Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Obejrzałem “Pod mocnym aniołem”

Oglądałem wczoraj film “Pod mocnym aniołem”. Mam mieszane wrażenia. Alkoholizm jest pokazany jako coś bardzo dramatycznego. Spotkałem się kiedyś z takim zdaniem: słyszałem od ludzi, że pili wszystko oprócz smoły więc uznałem, że ze mną nie jest tak źle. Mówili to ludzie, którym trudno było przyznać, że mają problem z alkoholem.

Film pokazuje faktycznie dość ostry stan uzależnienia. Nieliniowe życie, nie wiadomo czy jest zima czy lato, czy jest teraz, wczoraj czy jutro. Halucynacje, wyobraźnia, nie rozróżnianie jawy od snu. Zatrata w piciu do zagrożenia życia i przypadkowy ratunek przez ludzi, którzy akurat się napatoczyli. Kompletny brak szacunku do siebie objawiający się pogardą wobec wszystkich i wszystkiego. Bohater, gdy wydaje się być w lepszym stanie ducha, wypowiada kompletne idiotyzmy, które są przyjmowane jak jakieś niesamowitości. To akurat wskazuje na pustkę słuchaczy i ten rodzaj przyzwolenia na picie dający poczucie robienia czegoś niezwykłego. A przecież mamy do czynienia z degeneracją umysłową. Jest i obrzydliwy seks. Kał, rzygi i płynący mocz po nogach.  Świat zawężony do kilku punktów, w których realizuje się całe, rzeczywiste, życie pijaka, knajpa, sklep, dom, kibel i odwyk.

Generalnie wszystko jest w tym filmie obrzydliwe. Dlatego raczej nie jest to film edukujący o alkoholizmie, ale skierowany do dość wąskiej grupy widzów, mających to za sobą. Widzowie, którzy nie znają alkoholizmu tak głębokiego raczej nie zrozumieją w czym rzecz. I raczej nie można go traktować jako film ostrzegawczy. Na mnie zadziałał obudzająco. Obudził pewne wspomnienia, sytuacje, a przede wszystkim to poczucie oblepienia brudem, jakie mi towarzyszyło w ostatnich latach picia. Popracowałem nad sobą sporo i solidnie, dlatego mną te wspomnienia nie wstrząsnęły, a podejrzewam, że ludzie, którzy nie mają odpowiedniego dystansu do siebie (odpowiedniego nastawienia duchowego, jak nazywa to mądrość AA), mogą znaleźć się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Będą więc opowiadać wszystko o tym filmie oprócz tego, że ujawnia jakim syfem jest pijaństwo. Będą koloryzować i uciekać od świadomości, że pozostają w niewoli choroby alkoholowej, choć wiele lat nie piją. Będą i tacy, którzy stwierdzą, że ich obawy co do własnego picia są nieuzasadnione.

 Mam mieszane wrażenia więc nie wiem, czy polecać ten film, czy nie polecać.

źródło:  JaroSławek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz