Alkoholizm to choroba, możesz nauczyć się ją kontrolować ciesząc się pełnią życia
Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.
Wysokofunkcjonujący alkoholik - Sarah Allen Benton
Świetnie radzą sobie w pracy, odnoszą sukcesy i mają szczęśliwą rodzinę. W niczym nie przypominają stereotypowego pijaka. Nikt nie wie, że są alkoholikami, oni sami też temu zaprzeczają. Nie szukają pomocy, ponieważ uważają, że jej nie potrzebują. O wysokofunkcjonujących alkoholikach opowiada jedna z nich – psycholog Sarah Allen Benton.
Agnieszka Chrzanowska: – Po którym drinku zdała sobie Pani sprawę z tego, że jest piękną, młodą, robiącą karierę... alkoholiczką?
Sarah Allen Benton: Zawsze piłam dużo alkoholu, ponad pięć drinków jeden za drugim, i zdarzały mi się luki w pamięci. Planowałam zmienić ten styl życia, gdy ukończę college. Jednak po uzyskaniu dyplomu nic się nie zmieniło. Gdy miałam 23 lata, postanowiłam, że przez pół roku nie wezmę do ust nawet kropli alkoholu. Miałam nadzieję, że ta przerwa rozwiąże mój problem. Potem jednak znów zaczęłam sięgać po alkohol i znów pojawiły się luki w pamięci. Dopiero cztery lata później, po wielu nieudanych próbach picia „normalnie”, zaczęło towarzyszyć mi ogromne poczucie winy i wstydu. Wreszcie byłam gotowa przyznać, że jestem alkoholikiem.
Czy pamięta Pani, kiedy ostatni raz była Pani pijana?
– Tak. Obudziłam się wtedy w nieznanym pokoju, popatrzyłam w sufit i pomyślałam: „Nie mogę tak dalej żyć”. Mimo to, choć później żyłam w trzeźwości i uczestniczyłam w programie terapeutycznym, zadawałam sobie pytanie, czy rzeczywiście jestem alkoholikiem. To był mój mechanizm zaprzeczania. Od pięciu lat jestem już trzeźwa.
Niektórzy alkoholicy, tak jak Pani kilka lat temu, nie pasują do stereotypowego obrazu zataczającego się, obszarpanego i brudnego pijaka. W swojej książce „Understanding the High-Functioning Alcoholic" pisze Pani o wysokofunkcjonującym alkoholiku. Kto nim jest?
– Wysokofunkcjonujący alkoholik [z ang. high-functioning alcoholic, HFA – dop. red.], choć ma problem alkoholowy, utrzymuje pewną zewnętrzną fasadę swojego życia: pracę, dom, rodzinę i przyjaźnie. HFA cierpi jednak na tę samą chorobę, co zataczający się i obszarpany alkoholik, tyle że objawia się ona i rozwija w inny sposób. HFA nie są traktowani przez otoczenie jak alkoholicy, ponieważ odnoszą sukcesy i dobrze im się wiedzie w życiu. Ich osiągnięcia i dokonania sprawiają, że zarówno sam wysokofunkcjonujący alkoholik, jak i jego otoczenie, bliscy i współpracownicy zaprzeczają istnieniu problemu. HFA rzadziej odczuwają potrzebę szukania pomocy. Z łatwością prześlizgują się przez system opieki medycznej i psychologicznej bez postawionej diagnozy.
Czy może Pani wskazać typowe cechy wysokofunkcjonującego alkoholika?
– Na podstawie rozmów z wieloma trzeźwymi HFA stworzyłam listę takich cech, wciąż jednak nie jest ona kompletna. Po pierwsze, HFA prezentuje specyficzny wzorzec picia. Po spożyciu jednego drinka odczuwa nieodparte pragnienie wypicia kolejnego i nie jest w stanie przewidzieć, ile alkoholu jeszcze wypije. Wciąż myśli o następnej okazji, kiedy będzie mógł się napić. Gdy jest pod wpływem alkoholu, zachowuje się w nietypowy dla siebie sposób i stale powtarza niepożądane zachowania. Po drugie, HFA zaprzecza istnieniu problemu i nie szuka pomocy. W swojej opinii nie jest alkoholikiem, ponieważ nie pasuje do stereotypowego obrazu osoby z problemem alkoholowym oraz czuje, że ma kontrolę nad swoim życiem. Nadużywanie alkoholu usprawiedliwia stresem lub traktuje jako nagrodę. Po trzecie, HFA cieszy się szacunkiem w swoim środowisku, odnosi sukcesy, potrafi utrzymać relacje towarzyskie, otacza się jednak ludźmi, którzy nadużywają alkoholu.
Młodzi, zdolni alkoholicy prowadzą „podwójne życie”...
– Tak, to kolejna charakterystyczna cecha HFA. W przekonaniu otoczenia świetnie sobie radzi, w rzeczywistości jednak jego życie jest rozbite – rozdziela życie zawodowe, osobiste i alkoholowe. Inna ważna cecha HFA, to fakt, że doświadcza on niewielu namacalnych strat i konsekwencji picia. Myśli, że skoro nie stracił wszystkiego, to znaczy, że nie sięgnął dna. Często jednak już jest na dnie, tyle że nie jest w stanie tego zauważyć.
Czym HFA różni się od „typowego” alkoholika?
– Jak wspomniałam, oba typy cierpią na tę samą chorobę, tyle że różnie się ona u nich objawia i rozwija, inaczej też jest odbierana przez ich otoczenie. W 2007 roku National Institute on Alcohol Abuse and Alcoholism przeprowadził badanie, które pozwoliło podzielić osoby nadużywające alkoholu na pięć podtypów. Okazało się, że 20 proc. osób to alkoholicy „funkcjonalni”, 32 proc. – „młodzi dorośli”, 21 proc. – „młodzi antyspołeczni”, 19 proc. – osoby w średnim wieku cierpiące na zaburzenia psychiczne, a tylko 9 proc. to osoby cierpiące na ciężki alkoholizm chroniczny. Ta ostatnia kategoria odpowiada stereotypowemu alkoholikowi niskofunkcjonującemu. Niektórzy eksperci zajmujący się uzależnieniami podają, że ponad 75 proc. alkoholików to wysokofunkcjonujący alkoholicy: młodzi, zdolni, dobrze zarabiający, robiący świetne kariery.
Czy pewne cechy osobowości wiążą się z większym ryzykiem stania się HFA?
– Pewne cechy osobowości pomagają wysokofunkcjonującym alkoholikom zachować pozory, tak ważne w ich przypadku. To przede wszystkim przywiązanie do zewnętrznego sukcesu, perfekcjonizm, potrzeba sprawdzania się, dobre radzenie sobie w sytuacjach stresujących. HFA są osobami towarzyskimi i sympatycznymi, z łatwością porozumiewają się z innymi ludźmi i dobrze funkcjonują w grupie. Mają dużo energii fizycznej, w pracy są skrupulatni, często są pracoholikami, pragną odnieść sukces materialny, lubią współzawodniczyć.
I nie lubią myśleć o sobie jako alkoholiku?
– Stosują więc różne mechanizmy obronne, np. mechanizm zaprzeczenia. Jestem pracownikiem roku, jeżdżę drogim autem, więc jaki ze mnie pijak? W przekonaniu HFA i ich bliskich, alkoholik to osoba bezrobotna lub taka, której źle się wiedzie w pracy, często bezdomna, której życie legło w gruzach. A HFA funkcjonuje dobrze! Tak postrzega go otoczenie. Wciąż kieruje swoim życiem, odnosi sukcesy i dlatego czuje się usprawiedliwiony, „lepszy” od alkoholika leżącego na ławce w parku. Wysokofunkcjonujący alkoholik określa picie jako nieobarczony negatywnym znaczeniem nawyk czy nieistotną wadę. Uważa, że sięganie po alkohol jest uzasadnione: ciężko pracuje/dużo się uczy, a wypicie drinka łagodzi stres i jest swoistą nagrodą. Poza tym, skoro pije drogie, markowe alkohole i bywa na eleganckich przyjęciach, to nie jest alkoholikiem...
Jak wyglądają relacje wysokofunkcjonujących alkoholików z bliskimi, z rodziną?
– Poważnym problemem jest to, że ich bliscy zaprzeczają istnieniu problemu. Nie chcą uwierzyć, że ich mąż, córka, brat jest „prawdziwym” alkoholikiem. Mechanizm zaprzeczenia sprawia, że rodzina nie interweniuje, bo nie ma dowodów w postaci namacalnych strat. Często HFA jest głównym żywicielem rodziny i bliscy nie mają lub nie chcą mieć na niego wystarczającego wpływu. Nie są w stanie przekonać go, że potrzebuje pomocy.
Partnerzy wysokofunkcjonujących alkoholików skarżą się, że w ich związku brakuje bliskości. Dzieje się tak dlatego, że to alkohol jest najlepszym przyjacielem HFA, a z nim trudno rywalizować. HFA dba o finanse rodziny, dostarcza środków na życie, nie jest jednak wsparciem dla współmałżonka i dzieci, zaniedbuje bliskich pod względem emocjonalnym.
A jak HFA funkcjonują w szerszym otoczeniu społecznym?
– Zabiegają o takie towarzystwo, w którym pije się dużo alkoholu. W pracy nawiązują kontakty z kolegami, z którymi mogą wyjść na drinka w drodze do domu czy podczas weekendu. Niektórzy HFA robią coś przeciwnego – izolują się od współpracowników i piją w samotności. Część wysokofunkcjonujących alkoholików pod wpływem alkoholu przejawia ryzykowne zachowania seksualne, zdradzają partnera i mają problemy z utrzymaniem stałego związku.
Kto dominuje wśród wysokofunkcjonujących alkoholików: kobiety czy mężczyźni?
– Przeprowadzono niewiele badań nad HFA, które koncentrowałyby się na różnicach między kobietami i mężczyznami. Spotkałam się jednak z wynikami badań dotyczącymi środowiska pracy, które wykazały, że kobiety wykonujące męskie zawody częściej nadużywają alkoholu niż te, które pracują w typowo kobiecych zawodach.
Z jakimi problemami muszą się zmierzyć kobiety HFA, zmagając się ze swoim uzależnieniem? Czy są tak samo traktowane przez otoczenie jak mężczyźni?
– Przypuszczam, że uzależnione kobiety w różnych kulturach muszą zmagać się z odmiennymi problemami. W kulturze amerykańskiej stereotypowy alkoholik to stary, bezdomny mężczyzna. Taki obraz może stanowić barierę utrudniającą kobietom uzyskanie pomocy. Także kobiety HFA i ich bliscy często bagatelizują problem albo nie traktują go poważnie. Wiele kobiet wstydzi się przyznać do alkoholizmu, zwłaszcza gdy wiąże się to z ujawnieniem, że pod wpływem alkoholu miały kontakty seksualne z przypadkowymi partnerami.
Co sprawia, że HFA udają się do terapeuty? Kiedy zdają sobie sprawę, że potrzebują pomocy?
– HFA często przychodzą do terapeuty z innym problemem niż uzależnienie. Może to być np. pogorszenie się ich relacji z ludźmi, zaburzenia snu, problemy w pracy, lęk, depresja. Potrzebują pomocy w zrozumieniu, że u podłoża doświadczanych dolegliwości leży alkohol, nawet jeśli sami nie dostrzegają żadnego związku między swoim piciem a problemem, który zgłaszają terapeucie. Problemy pochodne stanowią niejako drogę, którą można dostać się do głębszego problemu klienta – alkoholizmu. Część wysokofunkcjonujących alkoholików szuka pomocy po namowach rodziny, gdy weszli w konflikt z prawem lub mają kłopoty w pracy, bo nie są już tak wydajni jak dawniej.
Zgłaszający się na terapię HFA zdają sobie sprawę z tego, że piją za dużo, jednak nie wierzą w to, że są alkoholikami. Dlatego konieczne jest zbadanie wzorców spożywania alkoholu, które przejawia klient – czy doświadcza silnego pragnienia alkoholu, czy alkohol jest jego obsesją, czy zaszły zmiany w osobowości, czy ma za sobą nieudane próby kontrolowania picia. Często HFA zgłasza się po pomoc do terapeuty dopiero po wielu nieudanych próbach kontrolowania picia.
Czy leczenie HFA przebiega podobnie jak w przypadku "typowego" alkoholika?
– Leczenie HFA w taki sposób, jak leczy się alkoholików niskofunkcjonujących to duże wyzwanie. Ponieważ HFA mają zdolność podtrzymywania zewnętrznej fasady życia, trudno nakłonić ich do zmiany nawyków związanych z piciem alkoholu lub do zaprzestania picia. Okazują wtedy znacznie większy opór niż „typowi” alkoholicy, a swoje sukcesy przedstawiają jako dowód tego, że nie są alkoholikami.
Na początek terapeuta podejmuje więc dyskusję z klientem na temat istniejącego w społeczeństwie stereotypu alkoholika. Terapeuta powinien podważyć przekonanie klienta, że „pijak zatacza się, nie ma pracy i domu”, i poinformować go, że do tego opisu pasuje tylko 9 procent alkoholików, a znacznie większy odsetek to osoby „na kierowniczych stanowiskach, w świetnie skrojonych garniturach i w luksusowych domach”. Ważna jest również psychoedukacja dotycząca uzależnienia od alkoholu oraz uświadomienie klientowi, że alkoholizm nie wiąże się z tym, jak wygląda czyjeś życie na zewnątrz, ale dotyczy indywidualnego stosunku do alkoholu.
Na początku zachęca się HFA do ustalenia celów związanych z kontrolowaniem picia. Celem może być na przykład ograniczenie picia do dwóch dni w tygodniu i nie więcej niż trzech drinków za jednym razem. Trzeba taką „umowę” spisać i na kolejnych sesjach terapeutycznych śledzić, czy klient radzi sobie z realizacją swoich celów. Jeśli jest alkoholikiem, wcześniej czy później doświadczy porażki w realizacji swoich postanowień. I to będzie namacalny dowód, że jest uzależniony i konieczne jest zachowanie abstynencji.
Jak wygląda dalsza terapia, gdy HFA już przejrzy na oczy?
– Gdy HFA jest gotowy, by przyznać się, że jest alkoholikiem, należy określić, czy potrzebuje leczenia detoksykacyjnego. Jest ono niezbędne w przypadku osób uzależnionych fizycznie, bo w przeciwnym razie odstawienie alkoholu może być niebezpieczne. Oprócz terapii indywidualnej zaleca się również uczestniczenie w grupach wsparcia. Badania pokazują, że alkoholicy wynoszą wiele korzyści z takich grup, jak AA, SMART Recovery®, Women for Sobriety. Niekiedy konieczne jest również leczenie farmakologiczne. Ważne, by HFA nie porównywali się z niskofunkcjonującymi alkoholikami, których historie usłyszą na spotkaniach grupy wsparcia. Należy im natomiast pomóc uświadomić sobie, że dzieje się z nimi dokładnie to samo, co z cuchnącym pijakiem leżącym na ulicy.
źródło: Onet.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz