Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Smakosz czy może już alkoholik?


Lubisz się napić po stresującym dniu, a jeszcze lepiej "golnąć" na odwagę przed trudnym zadaniem? Masz bardzo mocną głowę? By przekonać siebie i innych, postanowiłeś nie pić trzy miesiące i się udało? Jesteś zagrożony!

Groźne mity
Niemal każdy z nas ma gotowy, zakorzeniony wizerunek alkoholika. Osoba obciążona chorobą alkoholową, według stereotypu, ma problemy w pracy, zaniedbuje rodzinę, bije żonę i dzieci, należy do innego, gorszego świata. I sporo w tym prawdy, jednak choroba ta ma różne stadia i przebieg. Rozwija się latami, jednak bardzo często, bez profesjonalnej pomocy, już nawet w początkowych etapach nie można jej zatrzymać.

W "dobrej" rodzinie łatwiej chorować. Kiedy najbliżsi ukrywają problem, regulują długi, chcą wierzyć, że partner (choroba dotyczy obu płci, chociaż u kobiet zwykle rozwija się szybciej) po prostu jest rozrywkowy, albo przechodzi kryzys, nie ma przymusu wyjścia z picia. Nawet przed sobą nie trzeba przyznać się do choroby.

Dobre złego początki
Początki alkoholizmu są właściwie bardzo niewinne. W fazie wstępnej, która może trwać nawet kilka lat, odkrywasz, że alkohol daje poczucie bezpieczeństwa, umożliwia zdobycie opinii duszy towarzystwa, zwalcza stresy i napięcia. Z czasem, z jego pomocą, rozwiązujesz większość problemów, bo to przecież nic złego napić się z kumplem, z którym doszło do nieporozumienia. Flaszeczka w domu także nie zawadzi... Twoja głowa robi się naprawdę mocna. Musisz solidnie popłynąć, by wprawić się w dobry humor, chociaż przedtem wystarczał kieliszeczek, dwa...

Uwaga! Wchodzisz w fazę ostrzegawczą. Ona również może potrwać kilka lat, ale czasem wystarcza pół roku, by przejść do fazy krytycznej. Najczęstsze objawy to kłopoty z pamięcią. Nawet jeśli otoczenie nie zauważa, że się upiłeś, wydajesz się całkiem kontaktowy, następnego dnia nic nie pamiętasz. Zaczynasz popijać ukradkiem, masz wrażenie, że twoje towarzystwo pije za wolno, dlatego zdarza ci się coś łyknąć poza kolejką. Czujesz, że coś nie gra, ale nie chcesz o tym rozmawiać. Nawet z samym sobą.

Jest źle
W fazie krytycznej jeszcze można podjąć decyzję: pić lub nie. Ponieważ rośnie poczucie winy i brak akceptacji dla siebie, wielu chorych próbuje robić testy, które mają dowodzić, że kontrolują sytuację. Przestają pić na jakiś czas. Rzecz w tym, że w czasie abstynencji cały czas myślą o piciu, nie mogą dobrze funkcjonować. Poziom agresji wzrasta zarówno po alkoholu, jak i na trzeźwo. Coraz częściej dzień zaczynasz od setki. Gdy już zaczynasz pić, z pewnością się upijesz. Jeszcze niedawno, tracąc kontrolę nad piciem, nie mogłeś przewidzieć, jak zakończy się wieczór. Teraz staje się to jasne.

Przechodząc do fazy przewlekłej, w ogóle przestaniesz trzeźwieć. Będziesz starał się zawsze być choćby na lekkim rauszu. To nie będzie trudne. Twój zatruty, schorowany organizm potrzebuje już naprawdę niewiele alkoholu, by się zamroczyć.

Nie ma cudów
Nie musisz pić codziennie, by stwierdzić, że jesteś alkoholikiem zaawansowanym. Niektórzy mają do końca skłonność do przerw, w czasie których są zdolni do całkowitej abstynencji. Nie oszukuj siebie i innych, że tak żyjesz, bo chcesz. Nikt by nie chciał.
Taki tryb życia nie może zostać bez wpływu na ciebie i otoczenie. W ostatnim stadium choroby niemal zawsze występują zaburzenia psychiczne, od stanów lękowych, po psychozy. Regularne picie skraca życie o 10-15 lat, wyniszczając wątrobę czy nerki. Jeśli nawet choroba nie zdąży cię zrujnować, masz sporą szansę zostać ofiarą zabójstwa, bójki, wypadku samochodowego. Należysz też do grupy podatnej na próby samobójcze.

Zrób coś ze sobą, jeśli podejrzewasz, że trafiłeś na równię pochyłą alkoholizmu. Porozmawiaj z terapeutą uzależnień (o kontakt poproś w przychodni rejonowej). Nikt nie będzie cię leczył, jeśli jesteś zdrów.

źródło: WP.pl

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz