Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Już nie piją i nie chcą pić


Do klubu jedni przychodzą, inni odchodzą, a chodzi o to, by tych drugich było jak najmniej.

- Alkoholik, który chce wyrwać się z uzależnienia sam sobie z tym nie poradzi - mówi Witold Wojciechowski, prezes działającego od dziesięciu lat Nakielskiego Klubu Abstynenta.

Dla kogo jest klub?

Dla abstynentów, a to słowo jednoznacznie odnosi się do ludzi, którzy nie piją alkoholu, albo już tego nie robią i chcą pomóc innym w wytrwaniu w takim zamiarze. Jest też miejscem, w którym na wsparcie mogą liczyć rodziny abstynentów. Alkoholik sam sobie nie poradzi z uzależnieniem. To jest jego choroba, ale dotykająca także jego najbliższych, i podobnie jak w innych schorzeniach, wręcz potrzebne jest wsparcie żon, mężów, kolegów, terapeuty.

Jakie były jego początki?

W poradni przy Dąbrowskiego wcześniej odbywały się zajęcia grup anonimowych alkoholików, ale taka forma pomocy wydawała się niewystarczająca i podchwycono pomysł utworzenia klubu, na wzór wielu już działających w całym kraju i nie tylko. Bardzo w tym pomógł ówczesny radny Czesław Błaszczyński, który z własnej kieszeni dał 400 złotych na rejestrację stowarzyszenia prowadzącego klub. Dzięki niemu też władze miasta przydzieliły pomieszczenia w piwnicy siedziby opieki społecznej. To była ruina, którą członkowie klubu sami wyremontowali.

Kim byli i są członkowie klubu?

To ludzie z różnych środowisk, którzy w pewnym momencie znaleźli w sobie dość siły, aby powiedzieć: koniec, już nie chcę pić! Różne rzeczy do tego skłaniają. Czasem jest to stan zdrowia. Jeden z członków klubu przestał pić, bo nie chciał dojść do stanu, w jakim widział niektórych mieszkańców noclegowni dla bezdomnych. W klubie najwięcej jest ludzi około trzydziestu lat, którzy założyli rodziny i zdali sobie sprawę, jakim obciążeniem jest dla niej ich nałóg.

Typowa historia członka alkoholika...

Zaczyna się w wieku młodzieńczym, kiedy człowiekowi wydaje się nie tylko, że nigdy nie zachoruje i nie umrze, ale i ze wszystkim sobie poradzi. Co mu może zaszkodzić jedno, potem dwa, trzy i więcej piw? Albo lampka wina, kieliszek zwykłej wódki, czy wytrawnego trunku? A niestety, może i to bardzo. Nie uzależnia bowiem ani piwo, ani wino, a zawarty w nim alkohol. Zaczyna go brakować w organizmie, pije się częściej, już nie co kilka dni, ale codziennie& I człowiek zaczyna nawalać. Staje się niesolidny, źle funkcjonuje w pracy, w rodzinie zaczyna się piekło. Wszystko podporządkowane jest piciu i znalezieniu pieniędzy na nie& Po przekroczeniu pewnej granicy jest szpital psychiatryczny, odtruwanie organizmu i psychiki.

Nie pije się jednak nieustannie.

No i w takich chwilach wielu chce z tym zerwać, ale to już jest uzależnienie, prawdziwa choroba wymagająca leczenia. Jest świadomość, że to może być alkoholizm, ale człowiek - jak w przypadku innych chorób - odsuwa od siebie to najgorsze. Bez pomocy innych nie wyjdzie z tego. I dlatego, żeby wzajemnie się wspierać, powstał klub.

Ile osób skorzystało z jego propozycji?

Myślę, że jakieś trzysta, teraz należy do niego 48 osób. Trudno powiedzieć, ilu pomogliśmy, ale wiem, że jest ich wielu. Zawdzięczają to klubowi, ale głównie sobie. Tutaj dostają bowiem tylko wędkę - wsparcie psychologa, terapeutów, a przede wszystkim ludzi takich, jak oni oraz rodzin. Tu mogą się spotykać, klub organizuje wyjazdy terapeutyczne, imprezy dla dzieci, całych rodzin. Ich sprawą jest, czy potrafią z tego skorzystać. Nas wspiera gminna władza i Komisja Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, ale jako stowarzyszenie sami też zdobywamy środki na działalność.

Kto może przyjść do klubu?

Nie zamykamy się w jednym kręgu. Można u nas skorzystać z porady psychologa, są terapeuci radzący i pomagający rodzicom i młodym ludziom, którzy popadli w jakieś uzależnienia, na przykład od narkotyków. Do psychologa trafiają ofiary przemocy w rodzinie. Od poniedziałku do piątku, w godzinach od 16 do 20 może do nas przyjść każdy, kto ma podobne problemy. Klub mieści się w piwnicy budynku Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Księdza Skargi.

źródło: Express Bydgoski

Kluby abstynenta, kluby AA, czy stowarzyszenia trzeźwościowe nie mają nic wspólnego ze Wspólnotą Anonimowych Alkoholików i nie należy ich mylić ze sobą.

Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną, organizacją lub instytucją, nie angażuje się w żadne publiczne polemiki, nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów. Oczywiście mogą ze sobą współpracować.

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz