Zdrowienie – proces, efekt, czy też jedno i
drugie? Jaki ma dla mnie wymiar pierwsze Dziedzictwo naszej Wspólnoty?
Chciałbym się
odnieść do własnych doświadczeń. Trafiłem do Wspólnoty dzięki wskazaniu
konieczności chodzenia na mityngi w czasie terapii. Moja terapia się skończyła,
a ja chodziłem na mityngi. Wypowiadałem się, gadałem o Krokach, mądrzyłem się,
ale czułem się coraz gorzej. W tamtym czasie widziałem tylko aspekt zdrowienia
– niekończącego się procesu, na który ja, nieuleczalnie chory alkoholik jestem
skazany, żeby przetrwać w abstynencji. W owym czasie kilkakrotnie
słyszałem wypowiedzi weteranów Wspólnoty, którzy mówili o wyzdrowieniu, bądź
uzdrowieniu z alkoholizmu. Budzili moją złość. Wydawało mi się, że mówią
bzdury, zupełnie nie rozumiejąc prawdziwego obrazu alkoholizmu, czyli choroby
nieuleczalnej. Pamiętam nawet to, że kłóciłem się z nimi, ostro atakując –
„jeśli mówisz o wyzdrowieniu, to pewnie zaraz się napijesz. Zabija Cię pycha.”
Był tylko pewien
problem. Moje życie było coraz gorszej jakości. Po kilkumiesięcznej,
euforycznej pracy na terapii moje stare „ja” zaczęło powracać – użalanie się
nad sobą, wady charakteru, pijane myślenie. Tego wszystkiego doświadczałem,
pomimo chodzenia na mityngi. Byłem w bardzo licznej grupie uczestników
mityngów, którzy mówią, że ciężko im się żyje. Bałem się, że zapiję. Że wróci
stare życie. Słyszałem opowieści alkoholików, którzy wracali do picia po
wieloletniej abstynencji. Kiedyś dopiero pewien weteran zwrócił mi uwagę, żebym
posłuchał, co się działo przed tymi zapiciami – powtarzał się proces
odchodzenia od Programu, nie chodzenia
na mityngi itd. Stwierdził, że zrealizowany Program AA przywrócił mu zdrowie –
odebrał obsesję picia, a jego życie stało się w pełni wartościowe, normalne.
I tę szansę ma on każdego dnia, w ciągu każdych 24 godzin. I potem kolejne
24 godziny. Jego mówienie o uzdrowieniu zdenerwowało mnie. Wyjaśniłem swoje zdanie
– nigdy nie wrócę do zdrowia. On mi odpowiedział – jak wolisz. Każdy ma wybór.
Ja wolę zdrowe życie, niż chore.
Odszedłem
nieprzekonany, ale jednak zapadło mi to w duszy i w pamięci.
Na tamtym etapie
uważałem, że zdrowieję, chociaż nie przepracowałem żadnego Kroku porządnie. Po
prostu o nich gadałem.
Wydawało mi się,
że Program 12 Kroków to ogólny zapis recepty filozoficzno-moralnej, która
polega na refleksji, a nie na działaniu i kolejnym przechodzeniu etapów rozwoju
i przekształceń, które zmierzają do konkretnego celu. W pewnym sensie,
pozostając w abstynencji wróciłem do sposobu załatwiania swojego alkoholizmu
poprzez dogłębne przemyślenie – tak robiłem wcześniej na kacu. Siadałem na
kanapie i myślałem. Może w końcu wymyślę… I przestanę mieć problem.
Doszedłem do
etapu kapitulacji. Poczułem się bezsilny wobec swojego alkoholizmu. Nie
potrzebowałem kielicha, żeby było źle. Sam dla siebie byłem problemem. To był moment przełomowy.
Wziąłem do ręki
Wielką Księgę, znalazłem sponsora, który pomógł mi „przejść przez Program 12
Kroków i zacząłem służbę w AA.
Postanowiłem na
nowo, z pełną otwartością przyjrzeć się temu, co pozostawili pierwsi Anonimowi
Alkoholicy w zapisie Programu.
Kluczem w
zrozumieniu stał się otwarty umysł, wolny od uprzedzeń i sposobu myślenia, jaki
sobie ukształtowałem.
Uważna,
analityczna lektura Wielkiej Księgi zbiła mnie z nóg. Już sam tytuł wyprowadził
mnie z równowagi.
„Anonimowi
Alkoholicy. Historia o tym, jak tysiące mężczyzn i kobiet zostało uzdrowionych z alkoholizmu.” Zostało uzdrowionych? Jak to?
Takie bzdury? Co się dzieje?
Szedłem dalej w
lekturze, a starając się z otwartym umysłem podejść od tego, co czytam,
natrafiałem na kolejne, bardzo wyraźne odniesienia co do skuteczności metody.
W przedmowie:
„My, Anonimowi Alkoholicy, liczymy ponad 100 mężczyzn i kobiet, którzy zostali uzdrowieni z na pozór
beznadziejnego stanu umysłu i ciała. Głównym celem tej książki jest
dokładne pokazanie innym alkoholikom w jaki sposób ozdrowieliśmy”.
Wprowadzenie do
drugiego wydania: „liczba członków przekroczyła 150 000 ozdrowiałych alkoholików”. Wprowadzenie
do trzeciego wydania: „Podstawowe zasady Programu AA, jak się okazuje, skutkują
w przypadku poszczególnych osób bez względu na różnicę stylu życia, tak jak przyniosły ozdrowienie wielu osobom
różnych narodowości.” Dalej znajduje się
odniesienie do początku procesu, jaki to ozdrowienie ma przynieść, do
zdrowienia: „Każdego dnia w każdej części świata , zdrowienie rozpoczyna się,
kiedy jeden alkoholik rozmawia z innym dzieląc się doświadczeniem, siłą
i nadzieją.”
Treść Wielkiej
Księgi wyraźnie wskazywała mi, że jest w niej zapis dwóch wymiarów pierwszego
Dziedzictwa – zdrowienia, czyli rozpoczętego na wstępie pracy przy Programie
procesu, a w wyniku tego – uzdrowienia, które skutkuje odjęciem obsesji picia i
przebudzeniem duchowym opisywanym w Kroku Dwunastym, jako rezultat
działania Programu.
Całość, co
bardzo istotne, było uzyskiwane nie tylko pracą własną, ale było działaniem
Siły Wyższej – wszechmocnego Boga.
Wyraźne odniesienie
do efektu, wskazania na uzdrowienie, wyzdrowienie, czy ozdrowienie znalazłem w
Wielkiej Księdze wielokrotnie, zarówno zapisane bezpośrednio w kolejnych
zdaniach i stwierdzeniach, ale także wynikające z sensu kolejnych
akapitów, rozdziałów, kontekstów.
Nadal
wyprowadzało mnie to z równowagi, burząc cały system myślowy, jaki już
przyjąłem na temat mojej choroby alkoholowej. Sprowadziłem ze Stanów egzemplarz
Wielkiej Księgi w oryginale i zacząłem sprawdzać zdanie po zdaniu – czy
rzeczywiście jest tam mowa o uzdrowieniu, czy też wyzdrowieniu? Kolejne zdania,
użyte czasy i formy nie pozostawiały wątpliwości. Tak.
Oto kilka
przykładów:
- z opinii
doktora Silkwortha, mówiącego o przypadku alkoholika uznannengo
za przypadek beznadziejny: „Człowiek o którym wspominam i ponad stu innych odzyskało zdrowie”
- opowieść Billa,
str. 9: „Lekarze orzekli, że jest nieuleczalny. (…) Zauważyłem, że u mojego
przyjaciela zaszło coś więcej, niż tylko duchowe
uzdrowienie. Znalazł bezpieczny punkt oparcia i zapuścił korzenie w nowe
głębie.”
-
rozdział „Jest sposób”, str. 14: „My, Anonimowi Alkoholicy, znamy tysiące
mężczyzn i kobiet, którzy byli w stanie równie beznadziejnym jak Bill i Bob.
Wielu z nich powróciło do zdrowia,
dzięki temu, że rozwiązali problem
alkoholizmu. (…) Faktem nadzwyczajnym dla każdego z nas
jest to, że odkryliśmy wspólną drogę do rozwiązania
problemu. (…) To jest Wielka Nowina, którą objawia ta książka wszystkim
cierpiącym z powodu alkoholizmu.”
Str. 16. „Bez
wątpienia wielu zaciekawi fakt, że wbrew opinii wydanej przez specjalistów wyleczyliśmy się z beznadziejnego stanu
umysłu i ciała” [1]
Str. 36 „Z
chwilą jednak, gdy zdecydowałem się podjąć działanie, naszło mnie dziwne
przeczucie, że oto choroba alkoholowa
ustąpiła i tak też się stało.”
Str. 37 „Gdyby
problem alkoholizmu można było rozwiązać przy pomocy jakiegoś kodeksu
moralnego, albo jakiejś „ulepszonej”
filozofii życiowej, wielu z nas dawno
by już wyzdrowiało.”
Str. 42 „Tysiące
mężczyzn i kobiet zgodnie oświadczają, że od momentu, gdy uwierzyli w istnienie
Siły Wyższej niż oni sami i przyjęli określoną postawę, zaszła w nich kardynalna zmiana. Dotyczy ona zarówno sposobu ich
myślenia, jak i stylu życia.”
Str. 48. „Bóg
przywrócił mu rozsądek. Czyż nie był to przypadek cudownego uzdrowienia?”
Str. 49 -
rozdział „Jak to działa?” „Nie wracają
do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie poddać się temu
prostemu programowi.” Logicznym wnioskiem jest, że „ludzie którzy całkowicie
poddają się Programowi „wracają do
zdrowia”.
- ta sama
strona: „Istnieją także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń
emocjonalnych i umysłowych, ale wielu z
nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na uczciwość wobec siebie”.
- str. 67 „Nigdy
nie potrafilibyśmy zlikwidować problemu
naszego alkoholizmu bez rozliczenia się z przeszłością.”
Str. 77 „
Zobaczyć, jak ludzie odzyskują zdrowie,
jak pomagają innym, jak znika samotność i rozwija się wspólnota, mieć wokół
siebie mnóstwo przyjaciół – to przeżycia, których nie wolno stracić.”
Str. 78 „Jeśli
jego odpowiedź będzie twierdząca jesteś osobą, na którą powinien zwrócić uwagę,
jako na przykład ozdrowienia z
alkoholizmu.”
Str. 83
„Przypuśćmy, że przeczytał on tę książkę i teraz oświadcza, iż gotów jest do
drogi wiodącej Dwunastoma Krokami ku
ozdrowieniu.”
Str. 85 „Jest to
jednak konieczne, inaczej alkoholik nie ma szans ozdrowienia.”
Str. 86
„Powinniśmy być pewni swojego ozdrowienia”, „Spotkaliśmy ludzi, którzy ozdrowieli, choć ich rodziny wcale do
nich nie wróciły.”
Str. 96 „Wielu z
naszych mężów zabrnęło równie daleko, a jednak wyzdrowieli.”
Str. 99 „Narzuca
się przypuszczenie, że jest to przypadek beznadziejny. Ale wcale tak nie
jest! Wielu Anonimowych Alkoholików
zaszło już tak daleko i zostało spisanych na straty. Ich klęska zdawała
się być totalna. Wbrew wszystkiemu, tacy ludzie, w godny podziwu sposób, powracali całkowicie do zdrowia.”
Str. 117 „Jesteśmy
przekonani, że naszymi sprzymierzeńcami są pogoda ducha i uśmiech. (…) Czemu
jednak nie mielibyśmy się śmiać? Przecież ozdrowieliśmy.
(…) Wiadomo, że ludzie chorzy rzadko się śmieją. A więc uczmy się weselić i
bawić, gdy tylko nadarza się po temu okazja czy to w gronie rodziny czy też
poza nią. Jesteśmy przekonani, że Bóg pragnie, abyśmy czuli się wolni,
szczęśliwi, radośni.”
[1]
Błąd w tłumaczeniu. Powinno być „…wyzdrowieliśmy
(„we have recovered” – str. 20, Wielka Księga wersja orginalna) z na pozór
beznadziejnego stanu..”. Wyleczenie w sensie stricte medycznym nie jest możliwe
. Vide str. 73 „A my nie jesteśmy wyleczeni (cured) z alkoholizmu”.
Str. 153 „Koszmar
dr Boba” „To najcudowniejsze szczęście uwolnić się od straszliwej klątwy, którą
byłem dotknięty. Jestem zdrowy,
odzyskałem szacunek dla siebie i poważanie kolegów. Moje życie rodzinne układa
się idealnie, a zawodowe tak dobrze, jak tylko można by się spodziewać
w naszych niepewnych czasach.
Poświęcam dużo czasu na przekazywanie innym potrzebującym i pragnącym
pomocy tego, czego się nauczyłem.”
Str. 143 „Wizja
dla ciebie”. „Zdajemy sobie sprawę, że wiemy niewiele. Bóg będzie coraz pełniej
wyjawiał swoją wolę – tobie i nam. Pytaj Go podczas porannej medytacji, co
możesz zrobić każdego dnia dla kogoś, kto
jeszcze jest chory. Jeśli twoje sprawy są uporządkowane, otrzymasz
odpowiedź.”
Czytałem Wielką
Księgę bardzo uważnie, odkładając na bok
wszystko co sobie do tej pory ukształtowałem w sposobie myślenia, by odczytać
zapis Wielkiej Księgi na nowo, „na czysto”.
Wynik był dla
mnie fascynujący i dał mi wiele radości i potężny napęd do pracy nad Programem.
Podstawowa
kwestia to było zrozumienie czegoś, co na pierwszy rzut oka wygląda na
paradoks. Nieuleczalność choroby i uzdrowienie z niej.
Jeśli o tym
mowa, to postawiłem sobie pytanie - co owo wyzdrowienie, czy ozdrowienie
znaczy, czym ono tak naprawdę jest, oraz w jaki sposób mogę je osiągnąć.
Pierwsza,
niezwykle ważna rzecz, to kwestia Siły Wyższej z Kroku Drugiego, którą od Kroku
Trzeciego nazywam Bogiem. Jestem chory na nieuleczalną w świetle
„ludzkiego” świata chorobę i właśnie dlatego jedynego ratunku upatruję w Bogu.
Gdyby alkoholizm był wyleczalny, gdyby można było się z niego wyleczyć, to nie trzeba by w
ogóle mówić o Bogu w Programie. Po co? Po prostu by się leczyło.
Oto jednak wobec
choroby powszechnie uznawanej za nieuleczalną pojawia się Program, który działa
nawet w wypadku przypadków uznanych za skrajne i beznadziejne.
Program, w
którym wiele rzeczy wydaje się paradoksem. Uznać się za bezsilnego, by
zwyciężyć. Ograniczać się i nakładać na siebie zobowiązania, by stać się
wolnym. Pomagać drugiemu, żeby pomóc
sobie.
Program, który
wobec nieuleczalnej w świetle medycznym choroby, zwraca się ku Komuś, kto ma
„wszystkie niezbędne zasoby sił”, żeby dokonać… niemożliwego.
Bóg, który
pojawił się w Programie AA jest dla mnie Bogiem prawdziwym. Wszechmocnym. Nie
etykietą z zeszytu do religii, albo teologicznej rozprawki. Już samo takie
odczucie boskiej siły i wszechmocy na etapie Drugiego i Trzeciego Kroku w
moim wypadku oznaczało absolutną,
całkowitą, bez zastrzeżeń ufność i wiarę w przemianę, jaką Bóg dokona w moim
życiu UZDRAWIAJĄC mnie.
Za każdym razem,
gdy klęczę w czasie Mszy Św. i powtarzam słowa „Panie, nie jestem godzien, abyś
przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a BĘDZIE UZDROWIONA DUSZA MOJA”
wierzę do głębi w sprawczą moc tych słów.
I teraz – póki
byłem przekonany jedynie o procesie, o zdrowieniu, które nie prowadzi do
żadnego efektu, to oznacza, że nie wierzyłem iż taki efekt może się przydarzyć.
Uważałem, że to wymysł.
W mojej religii
jest wiele przykładów uzdrowień dokonywanych przez Jezusa. Kiedyś się tak
trochę uśmiechałem, gdy słyszałem te Ewangelie. Nie wierzyłem naprawdę.
Podobnie z moim
alkoholizmem.
Gdybym stał w
pyle palestyńskiej drogi i miał jedyną szansę zobaczyć, dotknąć Jezusa, to czy
wtedy bym Go poprosił o uzdrowienie? Czy też zacząłbym mówić o „zdrowieniu” od
razu zaprzeczając boskiej mocy? Spośród
tłumu proszących o łaskę uzdrowienia Chrystus pomagał tylko niektórym. Zawsze
wyjaśniał to w prosty sposób - „oni
uwierzyli”. Przez długi czas mojej trzeźwej drogi, stałem w tym tłumie nie
wierząc. Okazało się, że zrobienie Drugiego Kroku nie było dla mnie
kwestią odpowiedzi na pytanie, czy wierzę w Siłę Wyższą, ale w CO wierzę? W CO
uwierzę?
Druga ważna
rzecz – jak rozumiem owo uzdrowienie, które mogę osiągnąć jedynie w wyniku
Bożej łaski? Jeśli znów spojrzeć na to słowo pod kątem semantycznym, to w
języku polskim ma ono tylko jeden wymiar: medyczny. Człowiek jest chory, potem
się leczy, zaczyna zdrowieć i może wyzdrowieć.
Słowa używane w
zapisie oryginalnym to „recovery”, czy czasownik „to recover”. Odnoszą się one
przede wszystkim do terminów związanych ze zdrowiem (zdrowienie, wyzdrowienie)
ale nie tylko. Można im przypisać szerszy zakres pojęciowy, bardziej
metaforyczny. Odnoszą się także do „odbudowania się”, „stanięcia na nogi”,
„naprawy”. Można ich użyć mówiąc o odbudowaniu domu po powodzi, odbudowaniu
sytuacji finansowej (tak też są używane w Wielkiej Księdze), czy np. odzyskaniu
utraconych danych z komputerowego dysku. Polskie tłumaczenie nie jest w
stanie oddać tej większej palety barw semantycznych ukrytych za słowami
oryginalnymi. W tłumaczeniach na inne języki tego problemu nie było –
Francuzi mają swoje „se rétablir”, un rétabilssement”, które są bezpośrednim
odpowiednikiem „recovery”. Włosi – „recuperare”, także dobry odpowiednik,
bardziej wieloznaczny.
W języku polskim
ponadto użycie słowa „wyzdrowienie” jest bardzo definitywne. Może wywoływać
niedobre wrażenie, że Program AA to taki, po którym alkoholik przestaje być
alkoholikiem, mógłby dalej normalnie pić, jeśli „wyzdrowiał”. Osobiście dlatego wolę „ozdrowienie”,
„uzdrowienie” albo „powrót do zdrowia”, jako bardziej otwarte.
Dlatego też
jestem zdania, iż należy w przyszłości dodać do Wielkiej Księgi przypisy
wyjaśniające sposób polskiego tłumaczenia.
Rzecz trzecia –
uważam, że zostałem uzdrowiony z alkoholizmu w wyniku działania Bożej Siły,
poprzez pracę nad Programem 12 Kroków. To uzdrowienie oznacza, że – zniknęła u
mnie obsesja picia, a alkohol przestał być dla mnie problemem, nie zajmuję
się nim, ani nie myślę o nim od wielu lat, bez żadnego wyjątku. Jest to fakt.
Moje życie
uległo całkowitemu przeobrażeniu – żyję obecnie, jak normalny, zdrowy człowiek,
jestem ojcem, mężem, realizuję swoje plany zawodowe, rozwijam się, uczę. Żyję
pełnią życia. Żyję godnie. Jestem w obowiązku o tym mówić. Jasno i bez
niedomówień. Taki jest wynik ciężkiej pracy, jaką włożyłem przez wiele lat w
moje ozdrowienie.
Uwierzyłem w Kroku
Drugim, że tylko jakaś Siła większa ode mnie jest w stanie przywrócić
zdrowie mi, nieuleczalnemu alkoholikowi.
Nie wyleczyć, ale uzdrowić – ducha, sposób myślenia, zachowania. Tą Siłą
jest dla mnie Bóg. W Kroku Trzecim powierzyłem Jemu swoją wolę i życie. Od tej
chwili cała reszta Programu mogła być już robiona tylko z Nim, dzięki Niemu, w
zgodzie z Jego wolą.
W
Kroku Czwartym wykonałem olbrzymi wysiłek polegający na bardzo dokładnej
„inwentaryzacji” siebie i swojego życia – uraz, wad charakteru, skrzywdzonych
osób, problemów, dzieciństwa, relacji z rodzicami, z żoną i dziećmi,
wywiązywania się z roli ojca i męża, stosunku do wiary, sposobu codziennego
funkcjonowania, rozkręconych instynktów itd.
Kosztowało to ból i łzy. Robiłem to jednak dlatego, że wierzyłem, iż
dzięki temu dokona się oczyszczenie,
uzdrowienie mojej duszy. Bez wiary w efekt w ogóle, bym się za to nie zabrał.
Wyznanie istoty
błędów – wiecznego egocentryzmu, prawdy o szalejących instynktach i władających
mną wadach charakteru też było trudne i bolesne. Znowu – robiłem to, bo
widziałem przed oczami cel.
Kroki Szósty i
Siódmy – wady charakteru usuwane dzięki łasce Bożej i codziennej pracy nad
sobą to codzienny trud i codzienna modlitwa. Warto było ją robić, już czując,
że ta zrobiona część Programu tyle mi dała. Wiara z Kroku Drugiego niosła
dalej.
Kroki Ósmy i
Dziewiąty. Zadośćuczynienie. Bardzo trudne rozmowy. Gula w gardle. Ale gdy
wiedziałem PO CO to robię, znajdowałem odwagę.
Trud codziennego
zadośćuczynienia rodzinie – warto. Wspaniale nam się żyje.
I potem ostatnie
trzy Kroki zostawione w spadku przez AA, jako koło zamachowe codziennego życia.
Dokładnie tak. jak opisał to Clarence w wyjaśnieniu Kroków[1]. Dbałość o utrzymanie
osiągniętego stanu zdrowia po Kroku Dziewiątym.
I 12 Krok. Nagroda i zobowiązanie. Jedno z
drugim. Przebudzenie duchowe
i niesienie posłania.
Osiągnięty stan
zdrowia nie jest mi dany raz na zawsze,
wymaga dalszej, ciągłej pracy, aby go utrzymać – uczestniczenia w
mityngach, realizacji Programu na co dzień, przede wszystkim trzech ostatnich
Kroków. W tym sensie ciągle jestem w trakcie pewnego procesu. Na przykład
powracam do zrobionych Kroków na mityngach i w pracy ze swoimi podopiecznymi,
szukając jeszcze nowych treści i dzieląc się z innym doświadczeniem z tego, jak
sam je robiłem.
Nieustannym
procesem jest dalszy ciągły wzrost duchowy i moralny realizowany przede
wszystkim przez pracę nad Krokami X i XI oraz niesienie posłania w Kroku XII.
Uważam za swój
moralny obowiązek dawanie świadectwa o tym, co jest moim darem i za co jestem
wdzięczny. To jest właśnie ta Dobra Nowina. Jest sposób. Ja, chory na
nieuleczalną chorobę, w wyniku procesu zdrowienia i łaski Bożej doświadczyłem
Powrotu do Zdrowia, doświadczyłem uzdrowienia.
To właśnie jest dla mnie to Doświadczenie dające jednocześnie Siłę i
Nadzieję. Tak właśnie zrozumiałem Posłanie Anonimowych Alkoholików. I tak
rozumiem Pierwsze Dziedzictwo – jednocześnie proces i efekt. Powrót do Zdrowia.
Tomek AA