Jedną z większych ciekawostek na jakie trafiłem wśród trzeźwych
alkoholików, to budowanie sobie prestiżu na działalności w AA. Teraz
nawet pieczątki się stawia świadczące o obecności na spotkaniach. Jakiś
alkoholik, czy alkoholiczka, który skończył w AA decyduje czy komuś
należy się węgiel, kartka na obiad albo dwie stówy na miesiąc od
państwowych instytucji. Pominę już to, że dali się w to wkręcić
urzędnicy państwowi…
Ale jest jeszcze jedna ciekawostka, na którą chcę tutaj zwrócić swoją uwagę.
Wszystko obraca się wokół prestiżu. Dotyczy jednak środowiska
trzeźwych alkoholików w internecie. Przy czym trzeźwych powinno być
chyba w cudzysłowiu. Ludzie ci porzucili terapie, czyli kontakt z
psychologami, poprzestając na terapii podstawowej. Nie znają i nie
rozumieją psychologii, często myląc ją z psychiatrią albo psychologią
ogólną, a leczenia z farmakologią. O AA jedynie się otarli nawet nie
wiedząc o co chodzi z programem zdrowienia z alkoholizmu proponowanym
przez AA. Zloty rozumieją jako spęd alkoholików przy ognisku z
kiełbaskami i dyskoteką po zmroku. Co nie znaczy, że nie lubię
kiełbasek. Nie lubię disco polo, ale kiełbaski smażone na ogniu zjem
zawsze i chętnie. Jednak taka kiełbaska nie kojarzy mi się z
trzeźwością.
Wracając do internetu. Są miejsca w internecie, które w mniemaniu ich
użytkowników, nawet twórców, mają jakiś prestiż środowiskowy. Tak
jakbym ja pisząc tutaj miał się za opiniotwórczego w środowisku
trzeźwych alkoholików. Ostatnio mało tu piszę i mało dbam o bloga, więc i
odwiedza go od trzydziestu paru do pięćdziesięciu paru osób. Czytane są
przede wszystkim istotne treści dla trzeźwienia, a nie moje
filozofowania. Jednak mógłbym głośno twierdzić, że jestem blogerem,
znanym, że jaras i takie tam. Wyszedłbym jedynie na głupca i mógłbym się
polizać ze swoją głupotą, ku zadowoleniu jeszcze głupszych. Niestety,
gro alkoholików piszących w sieci to głupcy. Życzyłbym sobie by byli to
ludzie, ofiary jakieś swojej dysfunkcji, chorzy, bo nie wyleczeni ze
swojego alkoholizmu biedacy. Ale oni znają się lepiej na tym wszystkim
niż Bill Wilson. Robią takie rzeczy dla innych alkoholików i ich rodzin,
czego nawet Bill nie wiedział, że można robić. Dlatego nie musza
wiedzieć co miał Bill do powiedzenia o nich samych. Przecież on nawet
nie wiedział, że będzie internet. Internetu nie było, ale głupców wśród
alkoholików nie brakowało.
źródło: tentydzien.wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz