Dotarliśmy w naszej pracy nad sobą do
momentu, w którym zadajemy sobie pytanie: Czy jestem gotowy wyzbyć się
moich wad? Pytanie pozornie proste, łatwe i nieskomplikowane. Któż nie
chciałby być bez wad?! Jednak ci, którzy rozpoczęli trudny, wymagający
odwagi i determinacji proces przebudowywania własnej osobowości, czyli
zdecydowali się na pracę nad sobą, wiedzą już, że to nie taka prosta
sprawa...Większości ludzi dobrze jest z ich wadami, a szczególnie z tymi
nie uświadomionymi, nie nazwanymi po imieniu.
Dopiero gdy wady te zaczynają
przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu, zaczynają powodować straty,
ból, cierpienie, przyczyniają się do problemów w podstawowych sferach
życia człowieka, czyli w zdrowiu (zarówno fizycznym jak i psychicznym),
w karierze zawodowej i w relacjach interpersonalnych (rodzina, związki
partnerskie, przyjaciele, znajomi, współpracownicy), wtedy dopiero,
często przy pomocy z zewnątrz, zaczynamy przyglądać się sobie, swoim
wadom, brakom, nawykom...
Ludzie uzależnieni, prędzej czy później,
dojdą do wniosku, że to nie alkohol (czy jakakolwiek inna substancja
chemiczna, bądź kompulsywne zachowania: hazard, pracoholizm, obżarstwo,
itp.) były źródłem ich uzależnienia, ale dysfunkcyjna osobowość. Dlatego
w Kroku Szóstym mamy popracować nad naszą gotowością do wyzbycia się
tych wszystkich wad, które były u źródeł naszego uzależnienia, które
z kolei spowodowało nasze życiowe problemy, niekiedy wręcz całkowitą
degradację naszego życia.
Chcę zwrócić uwagę i skomentować fakt, że
to Bóg ma nas uwolnić od naszych wad charakteru. Trzeba w tym miejscu
przypomnieć, że w Programie 12 Kroków często występują określenia takie,
jak: "Siła większa od nas samych", "Bóg, jakkolwiek go pojmujemy" i że
każdy ma prawo wybrać sobie i zadecydować, co będzie dla niego tą "Siła
wyższą", przez wierzących zwaną Bogiem... Bardziej chodzi w tym
wszystkim o to, by zainteresowany uznał własną ograniczoność i pokornie
przyznał się, że nie jest samowystarczalny, że potrzebuje pomocy
z zewnątrz. Jest jeszcze kwestia słów: "całkowicie" i "wszystkich wad
charakteru". Rozumiem, że "praca połowiczna nie daje rezultatów" i że
tylko całkowita akceptacja własnych niedoskonałości daje szansę na
wyzdrowienie. Nie można sobie folgować, "odpuścić" jakąś wadę,
powiedzieć sobie: " z tą wadą jest mi dobrze, tę wadę sobie zachowam,
ona mi nie szkodzi", itp. Jak jedno zgniłe jabłko spowoduje, że reszta
jabłek ulegnie zepsuciu, tak jedna pozostawiona wada uniemożliwi
całkowite uzdrowienie człowieka. Jeśli mamy wadę, z której usunięciem
zwlekamy, jest to niechybny znak, że to właśnie ta wada ma być
przedmiotem naszej natychmiastowej troski.
Pociechą niech będzie fakt, że
pokonywanie własnych słabości daje wielką radość, satysfakcję i siłę.
Prowadzi do dobrego, trzeźwego życia.
Piotr Domański
(terapeuta uzależnień, członek Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Czerwonaku)
źródło: czerwonak.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz