Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Takie tam dylemaciki

„…kiedy zaczynamy rozumieć, że wszyscy ludzie, łącznie z nami, są do pewnego stopnia chorzy emocjonalnie i często omylni, niepostrzeżenie zaczynamy być łagodniejsi w ocenach, bardziej tolerancyjni. Zaczynamy rozumieć, co to znaczy naprawdę kochać innych. Stopniowo i z coraz większym przekonaniem dochodzimy do wniosku, że nie ma sensu złościć się i obrażać na ludzi, którzy podobnie jak my, sami cierpią na ból dojrzewania…”12x12 str. 92

1. Jeżeli inni ludzie są również chorzy, czy to znaczy, że jako alkoholik/czka jest/em normalny/a mimo swojej choroby i już nie muszę starać się dążyć do „normalności”?
2. Coraz łatwiej jest mi nie złościć się na innych, zwłaszcza jeśli uznam, że są oni cierpiący, tak jak ja. Ale czy to znaczy, że kiedy robią głupoty lub kogoś ranią (może nawet bez takiej intencji)to znaczy, że mam pobłażać i czekać w milczeniu aż im samo przejdzie? Czy nie jest wyrazem miłości i troski zwrócenie uwagi na niestosowność postępowania?

3. Czy przyjmuję takie uwagi, skierowane w moją stronę, jako przejaw miłości i troski, czy wolę aby moje otoczenie udawało, że "nic się nie stało", a ja kolejny raz najem się wstydu gdy znów mi się wypsnie coś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz