Czy Wspólnota w Waszej okolicy jakoś to świętuje?
To już 77 lat, 10 czerwca, W tym dniu symbolicznych narodzin Anonimowych Alkoholików odbywa
się w Akron jak co roku wielki zlot.
"...w
1935 roku dwaj alkoholicy; makler giełdowy Bill (William Griffith
Wilson z Nowego Yorku, wtedy 39 lat i dr Bob (Dr. Robert Holbrook Smith -
55) założyli w Akron, Ohio - USA... pierwsza Grupę AA.. - Oni to doszli
do tego, ze w rozwiązywaniu ich problemów i kłopotów pomagają im
radykalne i otwarte wspólne rozmowy, które pozwalają im zatrzymać ich
picie...
Oboje byli uczestnikami , tzw. "Oxford-Grupy" - ewangelickiego duchowego Franka Buchmana.
Grupy
te były wtedy w USA i Europie mocno rozprzestrzenione...
-Praktykowały
one szczególne, psychologiczne i skuteczne spowiedzi grupowe.
Punktem wyjścia była idea, że każdy człowiek jest grzesznikiem i posiada wady charakteru...
Z
drugiej jednak strony każdy może się zmienić - poprzez wewnętrzne
przyznanie się w sobie oraz przyznanie się wobec pewnej niedużej
społeczności na zewnątrz, mianowicie w Grupie.
Drugim wielkim
wpływem na AA było demokratyczne Pojecie (zrozumienie), które ściśle
związane jest z politycznym powstaniem Stanów Zjednoczonych, jako kraju o
"nieograniczonych możliwościach", przynajmniej w swej konstytucyjnej
teorii, gdzie wszyscy ludzie, bez względu na kolor skory, stan socjalny,
itd.- maja równe szanse...
Trzeci wpływ na AA wywodzi się z
filozoficznego punktu myślowego, który w Ameryce był reprezentowany
przez John Dewey`a, a w Europie przez Henri Bergson´a. Tu chodzi o
świadomość ludzką, że każdy człowiek posiada i jest w stanie wytworzyć
niepojęte siły służące mu w swym rozwoju i w jego przemianach...
Po czwarte AA działa na ogólnie przyjętej już zasadzie pomocy sąsiedzkiej (za darmo) i anonimowości......
Ale tym ostatnim i zarazem tym pierwszym impulsem do powstania AA było nawiązanie kontaktu z ekspertami...
W
1931 roku alkoholik Roland H. udał się do Zurychu, na leczenie do
znakomitego i sławnego już wtedy Carla Gustawa J u n g a - Roland był u
Junga do czasu, aż ten oświadczył, że jest "beznadziejnym przypadkiem"
(W polskim wydaniu Wielkiej Księgi ta historia wzmiankowana jest na str
21. - mój przyp.).
Po tym oświadczeniu, Jung dodał, że jemu (Rolandowi) pomóc może już tylko specjalna duchowość albo religijne doświadczenie... Roland udał się potem do Oxford-Grup w Europie i w USA...
I nastąpił ten "cud" i Roland (po)został trzeźwym.
Trzydzieści
lat później (23 stycznia 1961r - mój przyp.), Bill napisał list do C.G.
Jung´a o Roland´zie a także o jego własnym (Bill´a) powodzeniu....
Jung
był tym tak zachwycony, że wtedy to powstała ta krotka formula AA:
"Spiritus contra spiritum"... Nie wiadomo czy Bill doszedł do tego sam
czy znalazł to w książce Junga "Współczesny człowiek w poszukiwaniu
duszy"
Tekst korespondencji pomiędzy Wilsonem i Jungiem ukazał się w "Zdroju" bodaj w 94."
Jakakolwiek grupa społeczna nie przetrwa jeśli nie ma poczucia ciągłości
i nie zna swojej historii. Byle sklep spożywczy czy zakładzik usługowy
hucznie świętuje swoje urodziny. AA po polsku jakoś nie przykłada
zbytnio wagi do swojej historii, a ciągle gada o niesieniu posłania, a
przecież żeby je nieść Wspólnota musi trwać. Do tego właśnie potrzebna
jest świadomość swojej historii.
Można by z tej okazji zorganizować zlot radości z tematem "Moja droga do AA i w AA" tylko czy byłoby komu. Większy zapał mają nasi bracia przy spotkaniach Licheńskich czy Jasnogórskich spotkaniach AA niż to że dziś obchodzimy 77 urodziny AA.
Takie
jest nasze Polskie AA, i tak chyba pozostanie. Można próbować to zmieniać,
tylko gdy mówiłem ostatnio o 6 tradycji , i o tym że tu i tu jest
łamanie tej tradycji, użyczanie nazwy itp. to nasi bracia nie pijacy po
kilkadziesiąt lat i więcej, patrzyli na mnie jak na człowieka z kosmosu.
Wspólnota chce uniemożliwić dostęp do swoich tekstów "osobom z zewnątrz" czytaj tu .
Do
Lichenia jedzie cały autobus a w 80 tysięcznym mieście była jedna grupa
na której spotkaniu jak uświadczysz więcej niż 5 osób to jest tłum. Była bo upadła gdyż nie mogła liczyć na pomoc gróp powiązanych ze Stowarzyszeniem. Na
mszy w Częstochowie wyczytane były grupy i Stowarzyszenia
(niby)Trzeźwościowe uczestniczące w spotkaniach, ciekawe że niektóre bez
wiedzy sumienia grup.
Takie spotkania są bliższe klimatowi
stadionu niż medytacji. Tu czy tam do służby w dni powszednie mało
chętnych. Trzeba z uporem nawoływać do rozdzielenia - mając na uwadze to
co mówi Wielka Księga o "wyzbyciu się wszelkich uprzedzeń, nawet wobec
zorganizowanych religii".
Każda z nich ma mnóstwo narzędzi w
których uczestnicy AA zaangażowani religijnie mogą się spełnić. Tylko
zaangażowanie w sprawy swojej parafii (katolicyzm u nas jest powszechny,
i z innymi religiami nie ma tego problemu) wymagałoby zobowiązania i
poświęcenia a dawałoby to mało haju, a my wszak go lubimy.
AA to organizacja ze wszech
miar pożyteczna, ale niszowa, nadstawiona głównie na zaspokajanie
własnych potrzeb, a to niesienie posłania to raczej teoria. To tak z obserwacji kilkuletnich w Polsce mogę powiedzieć. Z tego co opisują
książki, mówiące o amerykańskich realiach to w Polsce stosuje się
najwyżej 10%, a przecież i tu istnieje już masę lat?
Szkoda.
Bibliografia:
- "Der Spiegel"
Służbą AA jest to wszystko, co pomaga nam dotrzeć do innego
cierpiącego - poczynając od 12 Kroku do rozmowy telefonicznej za 10 centów
i filiżanki kawy, do Biura Służb Ogólnych AA prowadzącego działania na
skalę ogólnokrajową i międzynarodową. Wszystkie te służby razem tworzą
właśnie nasz trzeci legat służby.
Bill W o trzecim legacie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz