Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Zachęcenie do pracy nad sobą

"Kiedy jednak przyjrzeliśmy się już dokładnie naszym wadom, kiedy omówiliśmy je z kimś innym i kiedy staliśmy się gotowi je usunąć, nasze wyobrażenie o pokorze zaczęło nabierać głębszych treści..."
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji  str.75

Krok V
 "Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
  (ang. Admitted to God, to ourselves and to another human being the exact nature of our wrongs.)"
 Tradycja V
 "Każda grupa AA powinna stanowić duchową jedność, posiadając tylko jeden zasadniczy cel: nieść posłanie alkoholikowi, który jeszcze cierpi." (wersja pełna)

To zostało w mojej pamięci po tej pierwszej szczerej rozmowie - zachęcenie do pracy nad sobą - a życie codzienne pokazywało mi, że po zaprzestaniu picia "nie wybielałem jak śnieg" i czasami mnie "nosiło" - instynkty dawały mi znać o sobie. Brak pokory dawał się mi we znaki, a to nic innego jak zwykła ludzka PYCHA-grzech numer jeden. Czekało mnie wiele chwil "na kolanach", aby zrozumieć i przekonać siebie, że "nie jestem Panem Bogiem i wreszcie MUSZĘ przestać grać rolę Pana Boga wobec innych ludzi, a przede wszystkim wobec siebie. Jeżeli nie wiem, co jest dla mnie dobre, to jak mogę wiedzieć, co jest dobre dla drugiego człowieka? Ta prawda powoli wsączała się w mój mózg, aby zagościć w nim na stałe. Aby nabrać trochę pokory na każdy dzień, zaczynam go od porannej modlitwy i medytacji "na kolanach". Bóg mi niczego nie zabierze, jeżeli nie zmienię moich zachowań. To nie On lituje się nade mną, to ja nie chcę cierpieć. Mój Bóg nie ma litości dla moich błędnych zachowań i postaw. One objawiają się w moim cierpieniu i bólu. To był ból dojrzewania - cena, jaka zapłaciłem za "bycie dorosłym, odpowiedzialnym za moje życie". Z pokorą odzyskiwałem możlwość kierowania swoim życiem "na mój koszt". Nauka prawidłowych, a nie wadliwych postaw będzie mi towarzyszyć do końca życia. Tak ma każdy normalny człowiek. Wystarczy tylko "nic nie robić" na działce mojego życia, a chwasty wyrosną same. To mam "przerobione" na sobie i sprawdzone. Tylko aktywność utrzymuje mnie na "powierzchni morza alkoholu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz