Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

ANONIMOWI ALKOHOLICY WKRACZAJA W DOJRZAŁOŚĆ



Kup teraz



Fragmenty ksiazki "Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość"

W niedzielę rano, ciągle myślałem o tych Dwunastu Tradycjach. Każdą z nich widziałem jako ćwiczenie pokory, która nas może strzec w codziennych sprawach AA, a także chronić nas przed nami samymi. Gdyby AA miało rzeczywiście kierować się Dwunastoma Tradycjami, nie moglibyśmy nigdy i w żaden sposób rozpaść się z powodów politycznych, religijnych, finansowych, ani też z powodu jakichkolwiek weteranów, którym się zachciało odstawiać ważniaków. Jeśli nikomu z nas nie wolno publicznie powoływać się na AA, to też i nikt nie ma możliwości, żeby wykorzystywać AA do swoich prywatnych celów - to jasne.
Po raz pierwszy zobaczyłem anonimowość AA taką, jaka ona naprawdę jest. To nie jest tylko coś, co ma chronić alkoholika przed wstydem i piętnem; jej mniej widoczny cel polega na powstrzymaniu tego naszego zwariowanego "ego" od obłędnego tańca za pieniędzmi i publiczną sławą na koszt AA. Tak naprawdę, anonimowość oznacza osobiste i grupowe poświęcenie na rzecz całej Wspólnoty AA. Od razu wtedy postanowiłem nauczyć się naszych Dwunastu Tradycji na pamięć, tak jak przedtem nauczyłem się Dwunastu Kroków. Gdyby każdy uczestnik AA zrobił to samo i naprawdę wchłonął te zasady, my pijacy moglibyśmy zawsze trzymać się razem.
/.../
Przyznajesz, że jesteś pokonany; stajesz się uczciwy wobec siebie; o tym wszystkim, co w sobie odkryłeś, rozmawiasz z innym człowiekiem; wynagradzasz krzywdy ludziom, wobec których zawiniłeś; ofiarowujesz się innym bez zastrzeżeń, nie prosząc, ani nie oczekując nagrody; wreszcie modlisz się do takiego Boga, jaki - jak myślisz - istnieje, nawet jeśli ma to być eksperyment. Jest to tak proste, a zarazem tak niepojęte.
/.../


Najpierw musisz u tych ludzi spowodować uczucie własnej nicości. Podaj im zatem wszystkie informacje medyczne i zrób to z brutalna szczerością. Powiedz im wprost o obsesji, która zmusza ich do picia i o fizycznej wrażliwości czy alergii ciała, która skazuje ich na obłęd lub śmierć, jeśli będą pić nadal. Jeżeli ta prawda przyjdzie do nich od innego alkoholika, od jednego alkoholika mówiącego do drugiego, to być może właśnie taka sytuacja naruszy to ich twarde ego aż do samej głębi. Dopiero, kiedy to się stanie, możesz wypróbować swój drugi środek - zasady etyczne.
/.../
Wiele osób dziwi się, jak AA może funkcjonować w warunkach, które zdają się prowokować kompletna anarchię. Inne towarzystwa muszą mieć prawa, nakazy, sankcje i kary nakładane przez uprawnione do tego osoby. Na szczęście my nie potrzebujemy żadnej takiej ludzkiej władzy. Zamiast niej mamy dwa daleko skuteczniejsze autorytety, jeden doby, a drugi zły. Jest więc Bóg, nasz Ojciec, który po prostu zwraca się do każdego z nas: "Czekam, byś wypełniał moja wolę." Drugim autorytetem jest Alkohol i on uprzedza: "Jeśli nie będziesz wypełniać woli Boga, to cię zabiję." I faktycznie, czasem zabija. Toteż, gdy znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia i nie mamy już ruchu, wówczas zaczynamy postępować zgodnie z wolą Boga, albo też giniemy. Na tym poziomie wyrok śmierci wisi nad każdym członkiem AA, jego grupą oraz całą wspólnotą AA. To nam zapewnia wszelkie korzyści zwykle dostarczane przez rozpowszechnione dziś dyktatury polityczne, wszakże bez jakichkolwiek ich wad. Pozostajemy w zasięgu działania dostatecznie silnej władzy, dostatecznie wielkiej miłości i dostatecznie surowej sankcji karnej, a wszystko to mamy zagwarantowane bez jakiegokolwiek ludzkiego nadzoru. Takie jest faktyczne zabezpieczenie AA przed rozpadem a zarazem ostateczna gwarancja przetrwania w każdych warunkach. Do wyboru pozostaje nam tylko właściwe działanie albo śmierć.
/.../
Czyż nie jest prawdą, że większość z nas ucierpiała z powodu złych stosunków w rodzinie? Nie mówię o tym po to, aby kogokolwiek winić. Czyż jednak nie jest prawdą w przypadku większości z nas, alkoholików, że nasi rodzice albo zbyt wcześnie nas opuścili, pozostawiając nas naszemu losowi, zanim jeszcze umieliśmy mu sprostać, albo zaś wręcz przeciwnie - przedłużali okres rodzicielskiej opieki nie pozwalając nam dorosnąć? Kiedy zaś my alkoholicy wstępowaliśmy w związki małżeńskie, czyż nie dochodziło do tego, że z racji naszej nieudolności, zmuszaliśmy nasze żony lub naszych mężów do przyjęcia roli matek lub ojców? Były to zupełnie niewłaściwe stosunki opiekuńcze, zawsze uniemożliwiające dojrzewanie, zawsze niszczące partnerstwo.
Dlatego jest obowiązkiem każdego rodzica czy opiekuna powiedzieć w pewnym momencie: "Oto nasze doświadczenie, które razem zebraliśmy w rodzinie. To twoje dziedzictwo. Od ciebie zależy, czy je pomnożysz, czy roztrwonisz. WeĽ je. IdĽ i zmierz się z życiem. My usuniemy się na bok. Pomożemy, gdy ci będzie trudno. Jednak odtąd jesteś już na własnym. Nie możemy już dłużej za ciebie decydować, działać w twoim imieniu, ochraniać cię. Możemy tylko kochać cię całym sercem. Reszta zależy od Boga i od ciebie." Gdy nasi rodzice nie postępują tak, ziarno nieszczęścia zostaje prawie nieuchronnie posiane.
/.../
Alkoholizm jest ucieczką, ale ucieczką od czego? Od niemożliwej do wytrzymania sytuacji w waszym własnym życiu; a cały świat jest dziś w sytuacji nie do wytrzymania. Nic dziwnego, że alkoholizm się pleni. Co gorsza, jesteśmy w sytuacji społecznej, w której alkohol kusi nas na każdym kroku. Przypuszczam, że jest to jedyna konferencja, być może z wyjątkiem bardzo religijnych - i to nie wszystkich, która jest faktycznie konferencją beztrunkową. Nie jestem pewien, czy jesteście życzliwie witani w miastach, w których odbywają się konferencje. Z pewnością nie jesteście dobrym interesem dla knajp.
Ludzie, którzy w czasach mojego dzieciństwa patrzyliby krzywo na każdego pijanego, sami podają alkohol na przyjęciach w swoich domach. Nasze dzieci wychowywane są w środowisku, w którym alkohol zajmuje poczesne miejsce. Na tablicach reklamowych, w radiu, w telewizji, we wszelkiego rodzaju reklamach wciąż wychwala się jakość napojów alkoholowych. Połączcie te dwie rzeczy - świat zdominowany przez strach oraz świat pełen alkoholu i zachęty do picia - a zrozumiecie, jak ważne jest, by ludzie zrozumieli, czym naprawdę jest alkoholizm: głęboko zakorzenioną chorobą emocjonalną, którą trzeba leczyć według zasad psychosomatycznych. Psychosomatyka to dziedzina z pogranicza medycyny i psychologii. Dużo się dziś słyszy o medycynie psychosomatycznej, ale chciałbym zauważyć, że każdy porządny lekarz począwszy od czasów najdawniejszych aż do obecnych, praktykował właśnie medycynę psychosomatyczną.
Sir William Osler powiedział kiedyś: "Mniejsza o to, na co choruje pacjent, ważne, na jakiego pacjenta choroba trafiła."
/.../
Myślę, że gdy niejasne i mętne pojęcie Boga zaczyna nam się wyjaśniać i klarować powinniśmy sobie zdać sprawę, że nasze wyobrażenie o Nim pozostanie na zawsze niekompletne, zawsze w pewnym stopniu niepełne, bowiem rozumieć i pojmować Boga w pełni znaczy być Bogu równym. Jednakże nasze rozumienie będzie się pogłębiać. /.../ Jest takie stare niemieckie przysłowie, które tu pasuje, jak ulał: "Bardzo niewielu z nas rozumie, jak wiele musimy wiedzieć, żeby zdawać sobie sprawę z tego, jak mało naprawdę wiemy."
/.../
Bernard Smith, przewodniczący Rady Powierników powiedział: "Tragedią naszego życia jest to, jak głęboko musimy cierpieć, nim nauczymy się prostych prawd, według których trzeba żyć."
/.../
Cytując Szatana Whittaker Chamber mówi, co następuje: "A jednak właśnie w tym punkcie człowiek, ten monstrualny karzeł, ma wciąż przewagę nad Diabłem. On cierpi. Żaden człowiek, choćby i najbardziej nikczemny, nie jest całkowicie pozbawiony zdolności takiego cierpienia, które jest pieczęcią roztoczonej nad nim Boskiej władzy."
/.../
Wiara to wykorzystywanie doświadczenia innych. Błogosławieni leniwi, ponieważ to oni odnajdują drogę na skróty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz