Dzielimy się informacjami, doświadczeniami narosłymi wokół programu 12 Kroków i stosujących go, by wymieniać je i by dać szanse zdobycia o nich wiedzy nieuzależnionym.

Jakie mam wytyczne, cele i działania w powrocie do zdrowia na nadchodzący 2012 rok?

Idea życia najbliższymi dwudziestoma czterema godzinami dotyczy przede wszystkim sfery emocjonalnej człowieka. Oznacza ona skupienie się na tym, co przynosi dzisiaj a nie na dniu wczorajszym czy jutrzejszym?
JAK TO WIDZI BILL str. 284

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy nauczyłem się żyć dniem dzisiejszym?
- Czy nadal żyję wczoraj, dziś, jutro?

Jak Ducha Wspólnoty wyrażam w moim domu?

Jeżeli nasza rodzina nie wyraża zainteresowania naszymi duchowymi zasadami nie powinniśmy ich do tego nakłaniać, ani tym bardziej o tym mówić. Z czasem zmienią swoje poglądy. Nasze postępowanie będzie dla nich bardziej przekonujące niż słowa?
JAK TO WIDZI BILL str. 190


Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy moje słowa mają pokrycie w czynach?
- Czy moje postępowanie jest zgodne, z tym co mówię?

Radość życia

…..dlatego właśnie radość dobrego życia jest tematem Dwunastego Kroku.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI str. 125

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy uważam, że Program Dwunastu Kroków jest Programem Radości?

Jakie są moje priorytety w życiu?

Jednakże, prędzej czy później, większość z nas musi też sprostać innym powinnościom – wobec rodziny, przyjaciół, kraju. Jak zapewne pamiętasz, w Dwunastym Kroku jest mowa o stosowaniu tych zasad we wszystkich naszych poczynaniach. Dlatego też uważam, że decyzję o każdorazowym niesieniu posłania musisz podejmować w zgodzie z własnym sumieniem. Nikt inny nie jest w stanie powiedzieć ci, co w jakimś konkretnym momencie na pewno powinieneś zrobić.
JAK TO WIDZI BIL str 21

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy zaniedbuję rodzinę, bliskich przez niesienie posłania innym alkoholikom?

Czy wziąłem w końcu odpowiedzialność za swoje życie?

Równie ważne było przeświadczenie, że zasady natury duchowej pozwolą mi rozwiązać wszystkie inne problemy życiowe.
Anonimowi Alkoholicy str. 36

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy uważam że Program 12 Kroków, jest Programem na nie picie?
- Jakie mam relacje ze swoją żoną, partnerką,mężem, dziećmi?

Czy potrafimy kierować się duchem programu AA w codziennej pracy?

Doszliśmy do przekonania, że według Boskiego życzenia, będąc myślami wysoko razem z Nim, jednocześnie musimy mocno stąpać po ziemi.

Po niej bowiem odbywają swą doczesną wędrówkę nasi bliźni. Tutaj też winniśmy wykonywać swoją pracę. Taka jest rzeczywistość, która nas otacza. Nasze doświadczenie mówi, że głębokie i duchowe życie może być równocześnie pożyteczne i szczęśliwe.
Anonimowi Alkoholicy str.114-115


Alkohol jest bowiem tylko symptomem naszej choroby. Musieliśmy zatem dotrzeć do jej istotnych przyczyn i warunków, które sprzyjały jej rozwojowi.
Anonimowi Alkoholicy str.54

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy wobec wszystkich ludzi wykazujemy dopiero co nabyte poczucie odpowiedzialności?
- Czy nadal palę papierosy i zaniedbuję swoje zdrowie fizyczne?
- Czy uważam, że każdy alkoholik to mój sponsor?
- Czy na mitingach AA realizuję program 12 kroków?
- Czy wierzę? ANONIMOWI ALKOHOLICY –Historia o tym, jak tysiące mężczyzn i kobiet zostało uzdrowionych z alkoholizmu
- Czy potrafimy kierować się duchem programu AA w codziennej pracy?



Czy uważam, że uczęszczając tylko na mitingi powrócę do zdrowia?

Dwunasty Krok, w części dotyczącej posłania, jest wyrazem podstawowej służby, jaką świadczy Wspólnota AA ; stanowi ona nasz główny cel i rację bytu zarazem.
Język Serca str.160

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Co powstrzymywało (uje) mnie od podjęcia pracy na programie 12 Kroków ze sponsorem?
- Jeżeli nie sposób powrotu do zdrowia, który oferuje Wspólnota AA, to co innego chcę przekazać alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi?

Grupa Anonimowych Alkoholików we Wschowie wznowiła działalność

Pan Jerzy wraz z kolegami postanowił powołać do życia grupę Anonimowych Alkoholików pod nazwą Nie ma mocnych. Poprzednia grupa, działająca na terenie Wschowy przeszło 20 lat, przestała funkcjonować dwa lata temu. Teraz przy pomocy pełnomocnika burmistrza d/s rozwiązywania alkoholu Krzysztofa Rękosia oraz Piotra Chałupki, który udostępnił salę. Wschowska grupa zaczęła na nowo działać

Żeby przystąpić do grupy – mówi pan Jerzy – wystarczy deklaracja – przestaję pić. Członkowie grupy kierują się zasadami, spisanymi przez ogólnopolską Wspólnotę AA, czyli dzielą się między sobą doświadczeniem, wspólnie rozwiązując swoje problemy, pomagając jednocześnie innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu. Główny cel, to być trzeźwym. Nie reklamują też swojej działalności, wychodząc z założenia, że problem alkoholowy oraz etap wychodzenia z nałogu jest ich osobistą sprawą. W związku z tym, że wschowska grupa AA wznowiła po dwóch latach działalność pan Jerzy zdecydował się poinformować o tym, korzystając z mediów. Cel jest tylko jeden – dotrzeć z informacją do osób, które potrzebują pomocy.

Pan Jerzy pił przez 20 lat. W czerwcu tego roku minęło 11 lat od czasu, kiedy zdecydował się na trzeźwość. Sam wychowuje córkę. Żona została pozbawiona praw rodzicielskich. Żyje z renty oraz dodatkowej pracy. Jest wdzięczny swojemu pracodawcy – Lespin sp. z o.o Wschowa. Zawsze to jakieś dodatkowe pieniądze, bo z samej renty – mówi – ciężko byłoby wyżyć.

Historie ludzkie z natury często ulegają komplikacjom i dramatom. Kiedy jeszcze do tego dodać uzależnienie, powoli wszystko dookoła ulega degradacji. Każda historia ma swój osobny koloryt. Pan Jerzy – jak powtarza – przestał pić przede wszystkim dla siebie. Ale w dużej mierze przyczyniły się do tego problemy rodzinne. Gdyby nie decyzja zerwania z nałogiem – mówi – córka prawdopodobnie zostałaby mi odebrana i przeniesiona do Domu Dziecka. Dzisiaj – dodaje – szczególnie jestem wdzięczny Gienkowi z grupy za bezinteresowną pomoc w szkolnej edukacji córki.

Spotkania w grupie są nieobowiązkowe, zaangażowanie w nie również. Można przychodzić i tylko słuchać. Nikt nikogo – przekonuje pan Jerzy – nie zmusza do wypowiedzi. Nie zadajemy pytań. Mówimy tylko o swoich przeżyciach i doświadczeniach. Jeżeli ktoś będzie chciał, to się otworzy przed grupą, jeżeli nie zdecyduje się, to nikt nie będzie miał o to żalu.

Pan Jerzy wspominając swoje doświadczenia opowiada, że często bywało tak, że o swoich problemach rozmawiał tylko z grupą, w domu natomiast nie poruszał tych tematów. Rozmawiamy – mówi pan Jerzy – a to co usłyszałeś, zostaw dla siebie. Byli oczywiście i tacy, którzy się z nas wyśmiewali. Tacy ludzie też istnieją – dopowiada – trudno, trzeba z tym żyć.

Spotkania wschowskiej grupy Anonimowych Alkoholików odbywają się co wtorek od godziny 16.00 w podwórzu Centrum Kultury i Rekreacji we Wschowie, wejście od ulicy Niepodległości.
(rak)
źródło: Ziemia Wschowa

Czy uważam się za kogoś lepszego?

Patrząc wstecz, widzimy, że sposób, w jaki nasi wartościowi alkoholicy próbowali niekiedy osądzać tych mniej wartościowych, przyprawia doprawdy o śmiech. Wyobraźcie sobie, jeśli jesteście w stanie, jak to jeden alkoholik osądza drugiego
Język Serca str.37

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy nadal osądzam innych uczestników wspólnoty?
- Czy uważam się za kogoś lepszego pisząc program 12 kroków od innych alkoholików którzy wciąż jeszcze cierpią?

Czy niosąc posłanie udzielam rad?

Pracując z alkoholikiem i jego rodziną, staraj się nie brać udziału w ich kłótniach. W przeciwnym razie możesz zaprzepaścić szansę przyjścia im z pomocą.
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji str.87

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy niosąc posłanie innemu alkoholikowi ulegam impulsowi, udzielam rad?
- Czy swoim podopiecznym daję prawo do popełniania błędów ?

Wigilijne spotkanie opłatkowe w grupie Anonimowych Alkoholików


Tradycyjnie już w niedzielę poprzedzającą Święta Bożego Narodzenia spotkanie opłatkowe zorganizowano dla skazanych, na co dzień uczestniczących w mitingach, z grupy AA „Pokora” oraz grupy AN „Radość z życia”.

W spotkaniu tym wzięli udział, zaproszeni przez członków grupy, goście reprezentujący grupy abstynenckie z województwa dolnośląskiego. Na spotkanie przybyli przedstawiciele rodzin osadzonych.

Zaproszenie przyjął współzałożyciel i długoletni opiekun grupy AA „Pokora” emerytowany funkcjonariusz kpt. Eugeniusz Olczak. To dzięki, między innymi, jego działaniom oraz wysiłkowi dwanaście lat temu powstała grupa AA „Pokora”. Dzięki tym działaniom skazani alkoholicy stworzyli wspólnotę i odtąd mogli dzielić się swoimi doświadczeniami, dodawać sobie siły, wzajemnie się wspierać w rozwiązywaniu swoich problemów, pomagać innym w zrozumieniu problemu tej choroby oraz dawać nadzieję na wyzdrowienie.

Na zakończenie łamano się opłatkiem i składano sobie życzenia : siły i nadziei, i wytrwałości oraz wszelkiej pomyślności.

Opiekun grup AA i AN psycholog Joanna Galińska za zorganizowanie spotkania otrzymała od uczestników spotkania serdeczne podziękowania oraz życzenia samych sukcesów.

foto : Ryszard Leszczyński

Czy niosąc posłanie czuje się hojnie wynagradzany?

Jest to naprawdę taki dar, za który nie oczekuje się niczego w zamian. Przychodzący z pomocą nie spodziewa się ani żadnej zapłaty, ani nawet wdzięczności. Ale wkrótce przekonuje się, że mocą jakiegoś Boskiego paradoksu bezinteresownie dając z siebie, czuje się hojnie wynagrodzony, niezależnie od tego, czy jego dar został przyjęty, czy nie.
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji str.109


Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy uważam, że każde niesienie posłania powinno się zakończyć sukcesem?

Warunki odzyskiwania trzeźwości w sytuacji choroby alkoholowej

Uzależnienie od alkoholu staje się chorobą śmiertelną, jeśli osoba, która nadużywa alkoholu, nie zmieni swego zachowania, czyli nie zaprzestanie picia. Jest zatem dosłownie kwestią życia lub śmierci pomaganie alkoholikom, by przezwyciężali swoją chorobę. Nie wystarczy tu oczywiście sama dobra wola osób pomagających czy ludzi uzależnionych. Konieczne jest określenie konkretnych warunków, których spełnienie umożliwia powrót do trwałej trzeźwości w sytuacji choroby alkoholowej. Ustalenie tych warunków wymaga precyzyjnej znajomości genezy nadużywania alkoholu, mechanizmów uzależnienia oraz wszystkich konsekwencji choroby. Kompleksowe i adekwatne rozumienie całokształtu sytuacji człowieka uzależnionego od alkoholu nie jest rzeczą łatwą nawet dla specjalistów i terapeutów o dużym doświadczeniu w tej dziedzinie. Nie jest ono tym bardziej łatwe dla samych zainteresowanych, czyli dla osób z chorobą alkoholową oraz dla ich najbliższego otoczenia. Gdy pyta się ludzi, którzy zaczynają rozpoznawać destrukcyjną obecność alkoholu w ich życiu, o to co według nich samych stanowi ich główny problem, to prawie wszyscy odpowiadają, że problemem tym jest oczywiście nadużywanie alkoholu ze wszystkimi konsekwencjami. Taka odpowiedź wydaje się na pierwszy rzut oka logiczna i słuszna. Jak jednak wynika z poprzednich analiz, tego rodzaju odpowiedź nie uwzględnia jednak całej złożoności problemu.

W swej istocie bowiem nadużywanie alkoholu okazuje się nie tyle pierwotnym problemem, co raczej błędną próbą rozwiązywania wcześniejszych problemów. Próba ta polega na dążeniu do unikania świadomego kontaktu z własną sytuacją emocjonalną i egzystencjalną, a zwłaszcza z emocjami bolesnymi. Ich uświadomienie sobie oznaczałoby bowiem zwykle potrzebę podjęcia trudu, by zmienić coś istotnego i trudnego we własnym świecie wewnętrznym lub w kontaktach z zewnętrznym środowiskiem. W swoim ostatecznym znaczeniu choroba alkoholowa jest więc konsekwencją błędnej próby rozwiązywania własnych trudności życiowych przez daną osobę. Nadużywanie alkoholu oraz pojawienie się choroby alkoholowej zmienia jednak radykalnie położenie tej osoby. Człowiek uzależniony stoi odtąd w obliczu nie jednego, lecz dwóch istotnych problemów. Z jednej strony znajduje się w obliczu negatywnej, kryzysowej sytuacji życiowej, sygnalizowanej zwykle w sposób bardzo dokuczliwy przez bolesne stany emocjonalne. Z drugiej strony stoi przed zadaniem radzenia sobie z mechanizmami i wszelkimi konsekwencjami choroby alkoholowej, co drastycznie pogarsza jeszcze jego wcześniejsze położenie.

Powrót do trwałej trzeźwości staje się więc możliwy tylko wtedy, gdy nastąpi przezwyciężenie obu problemów. Konieczne jest zatem zarówno likwidowanie skutków nadużywania alkoholu (mechanizmy choroby alkoholowej) jak i jego ostatecznych przyczyn ( sygnalizowane przez bolesne stany emocjonalne trudności z samym sobą i z własnym życiem, których uzależniony nie próbował czy nie był dotąd w stanie rozwiązać). Analogią ilustrującą tę sytuację może być las, w którym pojawił się pożar, gdyż w lesie tym uruchomiono linię kolejową z wadliwą instalacją elektryczną. Powoduje to obfite iskrzenie przy każdorazowym przejeździe pociągu. Aby w tej sytuacji uratować las, nie wystarczy jedynie gaszenie pożaru (konsekwencja wadliwej instalacji) ani też jedynie naprawa instalacji (przyczyna pożaru). W pierwszym wypadku nastąpią bowiem kolejne pożary, a w drugim pożar trwać będzie tak długo, aż zupełnie zniszczy cały las. Uratowanie lasu jest więc możliwe tylko wtedy, gdy jednocześnie spełni się dwa warunki: ugasi się aktualny pożar oraz zreperuje instalację elektryczną trakcji kolejowej. Podobnie w sytuacji choroby alkoholowej warunkiem odzyskania trwałej trzeźwości jest podjęcie całkowitej abstynencji do końca życia, a jednocześnie uczenie się dojrzałej filozofii życia, która umożliwi skuteczne rozwiązywanie przeżywanych problemów bez „pomocy” alkoholu.

Powrót do trzeźwości stawia zatem alkoholikowi bardzo trudne i wymagające warunki. Warunki te stają się oczywiście tym trudniejsze im bardziej zaawansowana jest faza choroby alkoholowej, w której znalazł się dany człowiek. Ze względu na opisane wcześniej mechanizmy choroby alkoholowej, zwłaszcza ze względu na system iluzji i zaprzeczeń, osoba uzależniona raczej w nielicznych, wyjątkowych tylko przypadkach potrafi sama dostrzec swój problem i poszukać pomocy u specjalistów. Z tego względu optymalna szansa na powrót osoby uzależnionej do trzeźwego życia pojawia się wtedy, gdy najbliższe środowisko potrafi w sposób kompetentny i stanowczy reagować na jej błędną postawę wobec alkoholu i to już we wczesnych stadiach wchodzenia w uzależnienie. Im wcześniejsza i bardziej stanowcza jest reakcja rodziny i innych ludzi z otoczenia alkoholika, tym większą ma on szansę na zmianę filozofii życia i na podjęcie trwałej abstynencji. Reagowanie na nadużywanie alkoholu w sposób stanowczy i kompetentny jest możliwe tylko wtedy, gdy osoby z otoczenia alkoholika zdają sobie sprawę, że nawet jednorazowe nadużycie alkoholu przez danego człowieka nie jest zachowaniem przypadkowym, lecz stanowi poważny sygnał alarmowy, który powinien spowodować odpowiednią reakcję u ludzi z najbliższego otoczenia.

Tego typu reakcja powinna mieć najpierw charakter stanowczej, ale jednocześnie przyjacielskiej uwagi, wyrażonej w sposób życzliwy, bez odwoływania się do osądów czy agresywności, gdyż w przeciwnym wypadku osoba nadużywająca alkoholu będzie przyjmowała postawę obronną i agresywną. Prawidłowa reakcja może polegać np. na stwierdzeniu typu: „zauważyłem, że wczoraj wypiłeś sześć kieliszków alkoholu. Zdarzyło ci się to już drugi raz w ostatnich kilku miesiącach. Jestem zaniepokojony o ciebie i zastanawiam się czy mógłbym ci w jakiś sposób pomóc.” Tego typu reakcja jest rodzajem sugestywnego przesłania, o którym niełatwo będzie zainteresowanemu zapomnieć i które utrudnia mu ignorowanie czy lekceważenie rodzącego się problemu. Jeśli mimo to zdarzają się kolejne epizody nadużywania alkoholu, to najbliższe środowisko powinno tak postępować, by pijący ponosił wszelkie negatywne konsekwencje swego zachowania. Jeśli i to nie pomaga, to koniecznie trzeba zwrócić się do osób mogących udzielić pomocy profesjonalnej. Podjęcie samotnej walki oznacza bowiem zwykle porażkę interweniującego. Natomiast stanowcza postawa ludzi z najbliższego otoczenia, oparta na wskazaniach specjalistów stwarza szansę, by człowiek nadużywający alkoholu uznał swój problem i by zmienił swoje zachowanie w tej dziedzinie. Nie można natomiast nigdy liczyć na to, iż zaprzestanie on picia alkoholu z własnej inicjatywy.

W polskich warunkach bardzo rzadko mamy do czynienia z właściwą reakcją na pierwsze przejawy nadużywania alkoholu przez daną osobę. Zwykle przez wiele lat nadużywanie alkoholu jest po prostu tolerowane. Dzieje się tak głównie dlatego, że większość Polaków styka się na co dzień z osobami, które nadużywają alkoholu, a kilka milionów ludzi w naszym kraju żyje w bliskim kontakcie z alkoholikami. Osoby te „przyzwyczajają się” do takiej sytuacji i zwykle zaczynają reagować dopiero wtedy, gdy problem alkoholowy wchodzi już w dramatyczną fazę. Z tego względu tym bardziej należy promować pozytywne wzorce w tej dziedzinie. Oto jeden z konkretnych przykładów. Parę lat temu poprosiła mnie o rozmowę dwudziestokilkuletnia kobieta. Wyjaśniła, że dwa lata wcześniej poznała dwudziestosześcioletniego mężczyznę, z którym się zaprzyjaźniła, a kilka miesięcy temu zawarła z nim oficjalne zaręczyny. Obecnie zaczyna jednak podejrzewać, że jej narzeczony ma problem z alkoholem. Otóż na początku ich znajomości przy okazji jakiegoś spotkania rodzinnego człowiek ten nadużył alkoholu. Przy następnym spotkaniu ona powiedziała mu stanowczo, że nie interesuje ją znajomość z kimś, kto się upija. Wtedy on uroczyście przyrzekł, że to się już nigdy nie powtórzy i odtąd w ogóle nie pił alkoholu. Ku jej zdumieniu kilka dni temu znowu zaczął sięgać po alkohol przy jakimś spotkaniu w gronie znajomych i znowu — jak przed dwoma laty — upił się. Potwierdziłem, że w tej sytuacji jej niepokoje są uzasadnione i zaproponowałem, że osobiście porozmawiam z jej narzeczonym. W początkowej fazie naszej rozmowy ów mężczyzna próbował bagatelizować sprawę, ale gdy zorientował się, że znam mechanizmy choroby alkoholowej, przyznał, że rzeczywiście ma problem z alkoholem, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat upił się kilka razy, chociaż nie wiedziała o tym jego narzeczona, że w przeszłości zdarzały mu się już ciągi picia i że kilka lat temu przez pewien czas chodził na spotkania Anonimowych Alkoholików. Ustaliliśmy, że powie o tym wszystkim swojej narzeczonej i że znowu zacznie chodzić na spotkania AA. Obecnie człowiek ten ma już prawie trzy lata abstynencji i w tym roku ma pobrać się ze swoją narzeczoną. Gdyby w tak stanowczy i wczesny sposób reagowali w Polsce wszyscy ludzie na pierwsze epizody nadużywania alkoholu przez daną osobę, ilość problemów alkoholowych zmniejszyłaby się w naszym kraju w sposób zasadniczy. Niestety tego typu stanowcze i wczesne interwencje nadal należą do rzadkości, a powszechne tolerowanie nadużywania alkoholu powoduje, że kolejni ludzie wchodzą na drogę uzależnienia.

Jeśli w danym przypadku nie udało się wystarczająco wcześnie interweniować lub interwencje okazały się nieskuteczne i pojawiła się choroba alkoholowa, to teraz nie wystarczy już dyskusja z uzależnionym, gdyż jego postawa wobec alkoholu wymknęła się już spod jego świadomej kontroli. Konieczna staje się wtedy pomoc terapeutyczna i włączenie się osoby uzależnionej do którejś z grup samopomocy (Anonimowi Alkoholicy lub Kluby Abstynenta). Jednak sam uzależniony nie zrobi zwykle pierwszego kroku w tym kierunku. Stąd wstępnym warunkiem jego powrotu do trzeźwości jest adekwatna postawa najbliższego środowiska. Taka postawa w żadnym wypadku nie jest czymś łatwym czy spontanicznym. Przeciwnie, w większości przypadków ludzie z najbliższego otoczenia alkoholika nie rozumieją mechanizmów tej choroby i nie zdają sobie sprawy z tego, co dzieje się w psychice człowieka uzależnionego. Ponadto dają się zwykle manipulować przez chorego, który okazuje się zwykle „mistrzem” w manipulowaniu swoim najbliższym otoczeniem według strategii: ja piję a wy ponosicie wszelkie bolesne konsekwencje. Uzależniony potrafi w rodzinie, w miejscu pracy czy wśród kolegów znaleźć grupę ludzi, którzy mu mimowolnie i nieświadomie ułatwiają kontynuowanie picia. Nawet te osoby, które bardzo pragną, by przestał pić, przez długi nieraz okres chronią pijącego, nie widząc alternatywnych zachowań lub żywiąc nadzieję, iż chory doceni ich „dobroć” i zaprzestanie picia. Są to z reguły iluzoryczne nadzieje, gdyż szansa na zaprzestanie picia pojawia się dopiero wtedy, gdy uzależniony w coraz większym stopniu zacznie cierpieć i ponosić konsekwencje swoich zachowań, czyli doświadczy spiętrzenia problemów, np. w postaci zwolnienia z pracy, odejścia najbliższych osób, popadnięcia w długi, itp.

Adekwatna postawa wobec uzależnionego polega więc na konsekwentnym stosowaniu zasady: ty pijesz, ty ponosisz konsekwencje. W praktyce jest oczywiście bardzo trudno zachować taką postawę, np. przestać prać zabrudzoną odzież uzależnionego, nie ukrywać faktu choroby, nie załatwiać fałszywych zwolnień lekarskich, nie pożyczać pieniędzy, pozostawiać samemu uzależnionemu wszystkie problemy związane z jego piciem. Wielu osobom taka postawa wydaje się w pierwszej chwili okrutna i bezduszna, ale w sytuacji choroby alkoholowej jest to jedyna forma dojrzałej miłości, która stwarza uzależnionemu szansę na podjęcie leczenia: jeśli ty będziesz pił, a ja będę ponosił tego konsekwencje, to ty będziesz pił, aż umrzesz, a ja nie chcę twojej śmierci. Z tego względu od dziś przestaję cię chronić przed konsekwencjami twojego picia. Wolę żebyś cierpiał, niż żebyś umarł.

Opisana tutaj zmiana zachowania najbliższego środowiska alkoholika nie jest czymś spontanicznym. Co więcej, z reguły jest ona niemożliwa, dopóki rodzina pozostaje w izolacji i ukrywa się ze swoim problemem przed środowiskiem zewnętrznym. Postulowana zmiana wymaga więc zewnętrznej pomocy osób, które mogą precyzyjnie wytłumaczyć zasady postępowania wobec chorego oraz pomogą w opracowaniu konkretnych strategii, dostosowanych do danej sytuacji. W praktyce zakłada to kontakt np. współmałżonka osoby uzależnionej z instytucjami udzielającymi profesjonalnej pomocy (np. poradnie przeciwalkoholowe) lub z ruchami samopomocy (Kluby Abstynenta czy grupy Al-Anon, które przeznaczone są dla rodzin osób uzależnionych). Pierwszym zatem warunkiem, otwierającym uzależnionemu szansę na powrót do życia trzeźwego, jest wyjście z izolacji jego najbliższego otoczenia i nauczenie się stanowczej i kompetentnej postawy wobec chorego, którą trzeźwi alkoholicy nazywają „twardą miłością”. Im wcześniej to nastąpi, tym większe jest prawdopodobieństwo, iż osoba uzależniona uzna swój problem i że przyjmie specjalistyczną pomoc. W polskich warunkach oznacza to zwykle zgodę na terapię alkoholową i/lub włączenie się w jakiś ruch samopomocy. Doświadczenie ostatnich dziesięcioleci potwierdza w sposób niezbity, iż największą szansę na trwałą trzeźwość mają te osoby, które najpierw skorzystają z profesjonalnej terapii uzależnień, a następnie w sposób stały i regularny uczestniczą w spotkaniach wymienionych wyżej grup samopomocy.

Terapia profesjonalna trwa z reguły około sześciu tygodni i jest głównie skoncentrowana na pomaganiu osobie uzależnionej w demaskowaniu i precyzyjnym poznawaniu mechanizmów choroby alkoholowej. Daje to choremu szansę nabycia kompetencji w panowaniu nad tymi mechanizmami. Chodzi tu o pełne rozpoznanie własnej sytuacji psychicznej (uzależnienie emocjonalne od alkoholu, system iluzji i zaprzeczeń, ekstremalne skoki w sposobie widzenia i przeżywania siebie) i fizycznej (uznanie niezdolności do kontrolowanego picia, uczenie się wczesnego rozpoznawania sygnałów nawrotu picia, itp.). Bez tego bowiem nie będzie możliwe wejście na drogę trwałej trzeźwości. Terapia profesjonalna jest więc tą fazą, która koncentruje się przede wszystkim na samej chorobie alkoholowej i na jej mechanizmach oraz uczy nowych kompetencji w stosunku do własnych emocji. W mniejszym natomiast stopniu odnosi się do całościowej sytuacji egzystencjalnej osoby uzależnionej. Z tego powodu stanowi bardzo istotny, ale jeszcze nie wystarczający warunek odzyskiwania trwałej trzeźwości.

Powrót do trzeźwego życia w sytuacji choroby alkoholowej nie jest bowiem kwestią jednorazowej terapii, lecz procesem trwającym w pewnych aspektach do końca życia. Istotą tego procesu jest taka przemiana własnej sytuacji egzystencjalnej oraz dotychczasowej filozofii życia, by uzależniony powstrzymywał się od sięgania po alkohol już nie ze strachu, iż nie potrafi pić w sposób kontrolowany lecz dlatego, iż umie już radzić sobie na trzeźwo ze swoimi emocjami i ze swoją sytuacją życiową. Alkoholik trzeźwy to ktoś, kto całkowicie zaprzestał picia alkoholu nie dlatego, że nie wolno mu pić czy że boi się pić, lecz dlatego, że już nie potrzebuje „pomocy” alkoholu, gdyż radzi sobie z własnym życiem mocą własnej świadomości i wolności. Mamy tu więc w istocie rzeczy do czynienia z procesem bardzo intensywnego rozwoju psychicznego, duchowego i osobowościowego. Bez takiego rozwoju nawet długa abstynencja byłaby jedynie okresem oczekiwania na kolejne nawroty picia. Gdyby więc praca alkoholika nad samym sobą ograniczała się tylko do zdemaskowania mechanizmów uzależnienia, to chory zdawałby sobie sprawę, że nie może już nigdy odzyskać kontroli nad piciem, ale nie nabyłby jeszcze przez to kompetencji potrzebnych do trzeźwego życia. Z drugiej strony, gdyby proces przemian dotyczył jedynie rozwoju psychospołecznego i duchowego, to uzależniony uczyłby się nowego stylu życia, ale nie posiadałby kompetencji w radzeniu sobie z mechanizmami choroby alkoholowej i one by go nadal zaskakiwały. Powiedzmy to raz jeszcze: proces trwałego zdrowienia jest więc uwarunkowany nie tylko likwidowaniem skutków, lecz także przyczyn nadużywania alkoholu i choroby alkoholowej.

Prawdopodobnie część osób uzależnionych poprzestaje na zdemaskowaniu mechanizmów choroby alkoholowej i na określonych zmianach zachowań wobec alkoholu, mając nadzieję, iż to wystarczy, by odzyskać trwałą trzeźwość. W tej sytuacji abstynencja jest motywowana głównie lękiem, a nierozwiązane problemy egzystencjalne powodują w dalszym ciągu duże napięcia emocjonalne. Alkoholik jest wtedy „suchy”, to znaczy, że jedynie powstrzymuje się od picia alkoholu, ale nie dokonują się w nim istotne przemiany, które są konieczne do wejścia na drogę trzeźwego życia. Zwykle pojawią się wtedy wpadki i kolejne nawroty picia. Trwały powrót do trzeźwości jest konsekwencją stałego i integralnego rozwoju, który umożliwia nowy i satysfakcjonujący styl życia. Tego typu rozwój przebiega oczywiście w sposób zindywidualizowany i według rytmu dostosowanego do sytuacji i możliwości danego chorego. Można jednak określić jego podstawowe aspekty i wymiary istotne we wszystkich przypadkach. Chodzi mianowicie o stopniowe odzyskiwanie wewnętrznej wolności, a także systemu wartości i autentycznych więzi międzyosobowych. Integralnym elementem takiego rozwoju jest ponadto uczciwy rozrachunek z bolesną przeszłością oraz rozwiązanie problemu krzywdy, winy i odpowiedzialności. Przypatrzmy się bliżej tym zagadnieniom.

Pierwszym — obok podjęcia abstynencji —warunkiem trwałego trzeźwienia jest odzyskanie wewnętrznej wolności wobec alkoholu. Paradoksalnie staje się to możliwe dopiero wtedy, gdy alkoholik przyzna się do samego siebie, że stał się bezradny wobec alkoholu i że utracił zdolność kontrolowanego picia. Jest jednak rzeczą nieprzypadkową, iż odzyskiwanie wolności łączy się tutaj z odkryciem prawdy o sobie i o własnej sytuacji wobec alkoholu. W każdej bowiem dziedzinie życia granice wolności danego człowieka zależą bezpośrednio od stopnia jego dostępu do prawdy o sobie i o sytuacji, w której się znajduje. Tymczasem człowiek uzależniony nieraz przez bardzo długi czas żyje w świecie iluzji i fikcji, ucieka od prawdy o sobie, traci zdolność kontaktu z obiektywną rzeczywistością, nie potrafi lub nie chce obserwować swego życia i wyciągać wniosków z popełnianych błędów. Dlatego właśnie uznanie prawdy o sobie staje się dla alkoholika drogą do wolności i do przemiany życia. Sprawia, że uzależniony odzyskuje zdolność trzeźwego widzenia własnej sytuacji, a przez to odkrywa, że alkohol najpierw obiecuje łatwe szczęście, a następnie oszukuje, uzależnia i zabija.

Odzyskanie przez uzależnionego wewnętrznej wolności wiąże się nie tylko z uznaniem prawdy o sobie, ale także ze stopniowym uczeniem się dojrzałej hierarchii wartości. Wolność ludzka to bowiem zdolność do właściwego poruszania się w świecie wartości. To zdolność podejmowania decyzji nie w oparciu o to, co łatwiejsze, lecz w oparciu o to, co wartościowsze. Dojrzałe i odpowiedzialne życie nie może opierać się na spontaniczności czy chwilowych nastrojach. Każdy człowiek, a tym bardziej ktoś uzależniony od alkoholu, przeżywa wewnętrzne rozdarcie, niepokój, niepewność zasad moralnych i podstawowych wartości. Jest mu nieraz trudno zrozumieć samego siebie, odróżnić dobro od zła oraz odkryć kryteria postępowania, które umożliwiłyby mu autentyczny rozwój i satysfakcjonujący styl życia. Wartości to właśnie owe obiektywne zasady i kryteria postępowania, które chronią człowieka przed ryzykiem błądzenia czy ulegania iluzjom. W sytuacji osoby uzależnionej mamy zwykle do czynienia ze znacznym, a czasem z niemal zupełnym kryzysem wartości oraz z utratą zdolności do adekwatnego wartościowania rzeczy i wydarzeń. W zaawansowanym stadium choroby dominującym kryterium postępowania staje się unikanie bólu i szukanie ulgi emocjonalnej dosłownie za wszelką cenę. W takiej sytuacji alkohol traktowany jest jako wartość nadrzędna, której chory potrafi podporządkować dosłownie wszystko: zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe, sumienie, rodzinę, pracę, majątek, pozycję społeczną. W trakcie trzeźwienia uzależniony zaczyna uwalniać się od dotychczasowego sposobu wartościowania. Nie oznacza to jednak automatycznego odzyskania adekwatnej struktury wartości. Wielu alkoholików z różnych powodów nie posiadało właściwej hierarchii wartości także przed popadnięciem w uzależnienie. Część ludzi uzależnionych dopiero w procesie trzeźwienia zaczyna po raz pierwszy w życiu odkrywać istnienie obiektywnych wartości oraz dojrzałych wzorców postępowania.

Wartości obejmują i normują wszystkie wymiary życia. Dotyczą sfery fizycznej, psychicznej, duchowej, religijnej, społecznej i materialnej. Stanowią one kryteria takiej postawy i takich decyzji w odniesieniu do wszystkich tych sfer, które umożliwiają człowiekowi integralny rozwój oraz realizację swego powołania. Podstawowe wartości odnoszące się do sfery cielesnej to sen i pokarm, praca i odpoczynek, zdrowy tryb życia, mieszkanie i nieodzowne dobra materialne. Wartości związane ze sferą psychiczną to dojrzała osobowość, równowaga emocjonalna, wysoki stopień samoświadomości, poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, zaufania, itp. Podstawowe wartości związane ze sferą duchową i religijną to miłość, prawda, odpowiedzialność, wolność, sprawiedliwość, uczciwość, wierność, wytrwałość. Odzyskanie – czy odkrycie po raz pierwszy tego typu wartości – umożliwia uwolnienie się z dokuczliwych stanów charakterystycznych dla człowieka uzależnionego. Chodzi tu zwłaszcza o poczucie bezradności, bezsensu życia, zagubienia, a także o chorobliwą nadkoncentrację na samym sobie, o szukanie szczęścia na drodze iluzorycznej, czyli nie opartej na faktach i rzeczywistych wartościach. Powracający do trzeźwości odkrywa coraz wyraźniej, iż jego głównym problemem był nie tyle alkohol, ile raczej nieumiejętność życia na miarę swych aspiracji i możliwości ze względu na brak adekwatnego systemu wartości. Zauważa, że teraz, gdy jest trzeźwy, jego życie stało się w pewnym sensie trudniejsze i bardziej wymagające oraz, że może wytrwać w trzeźwości i żyć odpowiedzialnie jedynie wtedy, gdy będzie kierował się rzeczywistymi wartościami. Jest to zadanie wyjątkowo trudne w sytuacji człowieka, który przez dłuższy okres naruszał elementarne zasady i wartości. W pierwszej fazie trzeźwienia może więc on wątpić w celowość i możliwość respektowania podstawowych norm moralnych i wartości duchowych, a nawet w samo ich istnienie. Bardzo jest wtedy pomocny kontakt z osobami czy środowiskami, które mogą stać się znakami i świadkami autentycznych wartości oraz dojrzałych kryteriów postępowania.

W tym kontekście jest rzeczą wyjątkowo ważną sposób, w jaki wartości są prezentowane i proponowane trzeźwiejącemu alkoholikowi. Wartości są rzeczywistością obiektywną, niezależną od ludzkiej decyzji, lecz mogą być prezentowane w sposób dojrzały lub błędny. Można je po prostu komuś oznajmiać i – nie zważając na jego aktualne możliwości oraz całokształt dotychczasowych doświadczeń – żądać ich akceptacji i respektowania. Apeluje się wtedy do wysiłku woli. Wartość przyjęta w ten sposób jest zwykle odczuwana subiektywnie jako coś zewnętrznego, narzuconego czy ograniczającego wewnętrzną autonomię. Nawet najbardziej oczywiste wartości mogą być wtedy postrzegane jako przymus, a nie jako źródło mądrości i radości. O wiele skuteczniejsze jest takie prezentowanie wartości, które sprawia, iż człowiek odkrywa je jako coś, czego szukał i potrzebował, a co do tej pory z różnych względów było poza jego zasięgiem. W takim kontekście przyjęcie wartości związane jest nie tyle z wysiłkiem woli, co z pragnieniem i fascynacją oraz z wewnętrznym przekonaniem, iż owe wartości odpowiadają jego istotnym oczekiwaniom oraz zaspakajają najgłębsze aspiracje i dążenia.

Odzyskanie wewnętrznej wolności oraz uczenie się dojrzałej filozofii życia w oparciu o odpowiedzialną hierarchię wartości prowadzi do odzyskania pogłębionych i dojrzałych więzi międzyludzkich. Poza kontekstem interpersonalnym człowiek może nawet przez dłuższy czas łudzić się co do swoich cech, kompetencji, co do stopnia wewnętrznej wolności czy co do wartości, którymi się rzeczywiście kieruje. Miarodajna weryfikacja w tym względzie jest możliwa jedynie w świetle kontaktu z drugim człowiekiem. Tymczasem także w dziedzinie więzi międzyosobowych sytuacja trzeźwiejącego alkoholika jest wyjątkowo trudna. Zwykle przez wiele lat doświadczał on swego rodzaju antywięzi, czyli więzi zaburzonych, czasem wręcz patologicznych. W czynnej fazie uzależnienia głównym partnerem jego życia był alkohol a środowisko, w którym czuł się najpewniej, było zredukowane do ludzi podobnie uzależnionych, jak on. W takim środowisku przeżywane więzi okazywały się chore i destrukcyjne dla wszystkich. Inne środowiska były natomiast traktowane w kategoriach wrogości, agresywności czy poczucia zagrożenia. Trwały powrót do trzeźwości musi w tej sytuacji zakładać odzyskanie – a w niektórych przypadkach zbudowanie po raz pierwszy – autentycznych więzi, które umożliwiają nową jakość życia oraz nową filozofię postępowania.

Więzi interpersonalne obejmują spotkanie z drugim człowiekiem i z Bogiem. W zasadniczy sposób określają też sposób przeżywania samego siebie. Budowanie czy odbudowanie autentycznych więzi dokonuje się zwykle jednocześnie, choć niekoniecznie z równą intensywnością, we wszystkich tych wymiarach. Jest to związane z faktem, że dany człowiek przeżywa postawę wobec siebie i wobec innych ludzi według podobnych zasad i kryteriów. Nie można, na przykład, odnosić się do samego siebie z przyjaźnią i szacunkiem, a jednocześnie w sposób wrogi i agresywny postępować wobec innych. Nie jest też możliwa pozytywna postawa wobec innych ludzi przy jednoczesnym odnoszeniu się do samego siebie z wrogością czy agresją. Ewentualne subiektywne przekonanie o możliwości innego odnoszenia się do siebie niż do innych ludzi, jest iluzją związaną z działaniem psychicznych mechanizmów obronnych, zwłaszcza projekcji.

W sytuacji człowieka uzależnionego, który powraca do życia trzeźwego, nie jest zwykle możliwe szybkie odzyskanie pozytywnych więzi z samym sobą. Wiąże się to z faktem, że początkom trzeźwienia towarzyszy silne poczucie winy, samopotępienia, niepokoju, bezradności, rozgoryczenia i pretensji do samego siebie. Często alkoholik nie wierzy już, że ktoś może go jeszcze kochać i szanować i że on sam ma jeszcze prawo, by być dla siebie przyjacielem. W takim kontekście przeżywanie pozytywnych więzi z Bogiem napotyka na podobne bariery. Jeśli uzależniony jest człowiekiem wierzącym, to w czynnym stadium choroby alkoholowej przeżywa on kontakt z Bogiem głównie w kategoriach lęku, zawstydzenia, niepokoju, ucieczki, a czasem w kategoriach pretensji wobec Boga oraz subiektywnego poczucia rozgoryczenia na skutek wypaczonego rozumienia Bożej miłości.

Odzyskanie autentycznych więzi zaczyna się w tej sytuacji najczęściej od nowego typu kontaktu z drugim człowiekiem czy z określonym środowiskiem ludzi. Dla wielu uzależnionych punktem przełomowym okazuje się spotkanie z konkretną osobą, która zamiast potępiać czy atakować chorego, zwróciła się do niego z kompetentną, życzliwą ofertą pomocy lub która stanowczo lecz przyjaźnie wyegzekwowała konsekwencje nadużywania alkoholu (np. pracodawca). Ze zrozumiałych względów jest bardzo trudno o zachowanie przyjaznej a jednocześnie stanowczej postawy wobec uzależnionego. Wymaga to kompetencji, cierpliwości, równowagi emocjonalnej, empatycznego rozumienia przeżyć i sytuacji chorego. Istotne jest tutaj stworzenie własną postawą warunków, by alkoholik mógł doświadczyć, że jest traktowany z szacunkiem, życzliwością oraz zaufaniem dostosowanym do jego aktualnego zachowania. Jeśli alkoholik doświadcza tego typu jakościowo nowych spotkań i kontaktów, to przezwycięża stopniowo swój dotychczasowy sposób traktowania ludzi i odnoszenia się do nich. Do tej pory bywał zwykle agresywny, oskarżał, miał pretensje. W postawie innych ludzi upatrywał źródło własnych nieszczęść, cierpień i porażek. Obecnie odkrywa stopniowo zaskakującą radość przyjaźni, zaufania, wzajemnej życzliwości i wsparcia. Trzeźwiejący doświadcza wprawdzie, że więzi z innymi nadal posiadają także wymiar ciężaru i powinności, ale to właśnie wierność temu ciężarowi staje się źródłem radości i satysfakcji, która nie jest osiągalna na innej drodze.

Nowe, pozytywne doświadczenia w kontaktach z ludźmi umożliwiają także nowy sposób kontaktowania się z Bogiem. Programu Anonimowych Alkoholików, który umożliwił powrót do trzeźwości wielu milionom ludzi na całym świecie, wyraża to w następujący sposób: „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga.” ( Krok III). Trzeźwiejący alkoholik – zwykle dzięki ludzkiej mediacji – odkrywa ze zdumieniem, że jest nadal cenny w oczach Bożych, że odzyskuje więzi przyjaźni. W konsekwencji następuje stopniowe umacnianie wiary, nadziei i miłości. Tego typu przemiany i doświadczenia owocują odwagą przyjęcia prawdy (pobłądziłem, zgrzeszyłem i nie poradzę sobie bez Boga) oraz postawą zaufania (ufam, że z Bogiem mogę pozostać trzeźwy i że On jest moją mocą i mądrością). Stopniowo w coraz większym stopniu uzależnieni dążą „poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem (jakkolwiek Go pojmujemy), prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia” (Krok XI programu AA). Warto w tym kontekście wyjaśnić, iż dopowiedzenie, że chodzi o Boga „jakkolwiek Go pojmujemy”, ma na celu deklarację, iż program AA nie jest związany z jakąś jedną tylko formą religii czy wyznania. Dopowiedzenie to wynika także z faktu, że człowiek uzależniony w pierwszej fazie trzeźwienia rozumie Boga często w sposób powierzchowny, błędny a nawet karykaturalny. Potrzebuje więc czasu, by rozumieć Go w sposób coraz bardziej pogłębiony i prawdziwy. Wyrażenie „Bóg, jakkolwiek Go pojmujemy” nie oznacza natomiast, że może tu chodzić o kogoś lub o coś, co nie jest prawdziwym Bogiem. Wtedy bowiem program Dwunastu Kroków AA prowadziłby do uwalniania się z uzależnienia od alkoholu za cenę uzależniania się od jakiejś rzeczy, osoby lub grupy ludzi (por. Krok XI). Trzeźwiejący alkoholik powraca do Boga, od którego oddalił się w czynnej fazie choroby. W zaawansowanej fazie zdrowienia nie jest to zwykle powrót do stanu sprzed choroby, ale oznacza przeżywanie więzi z Bogiem w sposób o wiele bardziej osobisty i dojrzały niż przed pojawieniem się alkoholizmu.

Odzyskanie pozytywnych więzi z ludźmi i z Bogiem umożliwia alkoholikowi budowanie nowego rodzaju więzi z samym sobą. Umożliwia też traktowanie i przeżywanie samego siebie w nowy sposób. W życiu trzeźwiejącego dokonuje się proces pojednania z samym sobą. W jego sytuacji bywa to nieraz trudniejsze zadanie niż pojednanie się z drugim człowiekiem czy z Bogiem. Ktoś, kto wcześniej sobą gardził, nienawidził siebie i nie widział dla siebie nadziei na przyszłość, teraz uczy się przyjmować i przeżywać samego siebie w kategoriach przyjaźni, szacunku i troski o własny rozwój oraz o jakość swojego życia. Zaczyna godzić się z prawdą o sobie po to, by się przemieniać a nie po to, by się potępiać i uznawać za więźnia przeszłości. Stawia sobie twarde wymagania, ale jednocześnie staje się cierpliwym realistą. Odbudowuje zaufanie do siebie w miarę osiągania pozytywnych doświadczeń i staje się dla siebie samego partnerem cennym i ważnym we własnych oczach. Nie ma już potrzeby oszukiwania samego siebie z lęku przed bolesną prawdą, lecz odzyskuje wewnętrzną wolność i odwagę, by realistycznie widzieć własne możliwości i ograniczenia. Troszczy się o zdobycie potrzebnych kompetencji a także o jakość środowiska, w którym żyje i pracuje. Jest więc autentycznym przyjacielem samego siebie dokładnie według tych samych zasad i kryteriów, jakie weryfikują prawdziwą przyjaźń wobec innych ludzi.

Proces trzeźwienia wymaga ponadto odważnego podjęcia problemu krzywdy, winy i odpowiedzialności za własną przeszłość. Jest to zrozumiałe, gdy uświadomimy sobie, że choroba alkoholowa niesie ze sobą określoną sumę zła i krzywd wyrządzonych przez chorego sobie samemu i innym ludziom. Rozliczenie się z przeszłością to zagadnienie bardzo złożone i wielopłaszczyznowe. Łatwo tu o uproszczenia i jednostronność. Ci, którzy nie znają mechanizmów choroby alkoholowej, łatwo utożsamiają nadużywanie alkoholu i wszystkie tego konsekwencje z grzechem i winą moralną. Z drugiej strony istnieje ryzyko traktowania wszystkich zachowań alkoholika jedynie w kategoriach choroby, a więc z wyłączeniem wymiaru moralnego. Oba spojrzenia są nie tylko błędne, ale też niebezpieczne. W pierwszym przypadku chory może czuć się wprost przytłoczony ciężarem zarzucanych mu win, z których większości nie popełnił przecież w sposób świadomy i dobrowolny. Agresywne ataki i przesadne moralizowanie ze strony środowiska może doprowadzić u alkoholika do stanu samopotępienia, wstrętu wobec samego siebie albo do patologicznego poczucia winy. Jest też możliwa reakcja przeciwna. Może dojść do agresywnej obrony, izolowania się od środowiska czy negowania nawet rzeczywistych win. W tym drugim przypadku grozi złudzenie, iż skoro alkoholizm jest chorobą, to nie jest konieczny żaden rozrachunek moralny z przeszłością. Pozostałby wtedy nierozwiązany problem krzywdy, winy i zadośćuczynienia, co także blokuje powrót do trwałej trzeźwości. Warto więc podać kilka podstawowych zasad i wyjaśnień, które mogą chronić przed uproszczeniami czy jednostronnością spojrzeń w tej kwestii.

Należy, po pierwsze, odróżniać fakt naruszenia nakazów czy zakazów moralnych od kwestii indywidualnej odpowiedzialności moralnej. Normy moralne mają bowiem wartość uniwersalną, czyli dotyczą wszystkich ludzi. Odnosi się to także do normy: nie należy nadużywać alkoholu. Natomiast odpowiedzialność moralna za naruszenie tego typu norm jest zawsze kwestią indywidualnej odpowiedzialności. Zmienia się ona w zależności od stopnia świadomości i wolności danej osoby. Dla przykładu diametralnie inna będzie odpowiedzialność dorosłego i świadomego człowieka, który nadużywa alkoholu, od odpowiedzialności dziecka nakłanianego do picia przez uzależnionych rodziców. Każde nadużycie alkoholu jest zachowaniem destrukcyjnym i krzywdzącym, ale kwestia winy moralnej powinna być w każdym wypadku rozpatrywana indywidualnie, z uwzględnieniem specyficznego dla danej osoby zakresu wolności i świadomości.

Po drugie, choroba alkoholowa może w określonych wypadkach ograniczać lub nawet znosić odpowiedzialność moralną za dane czyny — na skutek ograniczenia lub całkowitego pozbawienia kogoś świadomości i/lub wolności – ale nie eliminuje przez to faktu, że człowiek nadużywający alkohol wyrządził konkretne krzywdy sobie i innym ludziom, za które zobowiązany jest zadośćuczynić, na ile jest to tylko możliwe. Należy więc odróżniać krzywdę od winy moralnej czy grzechu (grzech to uznanie winy moralnej wobec Boga). Trzeba też odróżniać zasadę ponoszenia naturalnych konsekwencji za własne zachowania od zagadnienia ewentualnej odpowiedzialności moralnej czy prawnej za wyrządzoną krzywdę. Choroba alkoholowa jest w każdym przypadku związana z określoną sumą krzywd wyrządzonych konkretnym ludziom, za które należy wynagrodzić niezależnie od stopnia winy i odpowiedzialności moralnej związanej z popełnionym złem.

Po trzecie, podjęcie rozrachunku z przeszłością jest jednym z koniecznych warunków, by odzyskać trwałą trzeźwość. Dojrzałe i uczciwe rozwiązanie tego problemu dokonuje się jednak stopniowo, gdyż wymaga od trzeźwiejącego odzyskania równowagi emocjonalnej i intelektualnej, a także odzyskania podstawowych więzi i wartości. Dopiero wtedy ma on szansę zrozumieć, że alkoholizm jest chorobą i jednocześnie uznać fakt, że ta choroba została poprzedzona nadużywaniem alkoholu, a to stawia problem winy i odpowiedzialności moralnej. Wtedy też może w dojrzały sposób uświadomić sobie, że choroba alkoholowa nie zwalnia od ponoszenia konsekwencji za określone czyny i wyrządzone zło. Również wtedy, gdy owo zło zostało dokonane przy ograniczonej czy wręcz zniesionej świadomości i wolności wewnętrznej. Krzywda pozostaje bowiem także wtedy krzywdą, a świadomość krzywd domaga się odważnego rozrachunku z przeszłością i zadośćuczynienia. Inaczej pozostanie ciągle otwartą i niepokojącą raną, zagrażającą trwałej trzeźwości. W praktyce rozrachunek z przeszłością oznacza uczciwe uznanie wyrządzonych krzywd i – na ile jest to tylko możliwe – ich naprawienie i zadośćuczynienie ludziom pokrzywdzonym. Oznacza też cierpliwą i konsekwentną postawę miłości i odpowiedzialności w obecnym życiu. Zło z przeszłości najpełniej bowiem zwycięża się czynieniem dobra w teraźniejszości.

Po czwarte, rozrachunek z przeszłością dokonuje się w kontekście kontaktów międzyosobowych, głównie w kręgu osób z najbliższej rodziny. Jeśli traktują one alkoholizm jako synonim grzechu i zła moralnego, to zwykle prowokują reakcję obronną chorego i tendencję do negowania wszelkiej odpowiedzialności za własne zachowania. Ponadto osobom z najbliższego otoczenia człowieka uzależnionego grozi pokusa potępiania i obwiniania go za wszelkie przeżywane problemy i trudności. Także za te, za które nie jest on w rzeczywistości odpowiedzialny. Błędne rozumienie odpowiedzialności moralnej alkoholika może więc w istotny sposób utrudnić mu dojrzały rozrachunek z przeszłością oraz adekwatne rozwiązanie problemu krzywdy, winy i odpowiedzialności. Natomiast życzliwa przyjaźń, delikatność i szacunek, cierpliwość i empatyczne wczuwanie się w położenie uzależnionego może w dużym stopniu ułatwić mu i przyspieszyć proces zadośćuczynienia, przebaczenia i pojednania. W każdym wypadku wymaga to jednak dłuższego czasu. Doświadczenie wielu uzależnionych potwierdza, że tego typu proces dokonuje się w dojrzały sposób na ogół nie wcześniej niż po kilku latach trzeźwości.

Wyżej opisane procesy, które warunkują powrót człowieka uzależnionego do trwałej trzeźwości, prowadzą stopniowo do zupełnej przemiany jego sposobów myślenia, wartościowania, przeżywania emocjonalnego, do nowego rodzaju kontaktu z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą. Umożliwiają też rozrachunek z dramatycznie nieraz trudną przeszłością oraz z ciężarem zła wyrządzonego innym i sobie samemu. Tego typu jakościowy rozwój nie może być oczywiście kwestią jednorazowego wysiłku. Jest procesem trwającym do końca życia i wymagającym nieustannej czujności i siły. Najtrudniejszy jest jednak niewątpliwie sam początek, bo wymaga nieraz heroicznego wysiłku, zwycięstwa nad samym sobą, nadziei wbrew nadziei a także uwierzenia, że nowe życie jest jeszcze w ogóle możliwe. Wtedy, gdy uzależniony zacznie doświadczać radości z nowego stylu życia według autentycznych wartości i więzi, to odkrywa potężne źródło siły oraz motywacji, by trwać w abstynencji i tak postępować, aby mieć satysfakcję z życia, które wydawało się już beznadziejne i przegrane. Podstawowym źródłem siły, potrzebnej do wytrwania, okazują się odzyskane więzi z określonymi osobami i grupami ludzi, a także przyjaźń z Bogiem i z samym sobą.

Jak zaznaczyliśmy wcześniej, pomoc najbliższego środowiska jest nieodzowna, by alkoholik zaczął w ogóle widzieć swój problem i by podjął próbę życia bez alkoholu. Wsparcie środowiska jest też zwykle nieodzowne a przynajmniej bardzo pomocne w zachowaniu trzeźwości. Trzeba jednak w sposób stanowczy stwierdzić, iż udzielanie tego typu pomocy wymaga nie tylko dobrej woli i osobistej dojrzałości, lecz także bardzo specyficznych i szczegółowych kompetencji, dokładnie tak jak przy udzielaniu pomocy np. diabetykowi czy człowiekowi ze stwardnieniem rozsianym. Tymczasem w naszym społeczeństwie jest jeszcze wiele osób i środowisk przekonanych, że wystarczy tu po prostu zdrowy rozsądek lub intuicja. W obliczu skomplikowanych mechanizmów choroby alkoholowej takie przekonanie jest mylne i niebezpieczne. Każdy więc, kto chce skutecznie i adekwatnie wspierać trzeźwiejącego, powinien najpierw zwrócić się do specjalisty lub przynajmniej sięgnąć po fachową literaturę, by precyzyjnie poznać i zrozumieć naturę choroby alkoholowej oraz właściwe strategie pomagania w poszczególnych fazach powrotu do trzeźwości.

Dopiero po uzyskaniu tego typu kompetencji dana osoba może adekwatnie pomagać, czyli być tak obecna w życiu chorego i tak wobec niego postępować, aby stwarzać mu szansę na optymalny rozwój. Jest to zresztą zasada odnosząca się do wszystkich sytuacji. Przyjazna a jednocześnie adekwatna pomoc to podstawowa forma miłości, która jest najskuteczniejszą metodą promocji człowieka i która wyraża się w takim sposobie postępowania i rozmawiania z danym człowiekiem, która jest dostosowana do jego niepowtarzalnej sytuacji oraz aktualnego zachowania. Optymalne warunki trwałej trzeźwości pojawiają się wtedy, gdy tego typu pomocy udziela uzależnionemu szerszy krąg osób z różnych środowisk oraz gdy czyni to w sposób długofalowy. Niewątpliwie jednak niektóre osoby i środowiska mają w tym względzie szczególne znaczenie. Największe możliwości posiada zwykle osoba, która stanowi najbardziej znaczącą postać w życiu trzeźwiejącego ze względu np. na więź emocjonalną czy na posiadany autorytet. Taką osobą jest często współmałżonek, ktoś z rodziców lub najważniejszy przyjaciel. Istniejące więzi z jednej strony ułatwiają pomaganie, gdyż stanowią potężne źródło motywacji dla obu stron, lecz z drugiej strony mogą stanowić czynnik utrudniający, gdyż łatwo wtedy o subiektywność patrzenia na sytuację chorego a także o zbytni pośpiech w dążeniu do udzielania mu pomocy.

Ponadto choroba alkoholowa dotyka także partnerów osoby uzależnionej, naruszając ich własną równowagę emocjonalną oraz powodując zwykle szereg bolesnych urazów zranień emocjonalnych.. W tej sytuacji adekwatne pomaganie trzeźwiejącemu wymaga nie tylko nabycia określonych informacji i kompetencji, ale także przezwyciężenia osobistych trudności, będących konsekwencją życia w bezpośredniej bliskości z osobą uzależnioną. Chodzi tu o cały zespół charakterystycznych zaburzeń, zwanych koalkoholizmem lub współuzależnieniem. Zagadnienie to zostanie omówione w oddzielnym rozdziale. Przezwyciężenie takich obciążeń wymaga zwykle pomocy specjalistycznej i czasami powinno przybrać postać terapii w sensie ścisłym. Warto jednak, by osoba współuzależniona podjęła tego typu wysiłek zarówno ze względu na dobro własne jak i na duże możliwości udzielenia skutecznej pomocy trzeźwiejącemu partnerowi. Rodzi się wtedy szansa na rzeczywiste i wzajemne rozumienie się oraz respektowanie aktualnych potrzeb i możliwości a także na dojrzałe analizowanie wspólnie przeżytej bolesnej historii, w której – patrząc z perspektywy czasu – obie strony mogą odkryć własne błędy i słabości.

Istotne znaczenie dla trwałej trzeźwości uzależnionego ma oczywiście całe środowisko rodzinne. Odzyskanie wewnętrznej wolności i hierarchii wartości, odpowiedzialności i więzi, rozwiązanie problemu krzywdy i winy dokonuje się bowiem i weryfikuje głównie w tym właśnie środowisku. Sytuacja optymalna jest więc wtedy, gdy wszystkie osoby z kręgu najbliższej rodziny zatroszczą się o adekwatne poznanie i rozumienie choroby alkoholowej, o odzyskanie własnej równowagi psychicznej oraz o takie zreorganizowanie życia rodzinnego, by przywrócić trzeźwiejącemu role i funkcje, do podjęcia których staje się on zdolny w miarę swojego rozwoju i trzeźwienia. Z tego właśnie względu nowoczesne ośrodki terapeutyczne przewidują w ramach programu terapii pomoc psychiczną i duchową dla wszystkich członków rodziny uzależnionego oraz uczą ich prawidłowych postaw i zachowań wobec pacjenta, gdy ten zakończy już terapię alkoholową.
Ks. Marek Dziewiecki

źródło: Laboratorium wiary i kultury

Nowa pozycja w kanonie literatury AA

Fundacja BSK wyraziła zgodę na wydanie książki pt „Historia AA w Polsce” (tom I);

Łamanie zasad AA

Jak podały służby Intergrupy
"Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych podała informację, że członkowie Wspólnoty AA w Polsce w jej imieniu wzięli 1 200 000,00 zł. od różnego rodzaju urzędów. Pieniądze te przeznaczone zostały na działalność różnych stowarzyszeń, organizacji pielgrzymek, zabaw, wynajem lokali, udziału w warsztatach itp. "

Takie postępowanie łamie zasady AA;

Czy alkoholicy budzą we mnie pogardę?

Jeśli masz do czynienia z alkoholikiem, możesz się naturalnie irytować, że człowiek jest taki slaby, głupi i nieodpowiedzialny. Nawet jeśli rozumiesz tę chorobę lepiej, takie odczucie może cię nadal ogarniać.
Anonimowi Alkoholicy str.22

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy inni alkoholicy którzy nie chcą wracać do zdrowia, budzą we mnie irytację i pogardę?
i

AA to wspólnota w działaniu

AA to coś więcej niż zbiór zasad , to wspólnota alkoholików w działaniu. Musimy nieść posłanie, bo inaczej AA zacznie się kurczyć i rozsypywać, a ci, których nie obdarowano prawdą, mogę po prostu umrzeć.
Jak to widzi Bill str. 13

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy praca z innymi alkoholikami wniosła w moje życie nowe wartości?
- Czy zdaję sobie sprawę z powagi Tradycji Piątej?

Mityng opłatkowy (:

Wybrałem się na piątkowy mityng. Nie miałem bardzo czasu ale wygospodarowałem sobie jednak parę minut i szybko aby zdążyć jechałem z przekroczeniami przepisów momentami, bo potrzebowałem. Chciałem opowiedzieć o przeżytym dziś wstrząsie jaki przeżyłem z powodu śmierci kolegi z pracy, bliskiego kolegi. Wstrząsie, który być może zaprowadziłby mnie do stolika w restauracji (tak uważam)
Jakież było moje zdziwienie gdy wszedłem do budynku, wisiała kartka "Dziś mityng otwarty, opłatkowy z opiekunem duchowym księdzem ..tu nazwisko.)
Mityng otwarty gdy powinien być zamknięty, mityng dla mnie, mój miting!
Mityng z księdzem który dla mnie jest tu jak najbardziej nie na miejscu.

Wszystko to zniosłem w tamtym roku, omawiane było to zdarzenie na Intergrupie
Przekazane zostały grupie z Mielca wytyczne jak można rozwiązać sprawę (zorganizować opłatek przed lub po mityngu) i ... dupa, sytuacja się powtarza!

Ja alkoholik, potrzebujący zostałem przez wspólnotę AA olany ciepłym moczem

Czy potrafię..?

Nic lepiej nie umacnia niezależności od alkoholu jak intensywna praca z innymi alkoholikami. Zarówno ty, jak i twój podopieczny musicie na co dzień kroczyć drogą, która zapewnia wam duchowy rozwój.. Postępuj zgodnie ze wskazówkami Siły Wyższej, a wkrótce będziesz żył w nowym, cudownym świecie. I to bez względu na położenie, w jakim się obecnie znajdujesz!
Anonimowi Alkoholicy str. 77, 86-87


Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy potrafimy odważnie i z pogodą ducha stawić czoło biedzie, chorobie, samotności lub żałobie?

Czy uważam, że w AA nic się nie musi?

Zaproponuj mu swoją przyjaźń i koleżeństwo. Powiedz, że jeśli chce zdrowieć, zrobisz wszystko, aby mu pomóc.
Anonimowi Alkoholicy str. 82

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy muszę spełniać jakieś warunki aby powrócić do zdrowia?
- Czy uważam, że w AA nic się nie musi?

Czy AA to JA?

Nigdy nie rozmawiaj z alkoholikiem z wyżyn moralizatorstwa. Przedstaw mu po prostu komplet narzędzi służących do rozwoju duchowego. Objaśnij mu, jak ty je w swojej pracy nad sobą zastosowałeś.
Anonimowi Alkoholicy str. 82

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy w mentorski sposób przemawiam do nowicjusza w imieniu całego AA?
- Jaka jest moja prawdziwa postawa wobec niego?

Trzeżwy alkoholik to egoista?

Nasze osobiste życie jako alkoholików zależy od stałego myślenia o innych i o tym, jak możemy dopomóc im w potrzebie.
Anonimowi Alkoholicy str. 16

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy nadal jestem skupiony na sobie i na swoim dobrym samopoczuciu?

Tradycja XII

Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy swoją przynależność do AA powinienem utrzymywać w tajemnicy, czy też powinienem ujawnić ją w rozmowie prywatnej, jeśli wiem, że może to pomóc innemu alkoholikowi?

Czy znam rozwiązanie problemu które oferuje AA?

Faktem nadzwyczajnym dla każdego z nas jest to, że odkryliśmy wspólną drogę do rozwiązania problemu. Znaleźliśmy sposób, który aprobujemy i w imię, którego możemy połączyć się w braterskiej i harmonijnej akcji. To jest Wielka Nowina, którą objawia ta książka wszystkim cierpiącym z powodu alkoholizmu.
Anonimowi Alkoholicy str. 14

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy znam rozwiązanie problemu które oferuje AA.
- Czy jestem w stanie Uwierzyć AA?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy moje wypowiedzi zawsze odbiciem zasad zawartych Tradycji Dziesiątej, czy też mogą dostarczać argumentów krytykom i przeciwnikom AA?

Potrzebujemy pokory

Potrzebujemy jej pokory po to, by zesłane nam dobrodziejstwa nigdy nas nie zepsuły i byśmy nigdy nie przestali myśleć z wdzięcznością o Nim, który miłościwie panuje nad nami wszystkimi.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR. 191

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy ludziom, którzy cierpieli na skutek naszej choroby, możemy okazać taki sam rodzaj zaufania, jakim obdarzamy sponsora w AA?
- Czy uważam, że wiem co jest dla mnie najlepsze?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy pysznię się swoimi osiągnięciami i dokonaniami?

Miłość w 12 kroku AA

W swym najgłębszym sensie, Dwunasty Krok mówi o miłości, o takim jej rodzaju, na który nie ma ceny.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR. 106

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy jesteśmy zdolni wnieść w niejednokrotnie okaleczone życie rodzinne tego samego ducha miłości i tolerancji, z którym przychodzimy do grupy AA?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy zadania wynikające z przynależności do AA wypełniam w taki sposób, żeby pozostawać w zgodzie nawet z własnym sumieniem?

Praca z innymi

Praca z innymi wniesie do życia każdego z nas nowe wartości. Zobaczyć, jak ludzie odzyskują zdrowie, jak pomagają innym, jak znika samotność i rozwija się wspólnota, mieć wokół siebie mnóstwo przyjaciół – to przeżycia, których nie wolno stracić… Częste wzajemne kontakty między nami oraz spotkania z nowymi przybyszami do Wspólnoty są jasną stroną naszego życia.
ANONIMOWI ALKOHOLICY STR.77

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy pracuję ze sponsorem i czy pomagam innemu alkoholikowi we Wspólnocie AA, jako jego sponsor? A jeśli nie to dlaczego?


Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy narzekam na zachowanie niektórych uczestników AA, zwłaszcza tych, którym płaci się za pracę dla Wspólnoty? A ja sam to niby jestem taki mądry, co?

Jak postępować z alkoholikiem?

Życie z osobą uzależnioną od alkoholu jest bardzo trudne. Aby pomóc takiej osobie, potrzebna jest przede wszystkim odwaga, wiara i ogromna siła wewnętrzna. Zdarza się bowiem, że najbliższa alkoholikowi osoba może potrzebować więcej pomocy, niż on sam.

Pomoc rodziny

Sposób niesienia pomocy alkoholikowi zbyt często nacechowany jest nieodpowiednim postępowaniem. Obwinianie, robienie wyrzutów, groźby i kłótnie - to pierwszy i najczęściej popełniany błąd - zwłaszcza, gdy uzależniony jest jeszcze pod wpływem alkoholu, takie działanie z góry skazane jest na porażkę.

Drugim, równie błędnym zachowaniem jest poddanie się, rezygnacja z nakłaniania alkoholika do podjęcia leczenia. Zaś trzecim - traktowanie nałogu alkoholowego jako wstydliwego problemu lub robienie z niego tajemnicy przed całym światem. A przecież alkoholizm to nie żadna hańba, tylko choroba - uleczalna, o której powinno się rozmawiać.

Chcąc pomóc alkoholikowi

należy:


dowiedzieć się jak najwięcej o alkoholizmie i stosować te informacje najlepiej najpierw w swoim, a dopiero później w życiu alkoholika;
brać udział w spotkaniach AA (dla anonimowych alkoholików) i Al-Anon (dla członków rodzin alkoholików), a także szukać pomocy u osób, mających pewne doświadczenie w tej dziedzinie;
zmienić nastawienie względem alkoholika - zrozumienie problemu naprawdę może przyspieszyć powrót do zdrowia;
zachęcać alkoholika i wspierać go (współuczestniczyć) w wykonywaniu różnych pożytecznych rzeczy,

nie należy:

odkładać w nieskończoność uświadomienia sobie faktu, iż alkoholizm to postępująca, w miarę picia pogarszająca się choroba;
robić alkoholikowi wykładów, prawić kazań, wygrażać się i kłócić - nie ma znaczenia czy jest trzeźwy, czy pijany;
nie pić razem z nim;
nie brać odpowiedzialności za jego słowa i czyny;
nie chować przed nim butelek, ani nie wylewać ich zawartości;
nie żądać, ale nie wierzyć w puste obietnice dotyczące ograniczenia bądź całkowitego zaprzestania picia.

Leczenie odwykowe

Oprócz wsparcia najbliższych, w walce z alkoholizmem potrzebna jest również pomoc specjalisty terapii uzależnień - osoby, która dobrze zna się na mechanizmach rządzących tą chorobą. Leczeniem zajmują się stacjonarne i niestacjonarne zakłady lecznictwa odwykowego, a także inne zakłady opieki zdrowotnej.

Poddanie się terapii odwykowej jest dobrowolne, ale w przypadku gdy nadużywanie alkoholu prowadzi do:

rozpadu życia rodzinnego,
demoralizacji nieletnich,
uchylania się od obowiązków zawodowych,
regularnego zakłócania spokoju bądź porządku publicznego,

po badaniu przeprowadzonym przez biegłego, wydana zostaje opinia w przedmiocie uzależnienia od alkoholu i następuje wskazanie rodzaju zakładu leczniczego.

O zastosowaniu obowiązkowego leczenia orzeka sąd rejonowy, właściwy dla miejsca zamieszkania lub pobytu osoby uzależnionej. Sąd wszczyna postępowanie na wniosek gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych lub prokuratora. Wraz z wnioskiem złożona zostaje zebrana dokumentacja i opinia biegłego, a jeśli takiej brakuje - sąd zarządza poddanie się uzależnionego od alkoholu odpowiednim badaniom.

Podstawa prawna:

Ustawa z dnia 26 października 1982 roku o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (tekst jednolity: Dz.U. z 2002 r., Nr 147, poz. 1231, z późn. zm.)

Ambicja

Prawdziwa ambicja jest czymś innym niż sądziliśmy. Prawdziwą ambicją jest szczere pragnienie pożytecznego życia i pokornej wędrówki w promieniach łaski Bożej.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR.124

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy możemy traktować cały nowy wzór życia z równie gorącym zamiłowaniem, jak tę jego część, którą odkrywamy próbując pomóc innym alkoholikom w osiągnięciu trzeźwości?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy robię wszystko co w mojej mocy, aby wspierać AA finansowo?
- Kiedy ostatnio anonimowo zaprenumerowałem dla kogoś w prezencie np. biuletyn Zdrój?

Jak stosować zasady...

Ale na dłuższą metę okazuje się dość wyraźnie, że wszystkie te problemy są jedynie początkowymi trudnościami i mogą obrócić się tylko na dobre, jeśli coraz usilniej będziemy poszukiwać odpowiedzi we wszystkich Dwunastu Krokach.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR.111

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Jak stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy moje zachowanie odzwierciedla zasady zawarte w Tradycji Szóstej, czy też zadaje im kłam?

Nieść posłanie

Ale wkrótce przekonujemy się, że mocą jakiegoś Boskiego paradoksu – bezinteresownie dając z siebie czuje się hojnie wynagrodzony, niezależnie od tego, czy jego dar został przyjęty, czy nie. Mimo licznych jeszcze ułomności charakteru, instynktownie wie, że Bóg umożliwił mu zrobienie wspaniałego początku nowych tajemnic, radości i doświadczeń, o których nigdy nawet mu się nie śniło.

Niemal każdy członek AA stwierdza, że nic nie daje głębszej satysfakcji niż dobrze zrobiony Dwunasty Krok.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR.109

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy niosąc posłanie, uczestnicząc w mityngach, koncentrując się na sprawach aowskich, nie zaniedbuję domu, rodziny, bliskich, pracy zawodowej, własnego zdrowia?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy jestem osobiście odpowiedzialny za pomaganie mojej grupie w wypełnianiu jej głównego celu?
- Na czym polega moja rola?

AA to coś więcej

AA to coś więcej niż tylko zbiór zasad – to wspólnota alkoholików w działaniu. Musimy nieść posłanie, bo inaczej AA zacznie się kurczyć i rozsypywać, a ci, których nie obdarowano prawdą, mogą po prostu umrzeć.
JAK TO WIDZI BILL str.13

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Czy jestem gotów do pomagania innym?
- Jakie znam formy niesienia posłania w duchu Wspólnoty AA?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy próbuję czasem sprawić, aby jakaś grupa AA podporządkowała się moim normom postępowania, zamiast kierować się własnymi?

Jakiego rodzaju posłanie staramy się nieść

W miesiącu grudniu wypowiadamy się na temat Dwunastego Kroku i Dwunastej Tradycji.

Praktyka dowodzi, że nic lepiej nie umacnia niezależności od alkoholu, jak intensywna praca z innymi alkoholikami. Ten sposób jest zawsze skuteczny. Nawet wtedy, kiedy inne zawodzą
ANONIMOWI ALKOHOLICY STR. 77

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Jakiego rodzaju posłanie staramy się nieść innym alkoholikom?
- Co to jest dwukrok?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Czy z moich opinii o innych uczestnikach Wspólnoty i rzucanych na ich temat uwag można by mylnie wywnioskować, że pragnienie zaprzestania picia nie jest jedynym warunkiem przynależności do AA?

Przebudzeni duchowo

„Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków……….”
(DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR.106)

Krok XII
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Dlaczego przebudzenie duchowe jest w tym Kroku opisane jako bezpośredni rezultat pracy nad Krokami, a nie jako jeden z wielu możliwych rezultatów?

Tradycja XII
Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Jeśli nie ufam ludziom, którzy działają obecnie w służbach AA, to chciałbym, żeby kto był upoważniony do naprowadzenia ich na właściwą drogę?

Duch anonimowości


Tradycja dwunasta wspólnoty AA

"Kierowani duchem anonimowości staramy się wyrzec naturalnych pragnień, by się osobiście wyróżnić jako członkowie AA zarówno spośród innych alkoholików, jak i spośród innych ludzi."
12x12 str 186.

Mój piciorys

Wyszedłem na środek grupy. Z wielkim trudem wyrzuciłem z siebie, że jestem alkoholikiem. A potem, kiedy miałem to już za sobą, piłem trzy dni na umór gdzieś pod parkową ławką.

Jestem Zdzichu, zawodowy kierowca. Alkoholik. Nie piję od 14 lat. Chcę ci opowiedzieć historię mojego długiego piciorysu. Być może ktoś się w niej przejrzy? Coś zobaczy? Może komuś zapali się w głowie czerwona lampka? Posłuchaj więc mnie uważnie. Ku przestrodze. Albo, jak kto woli, ku pokrzepieniu.
Początek

Pewnie się nie zdziwisz, kiedy powiem, że mój ojciec sporo pił. Pytasz, czy był alkoholikiem? Nie, nigdy nie odważyłbym się tak o nim powiedzieć. Do tego trzeba się samemu przyznać, to musi być czyjaś autonomiczna decyzja. A ojciec nigdy tego nie wypowiedział na głos. Ale pił. I to dużo za dużo. Zmarł młodo, w wieku 56 lat. Dziś wiem, że powodem był alkohol.

Napatrzyłem się...

Mój pierwszy raz? Miałem 14 lat, upiłem się winem na zabawie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mam tzw. złe predyspozycje, czyli zadatki na rasowego alkoholika.

Ale gdyby ktoś znający się na rzeczy spojrzał wtedy na mnie, to wiedziałby od razu, że jestem ostatnią osobą, która powinna chwytać za butelkę. Bo piłem jakoś inaczej niż wszyscy - nigdy w "normie", tak żeby sobie trochę wypić i odstawić. Nie, ja zawsze upijałem się do końca, aż do "urwania" filmu. Rodzina oczywiście przestrzegała, że to się źle skończy, mama nawet kiedyś powiedziała: zobaczysz, jak tak dalej pójdzie, będzie kiedyś pił denaturat. Wówczas ją wyśmiałem. Byłem młody, miałem silny organizm, powtarzałem sobie: alkohol nigdy nie da mi rady. Jestem mocniejszy od niego.

Po szkole zawodowej jako kierowca mechanik trafiłem w latach 70. na Śląsk - tam się wówczas bardzo dobrze zarabiało. Wszystkie pieniądze przeznaczałem na alkohol i zabawę. Wódka lała się strumieniami. Ale to wszystko było jeszcze w "normie" - przynajmniej kiedy dziś porównuję tamten czas z późniejszymi latami. Odrobiłem wojsko i zacząłem jeździć po kraju jako zawodowy kierowca. W tym fachu były tzw. dni kierowcy - czyli sobota na większe picie i niedziela na kurację. Wtedy jeszcze nie piłem codziennie, ale jeżeli już popiłem, to na całego. Czasami trochę się przy tym narozrabiało - kogoś się uderzyło, coś się komuś porwało w gniewie, nabiło guza. Ot, takie zwykłe pijackie awantury.

W tym swoim przekonaniu, że jestem silniejszy od alkoholu, poznałem pierwszą żonę. Dziś, po wielu latach pijaństwa, stwierdzam gorzko, że ożeniłem się po pijanemu, w amoku alkoholowym. Nic dziwnego, że moje małżeństwo trwało bardzo krótko - zaledwie trzy miesiące. Mimo to dalej uważałem, że jestem taki mocny i wspaniały. Nieważne, że jak ta ostatnia świnia porzuciłem żonę, która była już wówczas w czwartym miesiącu ciąży...

W końcu to ja byłem najważniejszy. Ja i mój alkohol.
Ciągi

Z czasem te dwu-, trzydniowe popijawy zaczęły zamieniać się w tygodniowe ciągi. Potem w miesięczne. W końcu przestałem już zupełnie chodzić do pracy. Zresztą i tak nie miałem gdzie iść, bo już wcześniej straciłem na trzy lata prawo jazdy za jazdę na "podwójnym gazie". Tak, masz rację, dla kierowcy to zawodowy wyrok śmierci.

Alkohol zaczął niepodzielnie rządzić moim życiem. Nie uwierzysz, jak bardzo wóda może rządzić i sterować człowiekiem. To wie tylko ten, kto choć raz był w ciągu...

Staczałem się coraz niżej. Obijałem się po różnych miastach, spałem na dworcach i klatkach schodowych, na betonie i na gołej ziemi. Wtedy w moim życiu pojawił się już denaturat. Przepowiednia mojej mamy sprawdziła się co do joty...

Na początku lat 90. zakotwiczyłem na dłużej w Poznaniu. Zaczęła się sinusoida: rok picia, trzy miesiące niepicia. I tak w kółko. Były okresy, że naprawdę miałem dosyć alkoholu, uciekałem od niego. Kiedy nie piłem, to pracowałem. Imałem się różnych dorywczych zajęć, mieszkałem trochę na dworcach, trochę u siostry. Ale nie byłem najlepszym lokatorem - przychodziłem spity, bez pieniędzy, okradałem rodzinę, wynosiłem z domu co cenniejsze rzeczy. W końcu siostra wyrzuciła mnie za drzwi.

I znów wpadłem w alkoholowe ciągi. Co gorsza, po takim kilkumiesięcznym piciu na umór zwykła wóda już mi nie wystarczała. Piłem pół litra i nic. W ogóle mnie nie brało. Zacząłem więc sięgać po środki zastępcze - denaturat, perfumy, autowidol i wszelkie możliwe paskudztwa na bazie alkoholu. Jak przez mgłę pamiętam klatki schodowe, jakieś kartony, rozboje, pobicia ludzi. Byle tylko zdobyć kilka złotych na coś zawierającego wysokie procenty. Izby wytrzeźwień - nawet nie potrafię zliczyć, jak często tam bywałem. Niekiedy dwa razy w ciągu doby - wypuszczali mnie, przemieszczałem się kilkaset metrów pod sklep i na nowo wieźli mnie z powrotem. Obdarty, brudny, ale zawsze napity.

Któregoś dnia spotkałem przypadkiem w urzędzie pracy człowieka, który też był alkoholikiem, ale od kilku lat nie pił. To on po raz pierwszy zaprowadził mnie na spotkanie grupy Anonimowych Alkoholików. Siedziałem, słuchałem, milczałem. Coś tam zaczynało mi powoli świtać w głowie. Podczas jednego ze spotkań zgłosiłem się, wstałem i powiedziałem, że mam problemy z alkoholem. Wyznałem: jestem Zdzichu alkoholik. Czy było trudno? Nawet nie wiesz jak bardzo - gardło miałem ściśnięte i powykrzywiane jak podczas ataku anginy. Alkoholowy diabeł trzymał mnie z całych sił za krtań i nie pozwalał wypowiedzieć ani słowa. Ale w końcu się przemogłem. Wyrzuciłem to z siebie. I... piłem dalej. Na przemian z kolejnymi powrotami na spotkania grupy AA.
Zabić się

Pierwsza próba skończenia ze sobą była nawet zabawna. Postanowiłem skoczyć do Warty - stanąłem na moście, rozebrałem się do kąpielówek, ale Pan Bóg nie popchnął mnie do rzeki.

Poleciałem w drugą stronę, na jezdnię. Wezwani policjanci spojrzeli tylko na siebie i zawieźli mnie prosto na pogotowie. Stamtąd trafiłem na odtrucie do szpitala w Gnieźnie. Odtąd miałem wracać w to miejsce jeszcze wiele razy. Zawsze po tych oczyszczaniach wychodziłem silniejszy. Ale jedynie po to, żeby wchodzić w ten alkohol jeszcze większym cugiem.

I znów o moim dalszym życiu zadecydował przypadek. Podczas jakiegoś służbowego wyjazdu poznałem faceta z Poznania, który też miał styczność z Anonimowymi Alkoholikami. I on mi to AA wytłumaczył wreszcie tak jak trzeba - bez sztywnych regułek, bez uogólnień, tak na chłopski rozum. Dzięki niemu poznałem także moją obecną małżonkę. Ale wtedy żyłem jeszcze w pijackim zakłamaniu, traciłem przyjaciół, urywałem kontakty - jak piłem, było mi wszystko obojętne.

Ponownie targnąłem się na własne życie. Na ruchliwej drodze krajowej rzuciłem się pod koła TIR-a. Ale kierowca miał dobry refleks. Jakimś cudem wyhamował. Potem wysiadł, skopał mnie, obił twarz i pojechał dalej. Po raz kolejny trafiłem do szpitala, potem na odtruwanie w Gnieźnie. I dalej zapijać się, okradać ludzi, sypiać po melinach. Właśnie, meliny... A właściwie to setki melin - w Poznaniu, w Bydgoszczy, w Warszawie, w Gdańsku. Jedna gorsza od drugiej. Na poznańskim dworcu było takie szczególne miejsce - przebywaliśmy tam w 14 osób w jednym pokoju, wszyscy strasznie pijący, łącznie z małżeństwem gospodarzy. A w drugim pokoju była trójka ich małych dzieci. I one to wszystko oglądały. A były takie momenty, że nie tylko piliśmy... Widziałem rozpacz tych dzieci, ich płacz. Kiedy przychodziliśmy z pieniędzmi, było fajnie, my mieliśmy alkohol, a i dzieci coś tam zawsze dostawały od "wujków". Marne pocieszenie. Nawet dziś, kiedy o tym opowiadam, przechodzą mnie ciarki po plecach.

W końcu wjechała policja i zlikwidowała całą melinę. Zlikwidowała, czyli wyrzuciła wszystkich na bruk
Grota

Opatrzność jakoś tak kierowała moim życiem, że nigdy nie dostałem się do żadnego więzienia. Zawsze czułem, że jestem pod szczególną opieką. Na przekór wszystkiemu.

Któregoś pięknego dnia obudziłem się na ławce w centrum Poznania. Miałem jeszcze przy sobie dorobione pół litra denaturatu. Nie wiem właściwie czemu, ale nie wypiłem go. Wstałem i zataczając się, doszedłem do kościoła św. Marcina. Usiadłem koło groty maryjnej z tą butelką denaturatu pod pachą i zacząłem się modlić. Na siedząco, bo na klęcząco nie miałem już siły. Od tamtego momentu stale ciągnęło mnie do tej groty - kiedy mi było źle, szedłem tam i się modliłem.

Znów zacząłem zaglądać na spotkania AA. Ten sam kolega, który objaśniał mi "na ludzki rozum" zawiłości choroby alkoholowej, postarał się dla mnie o prawo jazdy. Zacząłem trochę jeździć, pomagać mu w interesach. On widział, że chcę coś z tym swoim piciem zrobić, ale nie daję sobie do końca rady. A potem znowu wpadłem w alkoholowe ciągi - z jego bratem, też alkoholikiem, potrafiliśmy przez dwa tygodnie wypić 60 połówek wódki. Tak, wiem, że to niewyobrażalne, ale niestety prawdziwe. Przekraczałem wszelkie granice. Któregoś dnia napiłem się na dworcu jakiegoś płynu do mycia i w czasie snu zaczęły mi wychodzić z nosa bąbelki. Obudziłem się i zobaczyłem małego chłopca patrzącego na mnie szeroko otwartymi oczami. Zaczął wołać głośno, że on też chce wypić to, co produkuje takie fajne bąbelki. Musiałbyś widzieć wówczas minę jego mamy...

Pewnie, że czułem wyrzuty sumienia.

Alkoholik też ma sumienie. Po jednej z takich szczególnie intensywnych pijatyk poszliśmy z kolegą nad Wartę, w okolice katedry. Zrezygnowani, obdarci, głodni, bez pieniędzy. Usiedliśmy nad brzegiem i zaczęliśmy zastanawiać się, co robić z tym naszym marnym życiem. W końcu kolega zaproponował: chodź, pójdziemy do katedry, położymy się krzyżem przed ołtarzem, zobaczymy, czy ten Pan Bóg pomoże nam wytrzeźwieć. I rzeczywiście leżeliśmy tam chyba z godzinę. No, ale wyszło, jak wyszło - opuściliśmy katedrę i piliśmy w krzakach przez trzy tygodnie. Denaturat. Nawet nie wiem, skąd wzięliśmy pieniądze. Zresztą na alkohol zawsze się jakoś znajdowały.

Ale ta katedra to już było jakieś światełko w tunelu. Zaczęło wreszcie do mnie docierać, że ani Pan Bóg, ani nikt inny niczego za mnie nie zrobi, jeżeli ja sam nie będę tego chciał. Tylko że wtedy jeszcze nie chciałem.

Praca u kolegi znudziła mi się. Uciekłem. Znowu poczułem się mocny. Myślałem, że sobie poradzę. Niestety, po raz kolejny nie dałem rady. Zapiłem się tak mocno, że doszedłem do stacji końcowej. W amoku alkoholowym wyrzuciłem przez okno telewizor, bo zdawało mi się, że facet ze szklanego ekranu wypił moją wódkę. Ogarnęły mnie myśli samobójcze. Wziąłem sznur, zawiesiłem go na żyrandolu, zacisnąłem pętlę na szyi. Skoczyłem. Spadłem, dostałem gruzem i tym żyrandolem w głowę. I wtedy pomyślałem sobie: alkohol doprowadził cię do tego, że nawet... - tu użyłem wobec siebie słowa, którego w "Przewodniku" nie wypada powtarzać - nie umiesz się powiesić...

A potem był stały scenariusz: pogotowie, szpital, odtrucie - w ciągu roku chyba siódme odtrucie organizmu.
Rozdroże

Tamten dzień zapamiętam do końca życia. Wyszedłem za bramę szpitala w Gnieźnie, w kieszeni miałem sto złotych z depozytu. Na odchodnym lekarz powiedział: wiesz, mam przeczucie, że sobie z tym poradzisz. Zacząłem bezwiednie iść w kierunku Poznania. To był luty. Szedłem i rozmyślałem: dość tego pijaństwa, dość rozrabiania, koniec tych wszystkich wybryków. I tak przez 10 kilometrów. W końcu doszedłem do rozwidlenia dróg w Łubowie. Spojrzałem: drewniany kościół, posterunek policji, gospoda. Jak na rozdrożu życia. Złapałem w rękę te moje sto złotych. Omiatałem wzrokiem raz wieżę kościelną, raz posterunek, raz gospodę. Kiedy spojrzałem trzeci raz, nad kościołem zaświeciło słońce. A w głowie pojawiła się myśl: Zdzichu, najlepiej będzie, jak przestaniesz pić. I niemal w tym samym momencie zatrzymał się obok mnie samochód i ktoś zaczął wołać: Zdzichu, Zdzichu, co ty tutaj robisz? Kolega. Zabrałem się z nim do Poznania, zastanawiając się: znaki to jakieś dla mnie, czy co?

Z marszu poszedłem do tamtego kolegi, u którego wcześniej pracowałem. Kiedy mnie zobaczył, zawołał: co, znowu przylazłeś, ty pijaku?! Ale potem przegadaliśmy wspólnie cały wieczór i pół nocy: o alkoholu, o ruinie, do jakiej się doprowadziłem, i o wychodzeniu z nałogu. A na końcu usłyszałem: Słuchaj, Zdzichu, dam ci znów robotę. Zorganizujemy to tak, żebyś w każdy wtorek mógł być na spotkaniach AA. Postaramy się, żebyś przez rok nie wypił żadnego alkoholu. Zgodziłem się. Pomagał mi niesamowicie - kiedy było trzeba, twardo opieprzał i doprowadzał do pionu, innym znów razem cierpliwie tłumaczył. Pomogło. Wytrzymałem rok bez kropli alkoholu.

No a potem pokłóciliśmy się dość ostro. Rzuciłem pracę u niego, ale miałem już inną świadomość. Zrozumiałem, że bez alkoholu jestem o wiele szczęśliwszym człowiekiem. Dostałem pracę jako kierowca w przedsiębiorstwie komunikacyjnym. Traf chciał, że kilka miesięcy później prowadziłem autobus na trasie w pobliżu jego domu. Zobaczył mnie, zadzwonił: widzisz, jednak wyszło.
Prosta

Powiem ci, że przestać pić alkohol jest bardzo łatwo. Nawet alkoholikowi z długim stażem. Naprawdę trudne jest dopiero trzeźwienie. Bardzo, bardzo trudne. Ja trzeźwieć będę już do końca życia.

Bardzo pomógł mi ten kolega i moja żona. Wierzyli we mnie. Ale moja mama bardzo długo nie dawała wiary, że już nie piję. Uwierzyła dopiero po pięciu latach. Nie dziwię się jej. Sam długo się bałem. Któregoś dnia kończyłem pracę dość wcześnie, miałem krótką linię. Przez radio usłyszałem od mojego kierownika: Zdzichu, ty jesteś fachowiec, to kup nam pół litra chleba. Tę trasę miałem dobrze rozpracowaną: po drodze było siedem punktów prowadzących sprzedaż alkoholu. Minąłem pierwszy sklep, nie zatrzymałem się. To samo przy następnych punktach. Wysiadłem dopiero koło ostatniego. Poprosiłem o bułki, parówki i zawahałem się: kupić - nie kupić, kupić - nie kupić? W końcu jednak wziąłem te pół litra. Z duszą na ramieniu zajechałem do bazy, zaniosłem wódkę. Umyłem autobus, zatankowałem, rozliczyłem pieniądze. Wtedy wszedł kierownik: Zdzichu, wiem że nie pijesz,

ale przez grzeczność pytam: napijesz się z nami? Odmówiłem. Wyszedłem z bazy, poszedłem przed siebie spacerkiem, popijając oranżadę. Przy lesie usiadłem na kamieniu i powiedziałem głośno i wyraźnie: popatrz Zdzichu, przez dwa lata w AA nauczyłeś się mówić "nie". Kiedyś byś tego nie potrafił zrobić. Idzie? Pewnie, że idzie.

Wysłuchał Łukasz Kaźmierczak

źródło: Interia.pl

Przebudzenie duchowe?

"Dwunasty krok mówi o tym, że w rezultacie stosowania wszystkich Kroków każdy z nas doznał czegoś, co można określić jako przebudzenie duchowe….

"Sposobem, w jaki AA przygotowuje nas do przyjęcia tego daru, jest stosowanie programu Dwunastu Kroków”
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI STR.106, 107



Krok XII

Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

- Jak rozumiem przebudzenie duchowe? Czy go doświadczyłem? Kiedy? Na czym ono polegało?


Tradycja XII

Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

- Dlaczego przedkładanie wspólnego dobra wszystkich uczestników AA nad dobro jednostki służy mnie samemu?
- Co stało by się ze mną, gdyby Wspólnota jako całość przestała istnieć?