1. Jeżeli
 inni ludzie są również chorzy, czy to znaczy, że jako alkoholik/czka 
jest/em normalny/a mimo swojej choroby i już nie muszę starać się dążyć 
do „normalności”?
2. Coraz
 łatwiej jest mi nie złościć się na innych, zwłaszcza jeśli uznam, że są
 oni cierpiący, tak jak ja. Ale czy to znaczy, że kiedy robią głupoty 
lub kogoś ranią (może nawet bez takiej intencji)to znaczy, że mam 
pobłażać i czekać w milczeniu aż im samo przejdzie? Czy nie jest wyrazem
 miłości i troski zwrócenie uwagi na niestosowność postępowania? 
3.
 Czy przyjmuję takie uwagi, skierowane w moją stronę, jako przejaw 
miłości i troski, czy wolę aby moje otoczenie udawało, że "nic się nie 
stało", a ja kolejny raz najem się wstydu gdy znów mi się wypsnie coś?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz