Alkoholizm to choroba, możesz nauczyć się ją kontrolować ciesząc się pełnią życia
Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.
Dlaczego jedni idą drogą a inni na skróty?
Po dwudziestu latach wsłuchiwania się w tęsknoty ludzkich serc nie mam wątpliwości, że wszyscy przynosimy ze sobą na świat pragnienie Boga. Niezależnie od tego, czy ktoś jest religijny, czy nie, pragnienie to jest najgłębszą tęsknotą i najdrogocenniejszym skarbem każdego człowieka. Nadaje ono sens i znaczenie ludzkiemu istnieniu. Niektórzy to pragnienie tłumią, chowając je pod tyloma rozmaitymi zainteresowaniami, że przestają je dostrzegać. Możemy więc być zupełnie nieświadomi tego pragnienia. Możemy też przezywać je w innej formie niż szukanie Boga jako tęsknotę za pełnią, dopełnieniem, spełnieniem. Jakkolwiek byśmy je opisywali, jest to zawsze tęsknota za miłością. Jest to głód miłości, pragnienie bycia kochanym i zbliżenia do źródła miłości. Tęsknota ta jest istotą ludzkiego ducha; jest źródłem naszych najgłębszych nadziei i najszlachetniejszych marzeń.
Niektórzy alkoholicy przed piciem nie podjęli rozwoju duchowego a przez to ich dojrzałość życiowa była minimalna, albo nie było jej wcale. Niedojrzałość, nie pozwoliła rozwinąć sztuki życia i osiągnąć taką jakość życia aby mieć z niego satysfakcję. W niedojrzałości człowiek skoncentrowany jest na swoim ego, chce brać, doznawać, czuć, zaspakajać swoje głody nową porcją wrażeń. Doświadczanie duchowości umożliwia człowiekowi wejście na taki etap rozwoju na którym człowiek jest zdolny się dzielić, dawać, wspierać, przekraczać własne ego. Ci którzy mieli kontakt z swoją duchowością, choćby w małym stopniu, częściej i szybciej do niej wracają, widzą w niej szansę dla swojego zdrowienia.
Duchowość to wrażliwość na wartości.
Duchowość to Dobro, którego warto pragnąć i o nie się starać, część ludzi nie została nauczona wrażliwości na to Dobro, ale niewiedza nie zwalania z odpowiedzialności za swój rozwój. Jednym alkoholikom brakuje umiejętności, innym wiedzy, a niektórym woli podjęcia decyzji rozwoju duchowego. Część alkoholików jest skoncentrowana na "doznawaniu" dobrego nastroju, co jest często kontynuacją uzależnienia. Uważają, że życie wtedy jest dobre, kiedy się dobrze czują. Mocno są skoncentrowani na tym aby poszukiwać" dobrego czucia", samopoczucia. Ci są jak skała "nie przemakalni" dla Dobra, wszystko w ich życiu ślizga się po powierzchni, skoncentrowani tylko na własnych przeżyciach, to co istotne w ich życiu po nich spływa. Kiedyś kupowali energię w puszkach i butelkach, tak załatwiali sobie dobre samopoczucie. Dziś domagają się tego od grup, ludzi, spotkań religijnych. To wielka pułapka być przywiązanym do przeżyć i tak chcieć czuć energię życia. Ci ludzi nie chcą zmiany, bo zmiana często boli, jest procesem, który trwa. Są nastawieni na szybki efekt. To wymaga decyzji, a decyzja wymaga udziału woli a ta u alkoholików kuleje albo jej wcale nie ma. Wolę trzeba wyćwiczyć przez dyscyplinę, która uporządkuje życie, trzeba nauczyć się pokory, podejmowania wysiłku wewnętrznego, pewnej stałości, bez chwilowych zrywów, które są oparte na magicznym myśleniu. Życie jest trudnym wysiłkiem i wymaga wielu sprawności i umiejętności życiowych. Niektórzy alkoholicy oceniają swoje życie po przez "czucie", wartościowanie u nich dokonuje się, nie przez zmianę jakości życia ale przez siłę doznań. Taka koncepcja życia alkoholików, jest nadal infantylna. To czy alkoholicy podejmą rozwój duchowy czy nie, zależy oczywiście od nich samych, od zmiany koncepcji życia z "brać" na "dać" z "mieć" na "być", z "czuć" na "przeżywać"(doświadczać). To na skutek zmiany, przemiany, uporządkowania życia, odzyskania sensu życia, znalezienia odpowiedzi na pytanie po co żyję, odzyskuje się wpływ na to jak się żyje, czyli podejmuje się rozwój człowieka. Obserwuję alkoholików, którzy przyjeżdżają na spotkanie modlitewne, są szczęśliwi i mówią o swoim szczęściu, że się świetnie czują, tylko nie kontynuują tego "szczęścia" po przez podejmowanie dobrych decyzji ,nie podejmują rozwoju religijnego, nie włączają się w wspólnoty religijne, społeczne. Naładowali baterię na jakiś czas, mają dobre samopoczucie i to niektórym wystarczy, zostali poklepani, (zmiśowani), czują się fajnie. A Jak się inni z nimi czują?, oni zrobili sobie dobrze, czy są w stanie innym dać "Dobro" ? Czy znowu weszli w stare buty, choć lekko odświeżone. Część alkoholików jest znudzona monotonią trzeźwienia, szukają czegoś ekstra, wrażeń. Na jednym z spotkań, terapeuta alkoholik zaproponował zgromadzonym aby zrobić sobie "urlop od trzeźwości", duża liczba uzależnionych podjęła z entuzjazmem propozycję, były oklaski, świetny nastrój. Byłem zaskoczony jak łatwo ulegli czarowi, magicznego myślenia. Zachęcenie do urlopu od trzeźwości, to zachęcenie do urlopu od życia, od odpowiedzialności za proces własnego rozwoju, wiemy czym się to kończy. Trzeźwość to przecież zająć się życiem, uczyć się życia. Na szczęście później zdystansowano się od takiego pomysłu.
Rozwój człowieka to ciężka praca, aby żyć godnie to podjąć pracę polegająca na zmaganiu z sobą, swoimi słabościami ale i rozwijaniem swojej potencjalności, talentów, które wcześniej trzeba odkryć. To kształtowanie wrażliwości swojego sumienia. Miarą dojrzałego człowieka, jest prawidłowo ukształtowane sumienie. Nie wystarczy wegetować, takie życie jest niegodne człowieka. Człowieka stać na świadome życie, jest istotą zdolną do refleksji, decyzji i działania. Minimalizm w życiu, jest groźny dla człowieka, bo może doprowadzić, do bolesnych konsekwencji. W trakcie picia alkoholik nauczył się wszystko minimalizować. Człowiek potrzebuje ideałów, wymagań, wysoko postawionej poprzeczki, aby nie stracić godności, siebie. Raz zdradzone ideały zostawiają w nas zawstydzenie, niektórych ono mobilizuje, przypomina im o bolesnej przeszłości, przestrzega aby nie bylin tylko konsumentami życia. Inni swoje zawstydzenie omijają z daleka, bo jest nie wygodne i trzeba coś z nimi zrobić, jakoś uśmierzyć. Terapeutycznie pozbywają się wszystkiego co sprawia im przykrość; wstydu, poczucia winy, wyrzutów sumienia, a wraz z nimi czasem najbardziej podstawowej wrażliwości moralnej. Komunikaty otrzymywane w czasie procesu terapii nie zawsze są właściwie rozumiane, "zadbaj o siebie" niejednokrotnie jest zamieniane na "czuj się dobrze". "Mi się teraz wszystko należy, przecież tak długo i ciężko cierpiałem." Czy można się dobrze czuć kiedy prawda o własnym życiu zawstydza, kiedy jest się winnym wielu cierpień, kiedy człowiek nie rozumie własnej przeszłości i aktualnego życia. To przecież nie czucie tu jest najważniejsze i pierwsze, ale prawda i to co z tej prawdy wyniknie dla dalszego losu człowieka. Trzeźwość często boli, kiedy podejmuje się porządkowanie swojego życia. Wystarczy spojrzeć na 12 kroków AA, tam jest odpowiedź, zawarta w krokach drabina rozwoju duchowego musi zaowocować nowym życiem, jeśli się ją konsekwentnie podejmie, ilu alkoholików ją podjęło? ........
Zadośćuczynienie, wdzięczność jest owocem zdrowienia, jest postawą normalizowania swoich stosunków z ludźmi i otaczającym światem. Ilu ludzi uzależnionych podejmuje to wyzwanie. Postawa roszczeniowa wobec świata i próba podporządkowania sobie innych, niejednokrotnie dzieli alkoholików między sobą, to "rogate" ego chce ciągle być pierwsze, bo inaczej czuje się gorsze i ostatnie. Pragnąć Dobra to Być dobrym, stać się (być) dobrym człowiekiem jest ważniejszym zadaniem od tego aby się dobrze czuć. Być Dobrym to uczestniczyć w Dobru , to nie tylko podziwiać wartości, zachwycać się, odkrywać je, mieć o nich wiedzę, ale zacząć je wprowadzać w życie, stosować je w życiu, liczyć się z nimi podejmując kolejne decyzje. Nie skazywać się na niewolnictwo od nastroju "robienia sobie dobrze", ale być w dobrym, a to wymaga ascezy, wysiłku, pokory, prawdy, wyrzeczeń.
Uzależnienie powoduje niezdolność do przeżywania siebie jako całości, uzależnionemu towarzyszy poczucie pustki wewnętrznej, stan wewnętrznej niepewności, wrażenie że czegoś brakuje. Uzależnienie popycha ludzi do ślepego przywiązania się do siebie, nie dając szans miłości dojrzałej, która mogłaby coś z siebie dać innym, chce nieustannie brać, jest infantylny, nie ma miejsca na rozwój duchowy. Ludzie uzależnieni interesują się wspieraniem samych siebie, pragną dopełnienia, marzą o szczęściu, ale nie chcą się rozwijać, nie mają ochoty znosić cierpień związanych z rozwojem, nie dbają o rozwój drugiego człowieka, zależy im aby był i służył ich zaspokojeniu.
W alkoholizmie jest obecny pierwiastek magiczny, po przez który, dąży się do kontroli i manipulacji to jest codzienność alkoholika. Przeciwieństwem magii jest duchowość, która przynosi uzdrowienie po przez otwarcie się na tajemnicę życia, na prawdę o nim. Praca nad sobą prowadzą do odkrycia doświadczenia nieograniczoności która wynika z rozwoju. Postawy duchowego życia można się nauczyć, tak jak można nauczyć się rozumienia duchowości........
Ks. Marcin Marsollek
źródło: grupa "W drodze"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz