To krok NADZIEI!!! Po
uznaniu całkowitej porażki dotychczasowego życia, po przyznaniu się do
bezsilności wobec alkoholu i niekierowania własnym życiem dowiadujemy
się nagle, że nie wszystko stracone, że nie musi tak być, że jest
wyjście!
Najczęściej to
przesłanie nadziei, ten powiew optymizmu dociera do zmaltretowanego
alkoholizmem pacjenta podczas jego pierwszego pobytu na mitingu
Anonimowych Alkoholików. Widzi tam, często po raz pierwszy w życiu,
trzeźwych, przeważnie radosnych ludzi, którzy mówią o sobie: "mam na
imię... i jestem alkoholikiem". Dla tego nowego to prawdziwy szok! Widzi
przed sobą żywych ludzi, którzy mówią o tym, jak kiedyś pili, jak
niszczyli sobie i najbliższym życie, jak tracili pracę, zdrowie,
zaufanie i miłość rodziny – a dzisiaj są trzeźwi, zdrowi, zarabiają na
życie uczciwą pracą, cieszą się szacunkiem otoczenia i ciepłem
odbudowanego ogniska rodzinnego. Słyszy ich opowieści i dostaje wyraźny
komunikat: ty także możesz to osiągnąć, możesz wytrzeźwieć, możesz się
uratować! Nie musisz umrzeć, nie musisz podzielić losu niezliczonej
rzeszy alkoholików, którzy wciąż jeszcze płacą najwyższą cenę – tracą
życie...
Pracuję od lat z tymi
najbardziej poszkodowanymi przez alkoholizm: z więźniami i bezdomnymi.
Ci pierwsi są w znacznie lepszej sytuacji od bezdomnych alkoholików
tułających się po świecie. Są bezpieczni, ich alkohol nie zabije,
przynajmniej na razie ....
Na szczęście jest wyjście, jest nadzieja, jest sposób na tę wyniszczającą, zabójczą chorobę, jaką jest uzależnienie od alkoholu. Od 1935 roku, gdy powstała w USA wspólnota Anonimowych Alkoholików, miliony uzależnionych dostały szansę na powrót do zdrowia, miliony ją wykorzystały, miliony odrzuciły...
Ocaleli ci, którzy uwierzyli. "Wiara góry przenosi" – sprawdza się to i w tym przypadku. Jednak wiara wymago pokory! Pokory każącej uznać, że sam z siebie niewiele mogę, że o własnych siłach przegrywam, zmierzam ku katastrofie całego mojego życia, że potrzebuję pomocy. Nie jest łatwo przyznać się do własnej słabości, własnej ograniczoności... Chyba dlatego większość alkoholików próbuje walczyć do końca, do tragicznego końca.
Na szczęście jest wyjście, jest nadzieja, jest sposób na tę wyniszczającą, zabójczą chorobę, jaką jest uzależnienie od alkoholu. Od 1935 roku, gdy powstała w USA wspólnota Anonimowych Alkoholików, miliony uzależnionych dostały szansę na powrót do zdrowia, miliony ją wykorzystały, miliony odrzuciły...
Ocaleli ci, którzy uwierzyli. "Wiara góry przenosi" – sprawdza się to i w tym przypadku. Jednak wiara wymago pokory! Pokory każącej uznać, że sam z siebie niewiele mogę, że o własnych siłach przegrywam, zmierzam ku katastrofie całego mojego życia, że potrzebuję pomocy. Nie jest łatwo przyznać się do własnej słabości, własnej ograniczoności... Chyba dlatego większość alkoholików próbuje walczyć do końca, do tragicznego końca.
Trzeba więc uwierzyć,
że istnieje jakaś siła, która może mi pomóc, że sam sobie nie poradzę.
Dla wielu tą siłą jest grupa trzeźwych, ozdrowiałych alkoholików, którzy
są żywymi dowodami na skuteczność metody, którą wybrali. Inni szukają
tej siły w religii, u Boga.. Program AA nie definiuje tej siły, pozwala
każdemu wybrać ją zgodnie z własnym rozumem, światopoglądem, wiedzą
i przekonaniami. Szanuje wolność jednostki w dokonywaniu życiowych
wyborów, niczego nie narzuca, ani nie odradza, nie krytykuje, nie
ośmiesza najbardziej nawet ekstrawaganckich koncepcji..
Fundamentem drugiego
kroku, fundamentem niezbędnej pokory jest wiara w to, że to nie ja
jestem tą siłą większą zdolną przywrócić mi zdrowie. Rozumiem to w ten
sposób, że siła większa ode mnie, to "Coś", lub ten "Ktoś", przywróci mi
zdrowie, ale pod warunkiem, że to ja zrobię, co do mnie należy, ja
zwrócę się o pomoc, ja pójdę do terapeuty, do ośrodka leczenia
uzależnień, ja będę regularnie, systematycznie, najlepiej codziennie,
uczęszczać na mitingi AA, ja znajdę sobie sponsora, ja będę czytać
odpowiednią literaturę, otaczać się odpowiednimi ludźmi, unikać pewnych
miejsc i sytuacji towarzyskich. Jak powiedział pewien doświadczony
terapeuta: "nikt nie załatwi za ciebie twoich potrzeb fizjologicznych",
powiedział to o wiele dosadniej, ale pozostańmy przy tym określeniu...
Najwięcej jednak nadziei niosą słowa: "przywrócić zdrowie" !!!
Brzmi to niemal jak obietnica; że staniesz się normalnym, zdrowym, sprawnie funkcjonującym człowiekiem, członkiem społeczności, w której przyszło ci funkcjonować, odpowiedzialnym ojcem, mężem, synem etc. Gdy używam słowa "zdrowy" nie mam na myśli pozbycia się choroby alkoholowej, możliwości powrotu do picia alkoholu w sposób kontrolowany – takiej możliwości, póki co, nie ma! Zapewniam jednak z całą stanowczością, że można wieść zdrowe, szczęśliwe, satysfakcjonujące życie bez alkoholu. Miliony niepijących alkoholików z całego świata, którzy uwierzyli w ten program i kroczą drogą Dwunastu Kroków, są tego żywymi dowodami.
Brzmi to niemal jak obietnica; że staniesz się normalnym, zdrowym, sprawnie funkcjonującym człowiekiem, członkiem społeczności, w której przyszło ci funkcjonować, odpowiedzialnym ojcem, mężem, synem etc. Gdy używam słowa "zdrowy" nie mam na myśli pozbycia się choroby alkoholowej, możliwości powrotu do picia alkoholu w sposób kontrolowany – takiej możliwości, póki co, nie ma! Zapewniam jednak z całą stanowczością, że można wieść zdrowe, szczęśliwe, satysfakcjonujące życie bez alkoholu. Miliony niepijących alkoholików z całego świata, którzy uwierzyli w ten program i kroczą drogą Dwunastu Kroków, są tego żywymi dowodami.
Piotr Domański
(terapeuta uzależnień,
członek Gminnej Komisji Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych w Czerwonaku)
źródło: czerwonak.pl
Nadzieja umiera ostatnia
OdpowiedzUsuń