Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Ile Boga w AA?


Tekst, który dał początek ruchowi Anonimowych Alkoholików, przez miliony osób traktowany jest jak biblia. Niewielu z nich jednak wie, że jego pierwsza wersja znacznie różniła się od tej, która pomogła im pokonać nałóg.

Oryginalny maszynopis autorstwa współzałożyciela AA Billa Wilsona pozostawał niedostępny dla czytelników przez ponad 70 lat. W ostatnich latach dwukrotnie trafił na aukcję. W przyszłym tygodniu (tekst z 27.09.2010) ma zostać wydany w całości, łącznie z komentarzami i poprawkami, jakie dopisali wybrani przez autora recenzenci. Pokazują one, że w 1939 roku, kiedy powstawał tekst, towarzyszyła mu głęboka debata o tym, jak mówić o Bogu, by nie stracić nic z uniwersalnego przesłania dokumentu.

W tekście, znanym jako Wielka Księga, recenzenci postanowili zamienić określenia "Bóg" i "Jezus Chrystus" na "siła wyższa" i "Bóg, jakkolwiek go pojmujemy". Dzięki tej decyzji, z metody walki z nałogiem opisanej w książce mogli korzystać ateiści oraz wyznawcy religii niechrześcijańskich. Korekta objęła nawet treść słynnego programu 12 kroków wychodzenia z nałogu, fundamentu AA. Z jego siódmego punktu zniknęły np. słowa o padaniu na kolana, kojarzące się z modlitwą w kościele.

W pierwszym rozdziale książki Wilson napisał: "Bóg musi działać 24 godziny na dobę, inaczej zginiemy". Ostatecznie słowo "Bóg" zastąpiło określenie "wiara". Recenzent pozostawił w tym miejscu komentarz: "Kim jesteśmy, żeby mówić Bogu, co ma robić?"

Od czasów pierwszego wydania Wielkiej Księgi miliony ludzi z powodzeniem stosowały program 12 kroków, żeby skończyć z nałogiem. Metoda Wilsona pomagała nie tylko alkoholikom; równie skutecznie sprawdzała się w walce z uzależnieniem od narkotyków, jedzenia, seksu, czy internetu. Korzystano z niej w Islamskiej Republice Iranu i w Związku Radzieckim. Jej wariacje opracowywali na własny użytek żydzi i protestanci.

– Gdyby tekst Wilsona miał wyłącznie chrześcijański, religijny charakter, nie odniósłby takiego sukcesu – ocenia Nick Motu z wydawnictwa Hazelden Publishing, które specjalizuje się w publikacjach na temat walki z uzależnieniami. Jego firma przygotowuje właśnie do druku opasły tom zatytułowany "The Book That Started It All" (Książka, od której wszystko się zaczęło), pierwotną wersję "Anonimowych Alkoholików" z 1939 roku, wraz z wszystkim uwagami dopisanymi na marginesie przez jej pierwszych czytelników.

Studiując te dopiski i skreślenia, łatwo zrozumieć, że historia ruchu AA mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Proces redakcji oryginalnego tekstu odzwierciedla dyskusję, która toczy się do dnia dzisiejszego: jaka powinna być rola duchowości i religii w leczeniu uzależnień?

Lektura książki pokazuje też, że dopiero ruch AA zaczął traktować uzależnienie od alkoholu w kategoriach problemu natury zdrowotnej. Ponad 70 lat temu społeczeństwo piętnowało alkoholików jako osoby niemoralne; a uzależnienia nie nazywano chorobą. Lekarz, którego Wilson cytuje we wstępie do swojej książki, mówi o alkoholizmie jako o "rodzaju alergii". Było to na owe czasy podejście rewolucyjne.

– Nie wiedzieliśmy wtedy nic o ludzkim mózgu – komentuje Joseph Califano z Uniwersytetu Columbia. – Dziś jesteśmy świadomi, że uzależnienie to złożony mechanizm. Żeby zrozumieć to zjawisko, potrzebna jest wiedza z zakresu neurologii i psychologii; terapeuta musi zebrać informacje o środowisku, w jakim przebywa chory, poznać jego życie duchowe.(...)

Chociaż wskazówki zawarte w książce Wilsona były całkiem rewolucyjne jak na swoje czasy, ruch Anonimowych Alkoholików przez kolejne lata ewoluował. Dziś standardowe leczenie uzależnionego, oprócz spotkań AA, obejmuje także wizyty u psychiatry, terapię grupową, a nawet przestrzeganie odpowiedniej diety. Ciągle jednak wiele osób zrywa z nałogiem dzięki doświadczeniom duchowym, a pytanie o rolę wiary w procesie wychodzenia z uzależnienia nadal pozostaje aktualne. Zapiski na marginesach maszynopisu Wielkiej Księgi dowodzą, że nawet sam autor był w tej kwestii wewnętrznie rozdarty.

Sid Farrar z wydawnictwa Hazelden przypomina, że założyciel AA nie chodził do kościoła, a jego nawrócenie miało raczej uniwersalistyczny charakter. Wilson, były spekulant giełdowy, który zmagał się z depresją i alkoholizmem, poczuł, że swoje słabości może pokonać siłą ducha. W późniejszych latach przez chwilę eksperymentował z LSD i parapsychologią. – To był człowiek, który sam nie wiedział, w jaki sposób pisać o Bogu – mówi Farrar.

Niewiele dziś wiadomo o tym, kto i jak redagował pierwotny tekst. Wydawnictwo Hazelden nie miało środków, żeby szerzej zbadać zapiski z jego marginesów. Dopiero kiedy publikacja pojawi się na rynku, historycy ruchu AA będą mogli próbować odnaleźć autorów poszczególnych notatek.

Nick Motu twierdzi, że autor "Anonimowych Alkoholików" wysłał swój maszynopis około 300 osobom. Byli wśród nich duchowni i lekarze, a także ludzie, którzy sami wychodzili z uzależnienia. Wygląda jednak na to, że uwagi na marginesach maszynopisu pozostawiła wąska grupa komentatorów.

Od czasu pierwszego wydania w 1939 roku książka była wznawiana czterokrotnie. Jej podstawowa treść nie zmieniała się; dodawano tylko świadectwa kolejnych osób, które pokonały uzależnienie. Oryginał tekstu przez prawie 40 lat znajdował się w nowojorskim mieszkaniu Lois i Billa Wilsonów. Pod koniec lat 70. Lois podarowała książkę przyjacielowi z Montrealu, który przez kilka dekad trzymał ją w ukryciu. W 2004 roku tekst trafił na aukcję. Nabywca zapłacił za niego ponad 1,5 miliona dolarów. Historycy apelowali wtedy, żeby udostępnić dokument badaczom. Nowy właściciel po kilku latach odsprzedał go pewnemu człowiekowi z Houston. Ten zwrócił się do spółki Hazelden z prośbą o wydanie oryginału dzieła, które już niedługo trafi na półki księgarni.

Autor: Michelle Boorstein
Źródła: The Washington Post

dodajdo.com

1 komentarz:

  1. Tekst ciekawy i całkiem odkrywczy. Fajnie że są osoby, które patrzą i piszą rzeczowo o AA bez mistyfikowania i egzaltacji. A tytuł? Jak to często u dziennikarzy taki trochę prowokacyjny i przewrotny. Bóg jest bytem intelektualnym i może więc być w ludziach. AA jest mimo wszystko od początku organizacją świecką i powiązanie z Bogiem może być o tyle odczuwalne, ile w uczestniczące w niej osoby reprezentują duchowość z przewagą pierwiastka mistycznego.

    OdpowiedzUsuń