Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Wdzięczny poprzez służbę


Mam na imię Mirek, nie piję dziesięć lat, na mityngi AA uczęszczam 2-3 razy w tygodniu. Od dziewięciu lat pełnię służby , na grupie prowadzę mityngi i przynajmniej 2-3 razy w miesiącu jestem dyżurnym. Robię to po to, aby nie zapomnieć kim jestem i wciąż pamiętać ten najtrudniejszy okres w moim życiu jakim był pierwszy rok, kiedy miałem wszelkiego rodzaju problemy emocjonalne. Nie będę opisywał mojego picia, bo zajęło by to za dużo miejsca, chcę się tutaj skupić na programie AA i ludziach, którzy byli wtedy wokół mnie.

Moja trzeźwość zaczęła się w Rybniku, w Szpitalu Psychiatrycznym. Podczas drugiej może trzeciej nocy, zmarł młody 23-letni chłopak, który pił alkohol, wąchał kleje i brał narkotyki.

Widząc jak on osuwa się po ścianie w korytarzu, klęknąłem i zacząłem prosić Boga o pomoc. Do dzisiaj pamiętam słowa, które mówiłem:

„Boże, jeśli jesteś, daj mi umrzeć, abym więcej nie musiał przeżywać obłędu, albo odmień moje życie”.

Było to ponad dziewięć lat temu, od tamtej pory nie piję. Po roku dowiedziałem się, że powierzyłem swoje życie Bogu, czyli po prostu zastosowałem 3 Krok AA. . Potem sprawy potoczyły się szybko. Pojechałem po raz drugi do Gorzyc i wtedy już bardzo chciałem nie pić. Przeszedłem pełną terapię i tam też trafiłem na swój pierwszy mityng AA.

Zapamiętałem z niego trzy ważne rzeczy; po pierwsze, mam uczestniczyć w 90 mityngach w ciągu 90 dni, po drugie, czy mi się chce czy też nie, mam siłą zmusić swoje „cztery litery” i iść na mityng, po trzecie, że na mityngi należy chodzić do końca życia. Spotkałem wtedy Andrzeja, który został moim początkowym sponsorem i to on na początku prowadził mnie na mityngi….. Bałem się wtedy wracać do domu . W toku była eksmisja, wyrok karny, mnóstwo nie załatwionych spraw, na karku Izba Skarbowa, brak kontaktu z dziećmi i wtedy została mi tylko Mama.

Nie zapomnę jak przyjechała do mnie na odwyk pociągiem i szła dwa kilometry z wysoką gorączką, w zaspach śnieżnych, aby przynieść mi jakieś pieniądze, kurtkę i jedzenie. Wtedy pierwszy raz puściły mi uczucia, płakałem całą noc. Miałem w tamtym okresie kłopoty z pamięcią, fikcja mieszała mi się z rzeczywistością, przez wiele miesięcy ciągle zapominałem imiona ludzi z którymi się spotykałem. Słowa modlitwy o Pogodę Ducha, przyswoiłem sobie po roku. Jednak regularne chodzenie na mityngi zaowocowało stałą trzeźwości ą i po nie całym roku, poprosiłem pewnego AA o sponsorowanie.

Pamiętam jak bardzo bałem się, że mi odmówi, ale zgodził się pomimo, że był bardzo zajętym człowiekiem. Zawsze w niedzielę znajdował 2-3 godziny czasu na pracę ze mną. Dla mnie było to zbawienne. Chciałbym teraz opowiedzieć o Programie i w jaki sposób się z nim zapoznałem.

Na początku nie było łatwo, nie byłem w stanie od razu coś napisać. Kilka nocy nie przespałem, emocje brały górę. Spodziewałem się wyrzutów i narzekań od sponsora jednak nic takiego nie miało miejsca.

Cały Program pisałem w formie przykładów na kartkach i odczytywałem sponsorowi, a ewentualne niejasności, dopowiadałem. Po solidnej pracy nad każdym, kolejnym Krokiem, czułem, że przychodzą zmiany. Początkowo nieznaczne, ale z czasem bardzo wyraziste. Jednak nic nie było za darmo, pisanie powodowało ból i wysiłek, targanie kartek i łzy. Coraz bardziej „dokopywałem” się do swoich uczuć. Pojawiała się cała mozaika uczuć, od tych negatywnych, do coraz bardziej przejrzystych i ciepłych, dających nadzieję na powrót do zdrowia.

Kiedy pisałem przykłady do Kroku 1, to płakałem jak dziecko, szczególnie gdy pisałem o zrabowaniu własnym dzieciom pieniędzy ze skarbonki, które one zbierały cały rok na wakacje. Też wrzucałem tam pieniądze jednak przymus picia okazał się silniejszy. Kiedy miałem rok abstynencji, sponsor podsunął mi propozycję poprowadzenia pierwszego w życiu mityngu AA. Nie spałem wówczas dwie noce, ale udało mi się pokonać swój strach i go poprowadziłem. Gdy już pełniłem służbę dyżurnego (też okupioną wielkim strachem) i prowadzącego mityng, wtedy po raz pierwszy poczułem się członkiem Wspólnoty AA.

W między czasie pracowałem nad Krokiem 2, byłem wtedy bardzo daleko od Boga, a ważni byli dla mnie sponsorzy, osoba duchowna, terapeuta i jeszcze jedna osoba.

Mając 1,5 roku trzeźwości zostałem wybrany rzecznikiem mojej grupy macierzystej. W tamtym czasie byłem perfekcjonistą, nie dawałem sobie prawa do błędu, nie przenosiłem Programu na życie prywatne, ale zacząłem też być systematyczny i słowny. Zacząłem wyjeżdżać na mityngi AA poza Tychy, bywać na warsztatach Tradycji.

Choroba powoli mnie opuszczała, jednak nie czułem jeszcze Boga i było mi trudno z Krokiem 3. Pomógł mi sponsor, mówiąc, że doświadczenie pokazuje, że praca nad Programem 12 Kroków, spowoduje odnalezienie drogi do mojego Boga, mojej Siły Wyższej. On sam odnalazł swojego Boga po ośmiu latach, więc czemu ja bym miał Go nie odnaleźć.

Do Kroku 4, zabierałem się cały rok, było we mnie ogromne poczucie winy za śmierć Taty i to zabierało mi siły. Ale przyszedł taki dzień, kiedy spotkałem się ze sponsorem, a on objął mnie i powiedział:”widzę, że się męczysz, chodź, podwiozę cię na cmentarz, na grób Ojca, opowiesz mu co robisz, jak żyjesz będąc trzeźwym”. Byłem tam trzy godziny, potem pobiegłem do domu i w ciągu 2 dni i nocy napisałem Krok 4.

Zanim poprosiłem sponsora o spotkanie w temacie Kroku 5, pojechałem do Gorzyc, do księdza, bo miałem dwie głębokie tajemnice związane z moją córką i z Tatą. Stchórzyłem jednak i nie powiedziałem o tym. Wracając do domu postanowiłem, że do niego zadzwonię. Wysłuchał mnie, powiedział abym się modlił o odwagę i opowiedział o wszystkim sponsorowi, co też uczyniłem….Po wszystkim poczułem ogromną ulgę, uwolnienie i coś, co trudno nazwać, czego nigdy wcześniej nie zaznałem.

Dzisiaj wiem, że ukrywanie tych najgłębszych tajemnic jest pułapką, bo one wcześniej czy później i tak nas dogonią. Wtedy dopiero pojawiła się u mnie modlitwa, zaufanie do Boga, takiego jak ja go pojmuję i do innych ludzi. Szybko poprosiłem sponsora o pomoc przy pracy nad Krokiem 6 potem 7-mym…..

Robiąc przy Kroku 8, listę osób, które skrzywdziłem, byłem przerażony, jednak wydawało mi się, że krzywdy dotyczące finansów pójdą gładko. Pobiegłem do człowieka, któremu byłem winien pokaźną sumę, spodziewając się pochwały i zrozumienia.

Jednak gdy oddawałem pieniądze, zamiast radości w oczach tej osoby, usłyszałem zapytanie gdzie są odsetki za pięć lat. Była to dla mnie prawdziwa lekcja pokory i przypomniały mi się słowa sponsora, który mówił, że zadośćuczynienie należy czynić z wyczuciem i że to osoba pokrzywdzona decyduje o jego sposobie.

W Kroku 9-tym, otrzymałem dwa ważne akty łaski przebaczenia. Gdy czekałem w szpitalu kilka godzin na wypis mojej córki i nowo narodzonego wnuka, miałem sposobność porozmawiać z żoną. Poczułem wtedy działanie mojej Siły Wyższej. Powiedziałem jej za co ją przepraszam, prosiłem o wybaczenie i zapytałem, co mógłbym zrobić aby zadośćuczynić jej krzywdy. Usłyszałem, że cieszy się z mojej trzeźwości i żałuje, że nie doczekała się tego w czasie małżeństwa. Efektem rozmowy, była jej zgoda na wyjazd naszej córki ze mną na Zlot Radości AA. Z kolei teściowa, która przez 12 lat zabraniała rodzinie wymawiania nawet mojego imienia, kiedy w obecności kilkudziesięciu osób, poprosiłem ją o wybaczenie, przyjęła je i jednocześnie też poprosiła mnie o wybaczenie.

Kiedy to dzisiaj wspominam, nadal mam łzy w oczach. W Kroku 10-tym, staram się codziennie robić obrachunek i wtedy zdarza mi się dzwonić i przepraszać córkę, mamę, znajomych, a ostatnio mojego podopiecznego w AA, za mniejsze lub większe swoje przewinienia i błędy.

W 11 Kroku, modlę się i medytuję, czuję wtedy szczególną więź z Bogiem, jestem wyciszony, odnajduję odpowiedzi na swoje pojawiające się pytania i wątpliwości i jest to niesamowite.

W 12 Kroku, niesiemy posłanie wraz z innymi AA jeżdżąc do Gorzyc. Mam kilku podopiecznych, sponsoruję, pełnię służbę i nie wyobrażam sobie lepszego działania, które jest wyrazem mojej wdzięczności.

Program 12 Kroków, sponsor, Wspólnota AA, spowodowały, że jestem innym człowiekiem. Mam w sobie pogodę ducha, a to oznacza akceptację i wdzięczność za to , co otrzymałem kiedyś całkiem bezinteresownie.

Mirek alkoholik.
Zdrój nr 9 2009r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz