Pisanie o kroku, w tekście którego aż roi się od terminów religijnych (modlitwa, więź z Bogiem, zwracanie się do Boga o pomoc, o siłę)
jest nie lada wyzwaniem dla zdeklarowanego ateisty, a jednocześnie dla
kogoś, komu Program 12 Kroków pozwolił się uporać (w znacznej mierze..)
z tymi wadami charakteru, które leżały u źródeł uzależnienia. Wady te,
to: zaniżone poczucie własnej wartości, okaleczony obraz samego siebie,
niedojrzałość emocjonalna, brak umiejętności budowania i podtrzymywania
satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi, deficyt umiejętności
radzenia sobie ze stresem, z problemami, które życie niesie,
nieprzygotowanie do odpowiedzialnego i dojrzałego pełnienia ról
rodzinnych: dorosłego dziecka, później partnera życiowego, żony, męża,
matki, ojca, babci, dziadka...
Gdy problem, który był powodem
uzależnienia "został rozwiązany" (cytat z preambuły AA), można mówić
o powrocie do zdrowia, o pełnym trzeźwieniu, o przebudzeniu duchowym,
lub, jak to ujął w kroku drugim autor Programu, Bill Wilson, "o
przywróceniu zdrowia" (tak jest w polskim tłumaczeniu, choć powszechnie
uważa się, że chodzi tu raczej o zdrowie psychiczne, umysłowe,
duchowe..)
Istotą tego Kroku jest osobisty, bardzo
indywidualny i niezależny od jakichkolwiek dogmatów religijnych
(aczkolwiek ich niewykluczajacy..) stosunek praktykującego do takich
pojęć, jak: SIŁA WIĘKSZA OD NAS SAMYCH, SIŁA WYŻSZA, BÓG, JAKKOLWIEK GO
POJMUJEMY. W wielu miejscach literatury AA, bardzo często podkreśla się,
że każdy adept Programu 12 Kroków sam sobie wybiera "swojego Boga",
swoją siłę wyższą, na własny sposób interpretuje te pojęcia, przy czym
ma prawo dokonywać zmian w tej interpretacji w zależności od etapu
rozwoju duchowego, na którym się znajduje. Nie ma nawet obowiązku
zdawania relacji przed kimkolwiek, w co wierzy, ani, tym bardziej, w co
nie wierzy...!
Mnie osobiście bliskie są takie nazwy na
określenie owej siły wyższej, którą "wierzący nazywają Bogiem", jak:
UNIWERSALNA ZASADA WSZECHŚWIATA, PRAWA NATURY, ODWIECZNY PORZĄDEK
RZECZY, RZECZYWISTOŚĆ... Dorzucam jeszcze od siebie: OGÓLNOLUDZKI
DOROBEK MYŚLI, NAUKI, KULTURY I CYWILIZACJI, czyli to, do czego ludzkość
doszła na przestrzeni ostatnich kilku tysięcy lat rozwoju gatunku homo
sapiens. Szczególnie ważnym fragmentem owego dorobku jest PROGRAM 12
KROKÓW.
Program ten, wraz z całą filozofią życia
opartą na rozwoju duchowym, przebudowaną hierarchią wartości, poczuciem
przynależności do ogólnoświatowej wspólnoty i odpowiedzialności za
podobnych sobie ludzi, uratował na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci
miliony istnień ludzkich. Okazał się skuteczny w takiej samej mierze dla
wyznawców przeróżnych religii, jak i dla agnostyków i ateistów.
Zrozumiałe, że w takim rozumieniu nie
można przypisywać owej "sile wyższej", owemu "bogu", przymiotów
ludzkich, takich jak: świadomość, emocjonalność, empatia, życzliwość,
czy wrogość...
Wynika z tego, że w wielkim skrócie,
praktyka KROKU 11-tego oznacza dla mnie (piszę tylko i wyłącznie
o sobie, o własnych przeżyciach, doświadczeniach i poglądach) mniej
więcej to:
Mam dążyć do poznania prawdy. Prawdy
o życiu i o śmierci. Prawdy o tym, JAK ŻYĆ? JAKICH WYBORÓW
DOKONYWAĆ? USTALAĆ SOBIE CELE DO OSIĄGNIĘCIA, PRIORYTETY,
HIERARCHIĘ WARTOŚCI. WCIĄŻ UCZYĆ SIĘ MIŁOŚCI, DOSKONALIĆ SIĘ W
OBDAROWYWANIU NIĄ LUDZI, NIE TYLKO TYCH NAJBLIŻSZYCH, RODZINĘ I
PRZYJACIÓŁ, ALEWSZYSTKICH SPOTYKANYCH NA SWOJEJ DRODZE.
W miejsce słów: "poprzez modlitwę
i medytację" (przez lata prób nie nauczyłem się tego, poddałem się..)
wstawiam: poprzez ciągłą pracę nad własnym rozwojem duchowym
i intelektualnym, poprzez systematyczne praktykowanie 12 Kroków AA,
poprzez służbę ludziom potrzebującym pomocy, poprzez niesienie posłania
AA, szczególnie tym najbardziej zaniedbanym, opuszczonym i pozbawionym
nadziei, poprzez naprawianie relacji rodzinnych i wszystkich innych,
poprzez uczciwą pracę zawodową, przyzwoite funkcjonowanie
w społeczności, w której przyszło mi żyć.
Z tych samych źródeł staram się czerpać
siłę, by tak właśnie żyć. Mnie osobiście pomaga czytanie biografii
wielkich ludzi, którzy na przestrzeni wieków torowali drogę rozwoju
naszemu gatunkowi. Pomaga mi kontakt z przyrodą, zachwyt nad fenomenem
samego faktu, że istnieję i wypływające stąd poczucie ogromnej
wdzięczności. Fakt, że nie wierzę w tak zwane "życie pozagrobowe", nie
tylko nie czyni mojej egzystencji uboższą, ale – wręcz przeciwnie –
sprawia, że żyję intensywniej, pragnę czerpać z życia pełnymi garściami
wiedząc, że to życie, to jedyne, jakie mam do przeżycia..
Pogodzony z faktem przemijania, świadomy
nieuchronnego końca, pogodnie i z radością witam każdy nadchodzący dzień
z sercem wypełnionym wdzięcznością i miłością do otaczającej mnie
RZECZYWISTOŚCI, DO "WSZECHŚWIATA, KTÓRY JEST TAKI, JAKI BYĆ
POWINIEN".
Spróbowałem przedstawić w powyższych
rozważaniach mój – i tylko mój – bardzo osobisty, indywidualny,
powiedziałbym nawet intymny (!) punkt widzenia na KROK 11. Bardzo się on
zmienił na przestrzeni 25 lat kontaktu z Programem. Dobrze mi z tym
kierunkiem rozwoju, z odwaga bycia sobą i głoszenia poglądów, w które
wierzę. Czuję się człowiekiem dojrzałym, wolnym i odpowiedzialnym za
swoje życie. Aczkolwiek wciąż ograniczonym i potrzebującym wsparcia
i pomocy.
Piotr Domański
Terapeuta uzależnień, członek Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Czerwonakuźródło: czerwonak.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz