwia usamodzielnianie się, ogranicza możliwość nabywania doświadczenia, wyręczając, zanim osoba podejmie próbę samodzielnego wykonania czegokolwiek [postawa nadmiernie chroniąca], uniemożliwia ponoszenie konsekwencji własnych zachowań. Zwalnia z poczucia odpowiedzialności. Ofiara Wybawcy uczy się, ze nie ponosi skutków własnych działań, bo winne są okoliczności, inni ludzie, własne rzekome kalectwo, nieudolność itp. Daje złudzenie, że największym szczęściem jest bycie noszonym na rękach, choć osoba ma obie ręce i nogi i jest doskonale sprawna.

Interesujące są powody, dla których Wybawcy stają się Wybawcami. Jest to ten typ osób, które w dzieciństwie nagradzane były za przejawy troski o otoczenie, nawet jeśli dziecko nie powinno podejmować niektórych czynności, np. przejmować opieki za swoich rodziców nad młodszym rodzeństwem, kiedy rodzice nie wykonali swoich obowiązków [z powodu patologii, nieobecności, śmierci jednego z rodziców]. To osoby, które były nagradzane wyłącznie za zachowania związane z troszczeniem się o innych. Te osoby nigdy nie zostały poinformowane o swojej bezwzględnej wartości, nie doświadczyły miłości i bezwarunkowej akceptacji.

Jako osoby dorosłe Wybawcy spostrzegają swoją wartość o tyle, o ile służą innym, zadowalają innych, pomagają, wyręczają, wybawiają. To jest ich „as atutowy”. Dzięki temu czują się potrzebni, niezbędni, tylko w tym upatrują swoją wartość. Jak każdy – Wybawca pragnie być kochany, wierzy, że dopóki nie zapracuje sobie na tę miłość – nie dostanie jej, ponieważ „niczego nie dostaje się za darmo”. Dlatego Wybawcy szukają aktywnie osób, którym można pomóc, nikomu nie odmawiają, biorą na siebie wszelkie zobowiązania, aż w końcu nie wytrzymują tego, a w skrajnym przypadku doprowadzają się do załamania nerwowego lub „lądują” na sali reanimacyjnej.

Wybawca nie potrafi troszczyć się o siebie. Wszyscy inni są ważniejsi. Nie potrafi rozpoznać możliwości własnego organizmu, nie potrafi powiedzieć „dość”; „to ponad moje siły”. Wybawca zrzuca odpowiedzialność za rozpoznawanie własnych możliwości i wydolności na innych. Nie wie, że sam odpowiada za stan, do którego się doprowadził, nie komunikując otoczeniu, jakie są jego możliwości [zwykle zresztą nie jest ich świadom]. Im więcej osób będzie wybawionych, tym większa subiektywnie odczuwana zasługa Wybawcy. Ma on wewnętrzny przymus pomagania, nawet za cenę własnego zdrowia – fizycznego i/lub psychicznego, gdyż dzięki temu wzrasta jego poczucie własnej wartości.

Kiedy jasne wydają się nieświadome motywacje i zachowania Prześladowcy oraz Wybawcy, a także konsekwencje, które nieświadomie powodują, można zrozumieć, dlaczego istnieją dwa typy Ofiar jako „produkty uboczne” ich oddziaływań.

Pierwszy typ – ukształtowany przez Wybawcę – to typ Ofiary podporządkowanej, uległej, która wyciąga rękę do Wybawcy [postawa -+]. Wśród tych osób znajdziemy tzw. „lizusów” i pochlebców.

Drugi typ – to Ofiary prowokujące, zaczepne, często atakujące [postawa --]. Naprzykrzają się, by sprowokować Prześladowcę, nadstawiają policzek, by – uderzone – mogły udowodnić, że inni wcale nie są lepsi. Potwierdzają swój zapis skryptowy, że co prawda są niewiele warte, ale inni też nie, skoro potrafią prześladować…

SCENARIUSZ GRY

W życiu każdego człowieka ważniejsze, dramatyczne wydarzenia, wyuczone role oraz konsekwentnie powtarzane zachowania, wyznaczane są przez scenariusze indywidualne. Scenariusz [skrypt] psychologiczny zadziwiająco przypomina sztukę teatralną. Każdy odgrywa z góry zaplanowane role, dialogi, sceny, a także temat i intrygę rozwijającą się dramatycznie, zmierzając do ostatniego aktu. Skrypt psychologiczny jest programem życiowym osoby, dyktującym cel jej egzystencji i wyznaczającym drogę do tego celu. Jednostka jest ograniczona rolą i sztuką, choć na ogół nie zdaje sobie z tego sprawy.

Jeśli jesteśmy Prześladowcami, konieczne jest wydobycie i zaktywizowanie pozytywnych aspektów w sobie po to, żeby nauczyć się rozpoznawać własne potrzeby i nauczyć się je zaspokajać, czerpiąc z osobistych, wewnętrznych zasobów lub dostępnych w otoczeniu. Wówczas nie będziemy mogli „wyżywać się” lub „odgrywać” na innych. Jeśli spotkamy Prześladowcę wśród naszych znajomych, przyjaciół, bliskich – nie wchodźmy w rolę Ofiary. Tylko wtedy nie dojdzie do sytuacji gry psychologicznej, gdy nie podejmiemy wyzwania.

Gdy jesteśmy Wybawcami, konieczne jest uświadomienie sobie ukrytych potrzeb, co sprowadza się do odpowiedzi na pytanie: „po co to robię [wybawiam wyręczam]?”. Być może jest inna możliwość realizacji potrzeb. Rzeczywistą motywacją Wybawcy jest chęć zapracowania sobie na pozytywne wzmocnienia ze strony otoczenia społecznego. Można jednak je uzyskać, zwracając się o to wprost, sygnalizując soje potrzeby [np. przytul mnie, pogłaskaj, zaproś mnie do kina, zastąp mnie]. Jeśli spotykamy się z Wybawcą, można od razu obdarzyć go szeregiem pozytywnych wzmocnień, zanim rozpocznie swoją grę, do której będzie usiłował nas wciągnąć.

W przypadku bycia Ofiarą warto wiedzieć, że nie przyciągniemy do siebie nikogo spoza trójkąta dramatycznego. Ofiara nie jest dla nikogo atrakcyjna – wręcz przeciwnie, istnieje wyraźna tendencja do unikania tego typu osób. Jeśli spotkamy Ofiarę, warto pamiętać, że to gracz. Wyręczając Ofiarę, robimy jej niedźwiedzią przysługę, utwierdzając w przekonaniu, ze rzeczywiście jest do niczego i nie potrafi nic zrobić. Ofiara może próbować próśb, gróźb, szantażu uczuciowego, by osiągnąć to, czego potrzebuje. Jest mocno zdeterminowana i nieświadoma powodów, dla których to robi. Potwierdzając, że jest zła, nieudolna, że nie potrafi wykonać najprostszych czynności, wzmacniamy wewnętrzny system przekonań na ten temat.

Trudno zmienić osobę – zresztą nie ma w gruncie rzeczy takiej potrzeby. To zachowania podlegają zmianie i możemy je kształtować. Informacja o podlegających zmianom zachowaniach, zobowiązuje osobę do podjęcia działań korygujących – o ile zdecyduje się na to [np. na podstawie bilansu zysków i strat, wynikających z dotychczasowego repertuaru manifestowanych zachowań].

Wspólną płaszczyznę dla wszystkich gier, stanowi bowiem gra podstawowa: ‘to nie ja – to on”. Umożliwia to graczowi zdjęcie odpowiedzialności za swoje zachowania i obarczenia nią innych osób, okoliczności, własnych ułomności lub Pana Boga.

Tymczasem, jak mówi twórca analizy transakcyjnej Eric Berne: Miłość bez odpowiedzialności to samotna podróż. Bo jeśli kochasz ludzkość, ale nie przepadasz za prawdziwymi kociakami, ptaszynami, twoja miłość nie wydostaje się na zewnątrz. Kochająca odpowiedzialność, to jest dopiero coś. Musisz się wydostać ze swego celofanu i przebić do prawdziwego świata miłości […] Gwiazda, to jarzące się światełko we wnętrzu drugiej osoby, widziane z oddali, nikły płomień dzielnej duszy, zbyt jasny, by zbliżyć się doń bez wielkiej odwagi i skupienia. Każdy żyje sam w swojej wewnętrznej przestrzeni, a intymność jest na zewnątrz. Intymność to zewnętrzna przestrzeń i jeśli właśnie tam się znajdziesz, nie mów „spadaj” gwieździe.
Teresa Samek

źródło: / „CHARAKTERY” / październik 1997 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz